piątek, 1 listopada 2024 16:31
Reklama
Reklama

Zylc, zaklepka oraz kuch z krostami i glancem - palce lizac!

POMORZE. Chcesz odtworzyć smaki dzieciństwa we własnej kuchni? Jak samemu zakręcić ciasto na domowy chleb, aby nie wyszedł z piekarnika zakalec? A może masz apetyt na przystawki (wspaniały smalec ze skrzeczkami, placki kartoflane z cukrem i zylc)? Jak wygląda typowy stół wigilijny na Pomorzu?
Pomocą posłużą ci strony książki o smakach naszego regionu autorstwa Krystyny Gierszewskiej z Lignów Szlacheckich.

Pani Krystyna to osoba-instytucja. Nie tylko reaktywowała Koło Gospodyń Wiejskich w Lignowach, ale jest także prezeską Kociewskiego Forum Kobiet, radną Rady Miasta i Gminy Pelplin oraz inicjatorką „Marcinowych Obyczajów”. Jak by tego było mało ma jeszcze w planach realizacje programu „Być gospodynią to za mało” (by panie bardziej angażowały się w życie swoich miejscowości, a świetlice zamieniły się w wiejskie centra kultury). To dzięki jej staraniom fefernuski (pierniczki) oraz grochowinki kociewskie trafiły na listę chronionych marek Ministerstwa Rolnictwa.

Pozytywne telefony i rozmowy
Promocję jej książki pt. „Tradycyjne smaki Kociewia” zorganizowało Towarzystwo Miłośników Ziemi Tczewskiej w gościnnych progach Centrum Wystawienniczo-Regionalnego Dolnej Wisły. Postać autorki przedstawił Stanisław Ackerman, wiceprzewodniczący Rady Powiatu Tczewskiego:
- Pani Krystyna pielęgnuje zwyczaje kociewskie, które przekazuje swojej córce Justynie i wnuczce Agatce.
Choć od wydania książki minął dopiero miesiąc, to z nakładu 1000 sztuk zostało już tylko 200.
- Myślę, że można się pokusić o stwierdzenie, że spełniła ona oczekiwania czytelników – powiedziała Krystyna Gierszewska. – Miałam już dużo pozytywnych telefonów i osobistych rozmów na temat potraw wykonanych według receptur z książki. Czytelniczce smakowała golonka po kociewsku, chleb, zupa krupnik (z dodatkiem kapusty). Jedna z czytelniczek cieszyła się, że ugotowała zupę zaklepkę z przepisu i był to ten sam smak zupy, którą gotowała jej mama. Taka prosta zupa, a nie pamiętała jak się ją gotuje.  

Przez żołądek do Kociewia
- Lubię tę książkę z trzech względów – mówił Krzysztof Zieliński, wicedyrektor Zespołu Szkół Katolickich w Tczewie. – To książka o Kociewiu (a sam jestem Kociewiakiem), o jedzeniu (bo lubię to robić), a jej autorka jest moją matką chrzestną. Chciałbym przy okazji zaproponować nowe hasło promujące nasz region – „Przez żołądek do Kociewia”.
- Mam już upatrzone dwie potrawy na Wigilię – przyznała sekretarz miasta Zyta Myszka. – Jestem raczej średnią kucharką, ale mam nadzieję, że przy pomocy tej książeczki stanę się lepszą.
Spotkanie było okazją do przyjęcia nowych członków Towarzystwa Miłośników Ziemi Tczewskiej. Zostali nimi – Jolanta Jank, Bożena Szenrog, Urszula Pacewska oraz Idzi Jakóbczak. Ich mianowania dokonał wiceprezes Towarzystwa Edwin Kreft, czyniąc to… różą, wyhodowaną we własnym ogrodzie. Poznaliśmy też fragment przyszłorocznych planów TMZT.   
- Chcemy zorganizować I Kociewski Konkurs Literacki im. Romana Landowskiego – zapowiedziała prezes TMZT Eleonora Lewandowska. – Konkurs ten będzie adresowany do uczniów i studentów.



