Wtorkowej jazdy do Gdańska, Sopotu i Gdyni nie będą dobrze wspominać pasażerowie, którzy wybrali kurs pociągiem spółki Przewozy Regionalne. Skład miał planowo wyjechać z Tczewa o godz. 11.15 i tak też było. Jednak część podróżujących została z biletami na peronie, bo „więcej nie dało się już upchnąć”.
- 15 sierpnia, pociągiem „Bursztyn” relacji Grudziądz - Gdynia Główna, udaliśmy się w podróż na Jarmark Dominikański i 23. Bieg Solidarności – relacjonuje nasza Czytelniczka. - Już na stacji w Tczewie pociąg był w zapełniony pasażerami tak, że wejście było utrudnione. Nam udało się dostać, ale ponad 20 osób musiało zostać na peronie 4. Nie weszło też kilku rowerzystów.
Ściśnięci jak sardynki
Kolejny pociąg Polregio odjeżdżał ponad dwie godziny później. Dla części osób, które nie załapały się na wcześniejszy kurs, „wyprawa” do Trójmiasta stanęła pod znakiem zapytania. Pozostało im walczyć o zwrot środków w kasie dworca i próbować wydostać się z Tczewa z innym przewoźnikiem. Z kolei ci, którzy dostali się na „Bursztyna” zaczęli żałować, że nie zostali na peronie.
- Przystanek Pszczółki - tu też grupa podróżnych próbuje wejść do pociągu, a dla nas to kolejna makabra. Musimy się ściskać, by kilka osób mogło wejść do środka. Ruszamy dalej. Kolejny przystanek, Pruszcz Gdański. Tu powtarza się sytuacja z Tczewa - duża grupa podróżnych zostaje na peronie, bo miejsca brak. Byliśmy ściśnięci jak sardynki w puszkach. Jedziemy dalej... (...)
Napisz komentarz
Komentarze