Czy szpitale mogą odmówić pomocy choremu, nawet jeśli ten skarży się „tylko na ból brzucha” - zgłaszając się w nocy, na dodatek wprost do szpitalnej izby przyjęć, bez skierowana od pogotowia, czy lekarza podstawowej opieki medycznej?
Rozmawiamy o tym z dyrektorem ds. medycznych Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Szpitalu Powiatowego w Tczewie Tczewskiego Centrum Zdrowia Sp. z o.o., chirurgiem, dr Mirosławem Trochą.
- Jak wygląda przyjmowanie pacjentów w wypadkach nagłych, gdy trafiają oni do szpitala często w nocy, bez skierowania. I nie mówimy tu o pacjentach przywiezionych przez pogotowie, ale takich, którzy na skutek ostrych dolegliwości sami zgłosili się wprost do szpitala. Czy takich ludzi obowiązują jakieś wymogi biurokratyczne, czy też zostaną przyjęci do zbadania?
- Każdy szpital jest zobligowany do przyjęcia chorego w przypadku nagłym choćby umową z Narodowym Funduszem Zdrowia, w której widnieje zapis mówiący o tym, że pacjent w stanie bezpośredniego zagrożenia życia bez względu na to czy ma skierowanie czy nie, musi zostać przyjęty, zbadany i zaopatrzony w odpowiednim oddziale. I w naszej placówce tak właśnie się dzieje.
- Tyle teoria. Bo bywały przypadki, że nawet kobiety rodzące np. w Gdańsku nie zostały na oddział jednego z trójmiejskich szpitali przyjęte…
- Każda kobieta rodząca, nawet jeśli przyjechała do tczewskiego szpitala spoza naszego rejonu, na pewno zostanie przyjęta i będzie mogła bezpiecznie urodzić. Podobnie wygląda sytuacja np. w oddziale internistycznym w Tczewie, gdzie trafiają pacjenci w stanie bezpośredniego zagrożenia życia. Mam na myśli zawał, obrzęk płuc itd. Są oni przyjmowani, diagnozowani i leczeni w naszej placówce, lub przekazywani do ośrodka referencyjnego, skąd po wykonaniu wymaganych dalszych badań leczniczo-diagnostycznych wracają do nas.
- Przewożeni są transportem szpitalnym, czy wypisywani i muszą udać się własnym środkiem lokomocji?
- To szpital zapewnia pełną obsługę pacjenta, w tym oczywiście przewóz karetką szpitalną do konkretnego ośrodka referencyjnego, w celu wykonania procedury medycznej, której w naszym szpitalu nie można wykonać.
- A co z pacjentami zgłaszającymi się do Izby Przyjęć w Oddziale Chirurgicznym?
- Pacjenci „chirurgiczni” są przyjmowani tak samo, jak w innych oddziałach Szpitala Powiatowego w Tczewie. Z racji położenia miasta Tczewa, gdzie krzyżują się strategiczne drogi wojewódzkie i krajowe, autostrada i węzeł kolejowy, pacjentów jest bardzo dużo, nie tylko z powiatu tczewskiego, ale i z całej Polski. Każdy tego wymagający jest przyjmowany, diagnozowany i leczony w trybie pilnym. Pacjenci na terenie powiatu tczewskiego z pewnością mogą czuć się bezpiecznie, tzn. otrzymają pomoc gdy są w stanie zagrożenia życia.
- Posługujemy się terminem „zagrożenie życia”, ale czasem jest to na pierwsze spojrzenie trudne do określenia. Czy np. człowiek odczuwający silne bóle w okolicach brzucha jest w stanie zagrożenia życia, czy nie? Bo przecież jeśli chodzi o chirurgię, sprawa jest prosta, gdy trafia osoba ze złamaniem, ale chodzi o mniej oczywiste przypadki…
- Nie ma takiej obawy, że ktoś zostanie odesłany „z kwitkiem”, tzn. nie zostanie mu udzielona pomoc. Zawsze jest diagnozowany i przekazywany do odpowiedniego oddziału. Zdarzają się sytuacje, że chorzy którzy mają zawał mięśnia sercowego zgłaszają się do Chirurgicznej Izby Przyjeć, po czym przekazujemy ich do naszego oddziału internistycznego. Nie ma możliwości, że pacjent, który potrzebuje pomocy w danej chwili, jest pozostawiany sam sobie.
- Czyli na pewno nie ma sytuacji, że każe się pacjentowi zgłaszającemu się w nocy czekać do rana, by zgłosił się do swojej przychodni i wrócił np. ze skierowaniem?
- Takie sytuacje nie zdarzają się. Zawsze zapewniamy opiekę pacjentowi, który się do nas zgłasza.
- Czy mogła zdarzyć się w Tczewie sytuacja, jak w niektórych ośrodkach szpitalnych w Polsce, że pacjent w naszej lecznicy nie został przyjęty, nie udzielono mu pomocy, lub odesłano bez jakichkolwiek konsultacji?
- Od kiedy sięgam pamięcią, nie zdarzyła się u nas odmowa udzielenia pomocy jakiemukolwiek pacjentowi. I nie wyobrażam sobie, by mogło dojść do takiej sytuacji, w której człowiek potrzebujący pomocy w jakimkolwiek szpitalu, jej nie otrzymał. W naszych oddziałach pełniony jest zawsze ostry dyżur, podczas którego chorymi opiekuje się lekarz z II stopniem specjalizacji, mający dodatkowo do dyspozycji i konsultacji ordynatora lub jego zastępcę.
Reklama
Prawo do pomocy - obolały pacjent musi być przyjęty przez szpital
TCZEW. Media co rusz donoszą, że niektóre szpitale w kraju odsyłają pacjentów z przysłowiowym kwitkiem. Co gorsza bywa, że np. rodzice z dzieckiem, lub karetka z pacjentem, jeżdżą po różnych placówkach i gdy wreszcie któraś z nich tych chorych ludzi przyjmie, na udzielenie im pomocy jest już za późno...
- 02.02.2009 00:00 (aktualizacja 17.08.2023 16:34)
Napisz komentarz
Komentarze