Podręcznik dla młodych gospodyń


Rozmowa z Krystyną Gierszewską, autorką książki „Tradycyjne smaki Kociewia”

- Kiedy powstał pomysł napisania tej książki?
- Pomysł zrodził się w lipcu 2006 r. podczas półkolonii w Lignowach Szlacheckich. Wspólnie z rodzicami dzieci i Kołem Gospodyń Wiejskich realizowałam wtedy projekt pt. „Poznajemy tradycyjne smaki Kociewia”. Dzieci w wieku 6-10 lat wspaniale bawiły się przygotowując fefernuski i grochowinki kociewskie. Pomyślałam wtedy, że to właśnie dla nich te i inne potrawy muszą przetrwać. Marzyłam o tym, by zachować i ocalić smaki potraw, które kiedyś gotowały nasze mamy i babcie. Uważałam, że należy przekazać młodym gospodyniom te proste, codzienne przepisy na zupy, zakąski czy ciasta i wyjść naprzeciw wszystkim, którzy szukają regionalnego, domowego jedzenia i sami chcą je przygotować.

- Jak powstawała książka?
- Należało tylko zebrać w jedną całość stare z lat 50. i 60. XX w. receptury przechowywane w szufladach, zapisane na pojedynczych kartkach, w różnych zeszytach, notesach i przygotować do publikacji.
- Jakie przepisy znajdzie w niej czytelnik?
- Znajdzie tam przepisy na zupy (polecam zupę rybną), przystawki (wspaniały smalec ze skrzeczkami, placki kartoflane z cukrem i zylc), przetwory, dania mączne (np. pierogi w karmelu), dania mięsne (gęś pieczona, kaczka czy królik), ciasta i desery (kuch z krostami, ruchanki, szneki z glancem, sernik babci Jadzi oraz torty), przepis na chleb. Kiedyś – 80 lat temu – moja babcia piekła chleb do codziennego spożycia. A na tak liczną rodzinę (12 dzieci) musiała te bochny chleba piec raz w tygodniu. Była to ciężka praca, bo ciasto wyrabiała w dużej drewnianej balii. Moja mama piekła chleb nie na co dzień, lecz z okazji świąt czy uroczystości rodzinnych. W sumie książka zawiera 75 przepisów, ale to nie są wszystkie – mam ich jeszcze setki. W książce znalazły się te najbardziej praktyczne – na zupy, przystawki i ciasta, które robimy na co dzień.

- Jaka jest Pani ulubiona potrawa kociewska?
- To zaklepka oraz kuch z krostami i glancem, czyli drożdżówka.

- Które z tych przepisów są najbardziej charakterystyczne dla Kociewia?
- Najbardziej typowe są zupy – czernina (choć występuje też na Kaszubach), zaklepka, marchwianka, zupa z brukwi oraz zupa rybna na Wigilię.

- Czy nasze regionalne potrawy mogą rywalizować z tym, co serwują nam fast-foody czy zwyczajne budki z kebabami?
- Nasze regionalne potrawy mogą z nimi rywalizować i na pewno to starcie wygrają, bo są zdrowe, bez konserwantów, na bazie produktów z własnego gospodarstwa. Chleb pieczony domowym sposobem smakuje zupełnie inaczej niż z piekarni.

- Zbliża się Boże Narodzenie. Jak wygląda typowy stół wigilijny na Kociewiu?
- Kociewski stół wigilijny to biały obrus, siano i opłatek. Biesiadnicy są odświętnie ubrani, a do kolacji przystępuje się z powagą i godnością. U mojej mamy i u mnie zawsze była na stole zupa rybna, uszka z barszczykiem, karp, pierogi, bigos wigilijny z grzybami, swojski chleb, zupa z brzadu, czyli z suszu owocowego.

- Jak wspomina Pani Boże Narodzenie w swoim rodzinnym domu?
- Kojarzy mi się przede wszystkim z zapachem pierników, wigilijną zupą rybną i smażonym karpiem, który przywoziła ciocia Zosia aż z Wejherowa. Zapach Świąt przypominają mi również pomarańcze i mandarynki, po które trzeba było jechać tuż przed Świętami do Gdańska. Rodzice, a szczególnie mama pielęgnowali nie tylko kulinarne tradycje kolejnych świąt, ale także obrzędy noworoczne, weselne i inne. Po niej też odziedziczyłam umiejętności przygotowywania potraw z zachowaniem tradycyjnych metod.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama