środa, 4 grudnia 2024 21:09
Reklama
Reklama

Piękne, świąteczne wspomnienia: magia rezurekcji, jedzenie skorupek i nogi w... gazetach!

Podczas wielkanocnego konkursu zapytaliśmy panie z Kół Gospodyń Wiejskich, jak wspominają Święta Wielkanocne z czasów swojego dzieciństwa. Czy na przestrzeni lat tradycje uległy zmianom?
Piękne, świąteczne wspomnienia: magia rezurekcji, jedzenie skorupek i nogi w... gazetach!

Autor: (MD)

Zofia Czarnowska
KGW w Piecach


„Nogi obwiązywałyśmy gazetami”

Mam wiele wspomnień związanych z Świętami Wielkanocnymi, ponieważ do tych świąt przygotowywano się przez długi czas. Przed świętami piekło się ciasta. Moja mama była bardzo dobrą kucharką i zawsze jej pomagałam w kuchni. Tydzień wcześniej piekło się kruche mazurki, ozdabiane owocami, podobne do tych współczesnych. Przed świętami mama przygotowywała wydmuszki, żeby na święta znalazły się już na stole. Barwiono je gotując w cebuli, w buraczkach. Śniadanie wielkanocne oczywiście było wspólne i bardzo rodzinne, dzieliliśmy się jajkiem. Na obiad był żurek, na deser ciasta - oczywiście baba. Natomiast w drugi dzień świąt odwiedzaliśmy się w domu, w dalszych rodzinach. Ale wczesnym rankiem, chłopcy chodzili i nie lali wodą, tylko śmigus-dyngus, czyli bicie dziewczyn rózgami z brzozy bądź jałowcem. Dziewczyny oczywiście uciekały. Obwiązywały nogi gazetami, żeby miej bolało. Gdy chłopcy zorientowali się, bili jeszcze mocniej. Uroku świętom dodawały rezurekcja o szóstej rano, bo wszystko budziło się do życia. Teraz w niektórych kościołach obchody te zmieniły się i czuwa się o północy.
 

Krystyna Kamińska
KGW w Pinczynie

„Kościół trzy razy dookoła”

Rano w niedzielę tradycyjnie jedliśmy całą rodziną uroczyste śniadanie wielkanocne. Tak jak teraz dzieliliśmy się jajkiem. Najbardziej uwielbiałam rezurekcję, mszę wcześnie rano, o szóstej. Niegdyś obchodzono ją bardzo uroczyście. Za mojej młodości podczas rezurekcji wychodziła procesja z wszystkimi parafianami. Zgodnie z obrządkiem trzeba było trzy razy obejść kościół dookoła, co jakiś czas się klękało. We mszy brało udział wielu parafian. Pamiętam, że jeszcze wszyscy ludzie nie zdążyli wyjść z kościoła, a początek procesji już zdążył zrobić jedno okrążenie. Robiło się swego rodzaju kółeczko. Niestety, teraz ta praktyka zanika, obchodzi się nią podobnie jak pasterkę. Natomiast droga krzyżowa była odprawiana skromniej, w dzisiejszych czasach obchodzi się nią pochodem ulicami miasta. W Wielki Poniedziałek obowiązywał szmaguster - rano chłopcy przychodzili do domów i bili dziewczyny brzozowymi, albo jałowymi rózgami.

 

Grażyna Gliniecka
KGW w Karolewie

„Jajko koniecznie ze skorupką!”


W pierwszy dzień świąt było tradycyjne śniadanie wielkanocne. Wszyscy razem siadaliśmy do stołu, tak samo jak na Boże Narodzenie tylko, że rano. Mama dzieliła to, co zostało poświęcone w sobotę w koszyku. W koszyku wszystko musiało być swojskie, moi rodzice nigdy nic nie kupowali. Musiał być chrzan, który był zawsze tarty ręcznie, swojskie masło, kawałek kiełbaski, sól i pieprz i ciasta. Jajko trzeba było zjeść razem ze skorupką, ponieważ ona też była poświęcona. Drugi dzień świąt to było szaleństwo. Godziliśmy się nie tylko z wodą, ale też z jałowcem. Szukanie koszyczków rano... Mama zawsze mówiła: „Oj jak będziecie grzeczne, to zając może wam coś przyniesie! A jak nie, to za uszy wytarga.” Zazwyczaj dostawaliśmy słodycze. Koszyki były zawsze schowane gdzieś przy stodole: za stodołą, w stodole, w sianie. Była to naprawdę niesamowita frajda - jak tylko otworzyliśmy oczy lecieliśmy szukać, nawet w piżamie. Gdy szukaliśmy koszyków, zawsze ktoś siedział u góry na stodole, albo na maszynie i czekał z butlą wody. Do dziś mój mąż szaleje z wnukami, a wcześniej z naszymi dziećmi. Na początku zawsze była niespodzianka, a na następny rok dzieci zaczęły się wyganiać, kto ma pierwszy wejść.

Zdj: Grażyna Gliniecka (po prawej): W koszyku wszystko musiało być swojskie, moi rodzice nigdy nic nie kupowali.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Tczewski Jarmark Bożonarodzeniowy powraca na początku grudnia! Tczewski Jarmark Bożonarodzeniowy powraca na początku grudnia! Jarmark Bożonarodzeniowy już 7 i 8 grudnia na Starym Mieście w Tczewie. Smakołyki, rękodzieło, strefa gastro. A oprócz zakupów: spotkanie ze Świętym Mikołajem, animacje, muzyka na żywo i … karuzela.Program:7.12 / sobotaod 10.00 – handel (rękodzieło, swojskie jadło, mała gastronomia)*11.00 -20.00 – karuzela11.00 -16.00 – strefa świątecznych animacji13.30 – spotkanie ze Świętym Mikołajem16.00 -18.30 – strefa muzyczna8.12 / niedzielaod 10.00 – handel (rękodzieło, swojskie jadło, mała gastronomia)*11.00 -19.00 – karuzela11.00 -16.00 – strefa świątecznych animacji13.30 – spotkanie ze Świętym Mikołajem, wręczenie nagród w konkursach: plastycznym, fotograficznym „Wakacje z aparatem” oraz w konkursie na najpiękniejsze stoisko jarmarku15.00 -17.30 – strefa muzyczna* handel może trwać maks. do godz. 20.00 w sobotę, a w niedzielę do 19.00, ale niektóre stoiska będą czynne krócejMiejsce: plac Hallera, ul. Mickiewicza, ul. Krótka, ul. Jarosława Dąbrowskiego (deptak), ul. Wyszyńskiego (deptak), ul. Łazienna (fragment)Organizator: Fabryka Sztuk w TczewiePartnerzy: Zakład Usług Komunalnych w Tczewie, Straż Miejska w Tczewie, Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie, Jasna Klubokawiarnia, Fundacja To i Co.Komunikaty:od 2 grudnia – prace montażowe (ustawianie  chat) na pl. Hallera, ul. Mickiewicza, Krótkiej, Wyszyńskiego, Dąbrowskiego – prosimy o nieparkowanie aut7 i 8 grudnia – już od godz. 7.00 w sobotę, a w niedzielę od 8.00 – rejestracja wystawców – prosimy o nieparkowanie aut7 i 8 grudnia – zmiana organizacji ruchu całkowite wyłączenie dwóch jezdni na pl. Hallera vis a vis kamienic nr 1-6 oraz 20-24 Data rozpoczęcia wydarzenia: 07.12.2024 10:00 – Data zakończenia wydarzenia: 08.12.2024 19:00
Reklama
Reklama