- Jest pan zaskoczony takim obrotem sprawy?
- Zaskoczony raczej nie jestem, ponieważ wiedziałem jaki może być rozwój sytuacji. Natomiast nigdy nie można być pewnym wyniku głosowania. Przyznaję, że miałem duży dylemat czy zdecydować się na powrót do Sejmu. Ostatni okres jest dla mnie bardzo intensywny. Jestem prezesem firmy, która wchodzi na giełdę, stąd wiele obowiązków. Jednak udało się podjąć ustalenia, dzięki którym przyjęcie poselskiego mandatu będzie możliwe.
- Do końca kadencji parlamentu został nieco ponad rok. Czy to wystarczająco dużo, by podjąć konkretną prace na rzecz m.in. Tczewa?
- Partii opozycyjnej zawsze jest trudniej przeforsować konkretne pomysły, co nie oznacza, że nie warto próbować. Już w poprzedniej kadencji podejmowałem określone kroki i inicjatywy. Zabiegałem m.in. o inwestora, który działa obecnie w tczewskiej stoczni. Oczywiście zamierzam w pracy posła wykorzystać moje doświadczenie prawnicze oraz biznesowe.
- Jak ocenia pan wyniki partii rządzącej i opozycyjnej w wyborach do PE?
Pozostałą część wywiadu publikujemy w Gazecie Tczewskiej z 28 maja.
Napisz komentarz
Komentarze