czwartek, 7 listopada 2024 03:50
Reklama
Reklama

Tożsamość narodowa nie jest passé

Konsumpcjonizm, czyli konsumpcja dóbr materialnych i usług, wynikająca nie z rzeczywistych potrzeb ludzkich, lecz z potrzeb pozornych powoduje, iż większość młodego pokolenia przestaje przejawiać potrzebę identyfikacji narodowej i jej historii, po prostu tożsamość narodowa do niczego nie jest im potrzebna. Tylko czy rzeczywiście? Czy nie jest to celowe działanie? Oczywiście, że jest.
  • Źródło: Gazeta Tczewska
Tożsamość narodowa nie jest passé

Społeczeństwem, które zadowala się ciepłą wodą w kranie, kulturą niskiego rzędu i ma wmówione permanentne poczucie wstydu wobec innych nacji, bardzo łatwo się kieruje, a historia i tożsamość narodowa w tym przypadku do niczego nie jest im potrzeba. Poziom manipulacji jest tak ogromny, iż odnoszę wrażenie, że wśród młodych głosowanie i popieranie PiS jest po prostu skrajnie passe bez względu na to, co mieliby do zaproponowania. Jest to typowo bolszewicko – faszystowska narracja. Oczywiście PiSowi i prawicowym środowiskom można również wiele zarzucić, ale nie brak budowania tożsamość narodowej i podmiotowego państwa, czego nie widzimy obecnie. Wbrew temu, co nam się wciska, w krajach wysoko rozwiniętych z bogatą historią, takich jak Japonia, Korea Południowa czy chociażby w krajach Europy Zachodniej, tradycja przenika się z nowoczesnością. Nawet w tej lewackiej Europie Zachodniej dba się o elementy tożsamości narodowej, jak we Francji, Włoszech, Danii, czy w Niemczech, aczkolwiek w tym przypadku jest to temat na odrębny felieton, itp. Czy my Polacy mamy się czego wstydzić, czy nie zasługujemy na to, aby być podmiotowym państwem? Dlaczego nastąpiła tak głęboka polaryzacja społeczeństwa, gdzie jego duża część nie widzi nic złego w tym, że stajemy się państwem wasalnym? Czy wynika to z niskiego poziomu wykształcenia, ambicji, czy rozumienia spraw, które wokół nas się dzieją? Być może? Patrząc na światowy ranking uczelni wyższych, gdzie polskie uczelnie praktycznie nie istnieją, można odnieść takie wrażenie. Jednak osobiście uważam, iż sedno tkwi zupełnie gdzie indziej. 

Należy zadać sobie pytanie: ile jest polskości w Polsce? Okres zaborów zrobił swoje i do naszego społeczeństwa przeniknęły masy nieprzyjaznych nam ludzi. Po wybuchu II WS 1 września 1939 roku najechały nas podobno jakieś hordy nazistowskie, bo nie Niemcy, a 17 września ruska swołocz. Jednak w 1944 roku zaczyna się nasz największy dramat za sprawą ruskiej hordy przetaczającej się przez Polskę pod płaszczykiem wyzwolicieli, a w rzeczywistości następowała zmiana okupanta, która trwała do 1992 roku. Tylko czy na pewno do 1992 roku? Od 1944 ruska swołocz instalowała na terenie Polski terrorem na masową skalę, władzę ludową opartą na NKWD i lokalnych kacykach. Nigdy nikt z tych ludzi za nic nie odpowiedział, po 1992 trwali dalej, a ich rodziny kontynuują spuściznę kacapskiego terroru pod płaszczykiem uczciwych obywateli mówiących po polsku. Myślę, że to jest główna przyczyna podziałów społecznych i braku budowania tożsamości narodowej.

Ponieważ tytuł cyklu felietonów brzmi „Myśląc o Tczewie”, wpisując się w mój tekst powyżej, oczekuję z niecierpliwością, kiedy w końcu zniknie raz na zawsze z Tczewa pomnik sowiecki. Usunięcie czerwonej gwiazdy to za mało.   

[email protected]

https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama