O trudnym z medycznego punktu widzenia przypadku Franka oraz wyzwaniu, któremu stawili czoła jego rodzice, pisaliśmy w marcu br. Dziecko cierpi na poważną wadę serca HLHS - przyszło na świat z połową serca. Tylko seria skomplikowanych zabiegów może uratować mu życie i dać szansę rozwoju, taką jaką mają jego rówieśnicy.
„Lekarze byli w szoku”
Ostatnie miesiące były jak rollercoaster. Rodzice w końcu mogli nacieszyć się Frankiem, który dzielnie znosił trudy hospitalizacji. Z drugiej strony drżeli o jego przyszłość, która bezlitośnie związana była z przeprowadzeniem kolejnych operacji. Chłopiec musi zostać poddany co najmniej trzem zabiegom. Drugi z nich powinien odbyć się, gdy maluch skończy pół roku. W przypadku jakichkolwiek niepowodzeń organizacyjnych, rodzice musieliby załatwiać transport do Niemiec i dalsze leczenie kontynuować w prywatnej klinice. Na szczęście obyło się bez komplikacji.
- Franek jest już dwa tygodnie po drugiej operacji – mówi Eliza Quella, mama chłopca. - Dosyć szybko się po niej pozbierał. Nie tak jak po pierwszej. Wszystko się udało. Od piątku jest w domu.
Z rozmów z personelem CZMP wynika, że lekarze obawiali się o chłopca, zwłaszcza po bardzo trudnym dla niego okresie bezpośrednio po pierwszym zabiegu. Strach ma jednak wielkie oczy. Franek dzielnie walczy z chorobą i nie zamierza się poddawać. Jak mówi jego mama, jest wciąż niespokojny i obolały, ale powoli nadrabia swoje niemowlęce zaległości.
- Po drugiej operacji lekarze byli w szoku – mówi Eliza Quella. - Tydzień po zabiegu byliśmy już w domu. Z drugiej strony lekarze podkreślali, że drugi etap jest najmniej obciążający dla dziecka. W trzecim całkowicie zmienione zostanie krążenie i na pewno będzie trudniej.
Trzecia operacja odbędzie się, gdy maluch skończy 3 lata.
Gdy wydawało się, że będzie lepiej...
Gdy opisywaliśmy przypadek Franka, chłopiec był krótko po pierwszej operacji w Centrum Zdrowia Matki Polki. Długo oczekiwany przyjazd do domu, po nerwowej i wyczerpującej hospitalizacji, w końcu się ziścił. Niestety, ostatnie miesiące nie były oddechem spokoju i regeneracją sił przed koleją trudną operacją na żywym serduszku. Osłabiony organizm nie był stanie przeciwstawić się groźnemu wirusowi. Maluch znów trafił do szpitala.
- Wirus RSV wywołuje zapalenie płuc. Jak mówią lekarze, lubi wcześniaki, dzieci chore na mukowiscydozę i dzieci chore na serce. Franek stał się jego łatwą ofiarą, ponieważ był świeżo po operacji, z niedodmą płuca i niewydolnością krążeniową. Gdy go zaatakował, trafił na OIOM i prawie skończyło się na intubowaniu. W takich przypadkach zachorowanie może skończyć się nawet śmiercią. Niestety dla tzw. sercowców szczepionka nie jest refundowana. Dlatego robimy wszystko co w naszej mocy, by zwiększyć jego odporność i kupić mu ten lek. Jednak obecnie nie posiadamy odpowiednich środków.
Koszt leku jest horrendalnie wysoki. Franek potrzebuje pięciu dawek aplikowanych co miesiąc. Cena uzależniona jest od wagi dziecka. Minimalna dla noworodka to 5 tys. zł za jeden zastrzyk. Wiadomo, że Franuś waży już znacznie więcej. Potrzeba więc ok. 40 tys. zł.
- Na stronie pomagam.pl mamy utworzoną zbiórkę. Do tego dziewczyny z tzw. „bazarku” pomagają nam na facebooku. Wzięły nas pod swoją opiekę, za co bardzo im dziękuję. Na ostatnim meczu Unii Tczew zebrano 1400 zł. Za okazywaną pomoc jesteśmy bardzo wdzięczni. To dla nas bardzo budujące, że obce osoby, chcą nas wspierać w walce o zdrowie naszego dziecka.
Do dziś, dzięki zbiórce na pomagam.pl, udało się uzbierać ok. 60 proc. potrzebnej kwoty. Wciąż brakuje ok. 15 tys. zł, by chłopiec mógł przyjmować przeciwciała i skutecznie bronić się przed wirusem RSV. Liczy się czas i każda, choćby najmniejsza kwota. Dlatego apelujemy do mieszkańców o pomoc. Każdy kto chciałby wesprzeć leczenie Franka może to zrobić kupując bądź wystawiając przedmioty na facebookową aukcję „Bazarek - dla Frania na cenny lek” lub bezpośrednio wpłacając kwotę przez stronę pomagam.pl. Fani piłki nożnej będą mogli dołożyć swoją cegiełkę podczas najbliższego meczu Unii Tczew, który odbędzie się w środę 6 września przy ul. Elżbiety.
Napisz komentarz
Komentarze