niedziela, 15 grudnia 2024 04:11
Reklama
Reklama

Stan wojenny. Wojskowe obozy internowania - tortura prania mózgów i izolacji na działaczach „Solidarności”

W rocznicę stanu wojennego warto pamiętać o jednym ze sposobów nękania działaczy opozycji antykomunistycznej. Taką metodą było umieszczanie, najczęściej członków „solidarności” w tzw. Wojskowych obozach internowania. Taki los spotkał m.in. działaczy z tczewskiej fabryki POLMO.

Autor: IPN

WOI utworzono głównie w północnej i zachodniej Polsce. Wykorzystano miejsca oddalone od szlaków komunikacyjnych i dużych o ośrodków miejskich. Wszystko w celu, by ukryć je od oczu buntującego się społeczeństwa, ale też by utrudnić kontakt z rodziną, co było dodatkową „karą”.

Tczewianie, którzy trafili do WOI w Chełmnie nad Wisłą: Roman Szlagowski z FPS „Polmo” wydz. TM, Edward Guziński, FPS „Polmo” i Jerzy Jagoda ZNTK Gdańsk – Orunia. Z kolei do obozu internowania w Czerwonym Dworze trafili Leszek Lamkiewicz z FPS „Polmo” Tczew wydz. PZ oraz Józef Bielecki z FPS „Polmo” Tczew wydz. PK.

Dodajmy, że WOB prowadzono także w: Trabiatowie, Unieście, Budowie, Czarnem, Gorzowie Wielkopolskim, Głogowie, Rawiczu i Brzegu. Komuniści organizowali także Wojskowe Obozy Internowania dla Poborowych w Węgorzewie, Chełmie oraz Jarosławiu.


 

Kto trafiał do karnych koszar?

Do wojska powoływano osoby z roczników 1940-1962. Na ćwiczenia rezerwy skierowano blisko 1500 osób, a do czynnej służby wojskowej ponad 250 młodych osób. Nie zawsze znali oni intencje władzy, lecz na miejscu okazywało się, że w tych miejscach przebywali inni, często znani im związkowcy. Było to miejsce, w którym przetrzymywano związkowców z różnych regionów i zakładów. Dla nich ewidentne było, że taki obóz był karą za przynależność do NSZZ „Solidarność”. Obojętna była przyznana kategoria wojskowa czy niepełnosprawność albo fakt bycia opiekunem osoby chorej czy bycie ojcem – wszyscy zostawali „przyjęci do wojska”.

Po zakoszarowaniu mieli zakaz samodzielnego przemieszczania się i znajdowali się pod nadzorem Wojskowej Służby Więziennej. Nie wolno im było słuchać radiowych transmisji mszy św. Pozostałym żołnierzom w jednostkach mówiono, że internowani są kryminalistami lub alimenciarzami albo „niebieskimi ptakami”.

Normą były wielokrotne przesłuchiwania. Zmuszano ich do bezcelowej pracy np. do zakopywania rowów w zamarzniętej ziemi i ich zakopywania. Obowiązkowo należało oglądać „Dziennik Telewizyjny” i uczestniczyć w zajęciach, w których propagowano komunizm. Najcięższym tego typu obozem był Chełmn, usytuowany między brzegiem a wałem przeciwpowodziowym. Internowano tam ok. 300 „żołnierzy”. Mieszkali oni w namiotach z piecykami typu „koza”, w których można było palić tylko od godz. 22.00 do 7.00. Codziennością był brak wody, prowizoryczne latryny. Zmuszano skoszarowanych do czołgania się w błocie czy przenoszenia krowich odchodów, straszono wywiezieniem na wschód, kazano kopać groby z przykładanym do głowy pistoletem. Zmuszano także do donoszenia. WSW prowadziła ciągłe przeszukania, inwigilację. Straszono więzieniem, utratą pracy, skrzywdzeniem żony i dzieci.


 

Biegi na wyczerpanie i kopanie pól minowych

Pan Edward Guziński był internowany w Chełmnie, jako 27-latek. Miał o tyle szczęście, że był tam w stopniu kaprala i trochę lepiej go traktowano. Różnica była jednak minimalna. Tak jak wszyscy cierpiał zimno w namiotach i musiał „odkopywać i zakopywać miny”.


 

- Pracowałem w tczewskim „Polmo” w narzędziowni, stąd mnie internowano, jednak kompletnie nie zdawałem sobie sprawy, że to będzie internowanie. Myślałem, że powołano mnie zwyczajnie do wojska – mówi. - Trafiłem tam 2 listopada na trzy miesiące. Wyszedłem ok. 4-5 lutego 1983 r. Po paru dniach wysłano nas pod namioty nad Wisłą, umiejscowione pomiędzy wałami przeciwpowodziowymi... Warunki były fatalne. Namioty były opalane węglem, taką małą „kozą”. Byliśmy traktowani jak nieroby i kryminaliści. Udało nam się powiadomić zaprzyjaźnionych księży o tym co się działo. Służby starały się ukryć, że takie obozy istnieją.


 

Święta spędził w koszarach. Zapytaliśmy jak wyglądała codzienność.

- Oficjalnie byliśmy „pontoniarzami”. Mieszkałem z innymi kapralami w jednym pomieszczeniu. Zajęcia polegały na kopaniu transze. Pogłębialiśmy je. Potem inni poprawiali je. Często biegaliśmy, czołgaliśmy się, zakładaliśmy pola minowe. Pamiętam jak postawiono kilkumetrowy krzyż. Nad ranem się zdziwiłem, że to zrobiono. Wojskowi strasznie się wściekli. Jak wracaliśmy z ćwiczeń nad Wisłą mieliśmy porozwalane plecaki, bo czegoś szukano... Widziałem kolegę z „Polmo”, którego wcześniej osadzono w więzieniu za działalność opozycyjną. Pamiętam lekcje propagandowe, załamanych kolegów, osoby które potraciły zdrowie przez zimno... Były strajki głodowe. Wyrzucaliśmy jedzenie na znak protestu. Gdy podano, że zmarł Breżniew wszyscy skoszarowani zakrzyknęli „hurra”! W wigilię z kapralami złożyliśmy sobie życzenia, ale wparował funkcyjny i zabronił tego. Strasznie się zdenerwował. Niektórzy mieli opiekunów. Kazano mi przekazywać żołnierzom, że rodzina przyjechała. Musiałem biec do żołnierzy ciągle i tak powiadamiać. Wystarczyło zadzwonić... Nie miałem w sumie takiego obciążenia jak inni z dziećmi czy osobami pod opieką. Byłem jeszcze kawalerem. Potem trafiłem do normalnej służby, jako spadochroniarz.


 

W wagonach w Czerwonym Borze

W Czerwonym Borze przebywało ok. 450 osób w domkach z połączonych wagonów towarowych. Podobnie normą były „kozy”, brak wody, koce przymarzające do drewnianych ścian, nieustające apele, stołówka 2,5 km od kwater. Jeśli ktoś był niepełnosprawny (chodził o kulach) i nie mógł dotrzeć na czas nie dostawał posiłku.

Dla internowanych wsparciem duchowym było sporządzania znaczków, kopert, kartek o treści religijnej, patriotycznej np. z kory brzozowej albo krzyżyki z monet. Śpiewano piosenki, wspólnie się modlono. Groziły za to surowe kary. Trzem rezerwistom z Budowa pod Złocieńcem postawiono zarzuty prokuratorskie za sporządzenie tabliczek z drewna z napisem „Solidarność” za drutem kolczastym. Innym razem w Chełmnie wściekłość wywołało ustawienie kilkumetrowego krzyża pośrodku placu apelowego. Organizowano też strajki głodowe.

Tego typu represje skończyły się 3 lutego 1983 r. Ale pozostawała trauma i utrata zdrowia. Mężczyźni ci po powrocie do domu byli nadzorowani przez milicję. Dla niektórych pobyt oznaczał chorobę psychiczną. Andrzej Kosiewicz z Chełmna 13 marca 1983 r. popełnił samobójstwo.


 

W. Mocny

* Na podstawie: „Solidarność” do wojska . Obozy wojskowe jako forma dotkliwej represji przeciw członkom „Solidarności”, Wyd. Instytut Dziedzictwa Solidarności


 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Świąteczna kraina Gniewu zaprasza na Jarmark Mikołajkowy z mnóstwem świątecznych atrakcji! W niedzielę, 15 grudnia na rynku w Gniewie mnóstw św atrakcji Już o godzinie 11.30 ruszy Jarmark Mikołajkowy. W świątecznie ustrojonych kramach i stoiskach będzie można zakupić rękodzieło bożonarodzeniowe, stroiki świąteczne, zabawki, a także nalewki i domowe wypieki. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.O godzinie 12.00 w Sali Wystawowej rozpocznie się także Świąteczny Turniej Szachowy, który przeznaczony jest dla wszystkich miłośników tego królewskiego sportu. W Sali Kameralnej będzie czekać wyjątkowa wystawa: „Historia Biblii”. Kolekcja prezentuje unikalne faksymile i reprinty, które umożliwiają śledzenie fascynującej drogi rozwoju Biblii od starożytnych zapisów na kamieniu do pierwszych drukowanych wydań. Zwiedzanie jest darmowe.Na najmłodszych czekają niesamowite przygody! Specjalnie dla nich będą takie atrakcje jak, karuzela wiedeńska oraz warsztaty artystyczne. Więcej atrakcji tego dnia rozpocznie się po godzinie 15.00. Wszystkich zebranych przywita Burmistrz Miasta i Gminy Gniew - Maciej Czarnecki, a następnie na rynek zawita przemarsz Mikołajów z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Tego dnia na gniewskiej scenie odbędzie się wspólne kolędowanie. Nastąpi również wręczenie nagród w organizowanym przez Urząd Miasta i Gminę Gniew „Konkursie plastycznym na kartkę świąteczną”. Nagrody wręczone zostaną przez władze miasta.O godzinie 16.00 Burmistrz Miasta Gniewa wspólnie z uczestnikami jarmarku uroczyście rozświetli gniewską choinkę. Następnie wszyscy wspólnie przywitają specjalnego gościa – Świętego Mikołaja, który przybędzie na swoich saniach wraz z pomocnikami. Święty Mikołaj będzie zbierał życzenia od wszystkich dzieci oraz wręczał im drobne upominki.Zapraszamy do wspólnego świętowania! Gniewski Jarmark ŚwiątecznyNiedziela, 15 grudniagodz. 11.30-19.00Rynek Starego miasta w Gniewie UMiG Gniew  Data rozpoczęcia wydarzenia: 15.12.2024 11:30 – Data zakończenia wydarzenia: 15.12.2024 19:00
Reklama
Reklama