O co poszło? Po zakupie dwóch foteli okazało się, że jeden nie ma pasków oparcia, których zadaniem jest trzymanie poduszek. Skutkuje to tym, że w celu naprawy albo paski trzeba wykonać samemu, albo mebel nadaje się do wyrzucenia.
Kłopotliwe, promocyjne fotele
- Nawet nie pomyślałam, że któryś z nich może mieć taki defekt – mówi Katarzyna A. - Niestety, po otwarciu okazało się, że brakuje pasków. Wiem, że tego samego dnia, którego wydano mi towar, podobny stał w magazynie Jysk. Gdy zobaczyłam co kupiłam udałam się do sklepu. Podczas składania reklamacji usłyszałam, że co prawda mogę złożyć zgodnie z procedurą wniosek, ale reklamacja nie będzie mi uwzględniona, z uwagi na ślady po taśmie. Ma to rzekomo oznaczać, że sama zerwałam paski! Na domiar złego kupiłam jeszcze stół w tym samym sklepie, który był wyszczerbiony, ale machnęłam ręką. Po tym jednak jak mnie potraktowano mam ochotę na zwrot całych zakupów.
Nerwowa atmosfera
Jak to zwykle w tego typu sprawach bywa wywiązała się kłótnia. Obie strony krzyczały na siebie. W pewnym momencie sprawie przyjrzał się nawet dyrektor regionalny firmy, który akurat wizytował sklep.
- Cały tłum pracowników sprawdzał nasz towar pod kątem tego czy nie próbujemy ich oszukać! W pewnym momencie powiedziano nam wprost, kiwając głową, że to my zniszczyliśmy fotel! A przecież od razu było widać, że w jednej części brakuje pasków.
Jestem zdania, że gdy kupuję towar, który jak się okazuje ma wady, to mam prawo go zwrócić i poprosić o zwrot pieniędzy.
15 lipca Katarzyna A. udała się do powiatowego rzecznika praw konsumentów, by zorientować się jakie przysługują jej w tej kwestii prawa. Zorientowała się też na co może liczyć i czy sprawa jest już nie do rozwiązania.
Możliwe porozumienie
Okazuje się jednak, że sklep w którym kupowała pani Katarzyna nie zamyka całkowicie możliwości reklamacji, a jego kierownik Wioletta Błażej jest skłonna do zawarcia porozumienia, choć ma wątpliwości i do całej sprawy podchodzi dość nieufnie.
- Rzeczywiście, 14 lipca reklamacja na ten towar była zgłaszana – informuje kier. Wioletta Błażej z supermarketu Jysk w Tczewie. – Zgodnie z prawem mamy 14 dni na rozpatrzenie wniosku reklamacyjnego. Nie ma u nas terminu ograniczającego zwrot, warunkiem jest aby towar był oryginalnie zapakowany i nie uszkodzony. Chodzi o sytuacje, gdy klientowi
nie pasują jakieś cechy towaru np. kolor, rozmiar (nie dotyczy to towaru na specjalne zamówienie). Nasz sklep ma jeszcze czas na rozpatrzenie tego wniosku i będziemy zastanawiać się jakie kroki podejmiemy. Początkowo nie chcieliśmy uwzględnić prawa do zwrotu bądź wymiany, bo wydawało mi się dziwne, że aż wszystkich pasków poręczy fotela nie ma, ale za to jest wyraźny ślad klejący po taśmach. Gdyby rama nie miała taśm i nie nosiła śladów kleju, natychmiastowo uznalibyśmy naszą winę.
Pracownikom sklepu trudno uwierzyć, że wydali towar bez tak ważnego dla produktu elementu jakim są opisane paski. Obie strony oskarżają się o nerwowe zachowanie przy wyjaśnianiu sprawy. Zdaniem klientki pracownicy sklepu podnosili głos, z kolei pracownicy twierdzą, że wysłuchiwali obelg z kamiennymi twarzami. Trudno rozsądzać jak było, ważne jest że sklep widzi szanse na porozumienie...
Kiedy możesz oddać towar?
Polskie prawo nie nakłada na sprzedawcę przyjmowania każdego towaru, który chcemy oddać (pod warunkiem że nie miałby wad), a zwrot spowodowany byłby np. rozmyśleniem się.
Od tej reguły są jednak pewne wyjątki. Niektóre sklepy prowadzą własną politykę marketingową, w której zezwalają na zwrot zakupionego towaru. Jak np. opisany przez nas supermarket, gdzie poinformowano nas, że z reguły istnieje możliwość zwrotu zakupionego towaru, a jeśli ma on wady z winy sklepu, to czas na jego zwrot jest nieograniczony.
Niektórzy sprzedawcy zawierają też z klientami umowy ustne na zwrot produktów.
W przypadku sprzedaży internetowej, mamy z kolei 10 dni na oddanie zakupionego produktu.
To z uwagi na dłuższy czas związany z oddaniem towaru drogą wysyłkową.
Reklama

Feralny zakup po promocyjnej cenie. Klientka walczy o reklamację w supermarkecie Jysk. Kiedy można oddać towar?
TCZEW. Katarzyna A. z Tczewa kupiła sklepie Jysk dwa fotele po promocyjnej cenie. Okazało się, że towar miał wadę. Reklamowała towar. Jak to zwykle w tego typu sprawach bywa wywiązała się kłótnia. Obie strony krzyczały na siebie. W pewnym momencie sprawie przyjrzał się nawet dyrektor regionalny firmy, który akurat wizytował sklep. Tłum pracowników sprawdzał towar pod kątem tego czy nie próbujemy ich oszukać!
- 22.07.2011 00:00 (aktualizacja 22.08.2023 06:19)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze