Jedni skarżą się na wyciąganie z lokalu siłą, bicie, popychanie, szarpanie. Inni mówią, że zostali potraktowani gazem pieprzowym, choć sytuacja wcale tego nie wymagała.
„Dusili rękoma, ciągnęli po chodniku”
Mowa o osobach, które twierdzą, że zostały pokrzywdzone przez ochroniarzy w klubie Basement.
- Jest sobota wieczór. Jako grupa przyjaciół zdecydowaliśmy się odwiedzić ,,najlepszą” starogardzką dyskotekę – relacjonuje Czytelnik. - Kiedy tam wchodziliśmy, już byliśmy świadkami pierwszego nadużycia uprawnień przez ochronę. Jakiś chłopak był przez nich wywlekany na zewnątrz. Naprawdę nie wyglądało to dobrze. Dziewczyna próbowała protestować, ale ochrona nie zwracała na to uwagi. Mimo to zdecydowaliśmy się zostać w klubie. Tańczyliśmy, rozmawialiśmy, poznawaliśmy nowych ludzi. W pewnym momencie zauważyłem, jak trzech ochroniarzy szarpie mojego kolegę. Podszedłem do ochroniarzy, by sprawdzić co się dzieje, ale w tym momencie wywlekali go już z lokalu. Dusili go rękoma, wyglądało to tak jakby przez podduszenie stracił świadomość. Chciałem to wyjaśnić z ochroną, powiedziałem, że tak się nie postępuje. Chciałem też wyjść z lokalu, by sprawdzić, w jakim stanie był kolega. Niestety... nie zdążyłem, bo zostałem uderzony. Upadłem na schody, rozbiłem okulary i zostałem wywleczony przez ochronę na zewnątrz budynku. Schemat tego wywlekania był ten sam, dusili rękoma, ciągnęli po chodniku. Stąd też liczne, głębokie otarcia na skórze i uszkodzenie odzieży – dodaje Czytelnik.
Wszystko przez alkohol i środki odurzające? To nie jedyny sygnał o agresywnym zachowaniu ochroniarzy. Jednym ze zgłaszanych problemów jest też użycie gazu pieprzowego, choć zdaniem Czytelników, sytuacja wcale tego nie wymagała. Osoby, które czują się poszkodowane mają w planach pozew zbiorowy.
- Znamy doskonale przytaczane przez państwa historie. Po każdym tego typu sygnale sprawdzamy monitoring i trzeba powiedzieć, że wiele z tych sytuacji powiązanych jest z alkoholem i innymi środkami – wyjaśnia Szymon Wołoszyk, właściciel klubu. – Często to właśnie alkohol i środki odurzające zakrzywiają nieco postrzeganie tych sytuacji przez bawiące się osoby. Zdarza się, że winą obarcza się ochroniarzy, a tak naprawdę bijatyka wywiązuje się pomiędzy niezwiązanymi z klubem osobami. Tak było w przypadku pana, który twierdzi, że nasi ochroniarze zniszczyli mu okulary. Mam to na monitoringu i mogę pokazać. Podobnie sytuacja ma się w przypadku kobiety, która twierdzi, że została potraktowana gazem. Dałem sobie czas, by dokładnie sprawdzić sytuację na monitoringu. Wiem, że jeden pan, który był z tą panią był bardzo agresywny i rzucił się na innego pana, w efekcie czego został wyproszony z klubu. Często właśnie zdarza się tak, że coś się dzieje, ktoś coś widzi, ale niedokładnie i rozpętuje się z tego burza plotek i pomówień. Nikt nie widział całej sytuacji, ale wina spada na ochroniarza. Czasem niestety nasi ochroniarze muszą użyć siły, by kogoś wyprowadzić z lokalu i tym samym zapewnić bezpieczeństwo pozostałym uczestnikom zabawy. To ich obowiązek – mówi właściciel. (...)
Napisz komentarz
Komentarze