piątek, 15 listopada 2024 00:05
Reklama
Reklama

Obrazy żaglami malowane. Inspiracje nadmorską przygodą

Anna Jarzyna (ur. 1956 r.) jest malarką – żeglarzem. Na co dzień mieszka w Gdyni i tam też najczęściej tworzy swoje obrazy na żaglach jachtów. Często odwiedza Tczew, bo jest nim zauroczona, także przez jego niezwykłą historię związaną z Morzem Bałtyckim. Jak wiemy Tczew był rzecznym portem otwartym na Bałtyk przez bramę gdańską.
Obrazy żaglami malowane. Inspiracje nadmorską przygodą

Pływa po Morzu Bałtyckim z mężem. Obecnie łódź motorowa jest już ich siódmym jachtem. Oboje kochają morze, które daje inspiracje i pogodę ducha, ale też mobilizuje do działania. Jak mówi pani Anna, kiedy w młodości próbowała żeglowania po jeziorach (śródlądziu: Pojezierze Kaszubskie), ale morze to zupełni co innego. Uwielbia ten moment niepewności, gdy znika ląd. Tego uczucia nie da się porównać z niczym innym. To właśnie morze sprawiło, że postanowiła malować.

Pływała z klubem Jacht Klub Polski, ale „wyżyła się regatowo”, ale postanowiła odrzuć ten sposób żeglowania. Dlaczego?


 

- Halsowanie po jeziorach, co chwilę w jedną i drugą stronę, to trochę nudne. Ja lubię jak ląd znika! - mówi pani Anna. - Do żeglowania są różne podejścia: sportowe wyczyn na regaty, sport w klubach i pływanie dla przyjemności i samego delektowania się morzem. Po prostu zwyczajne żeglowanie, które daje wolność. Lubię decydować o kierunku, w którym popłyniemy!


 

Klucz do malarstwa

Morze, żagle, jachty są kluczem do jej malarstwa. Trochę ją boli, że Gdynia odwraca się od żeglarzy, czego przykładem są olbrzymie opłaty portowe... Szybko jednak przechodzimy do malarstwa, bo o łodziach, Gdyni, morzu można by bez końca. Malować można na wiele sposobów. Nie bez znaczenia jest także to na czym się maluje: podobraziu, płótnie, płycie. Podłoże wynika z zainteresowań, ale też stanowi o charakterze i technice obrazu.

 

- Pomysł malowania na żaglach powstał około dziesięciu lat temu, zimą. Pewnego dnia przesiadując przed klubem w Gdyni rozmawialiśmy, jak to się mówi, „o starych Polakach”. Zwróciliśmy uwagę, że bosman wyrzuca stare żagle. Dokonuje się tego ze względu na to, że są podarte, dostają tzw. brzuchy na skutek użytkowania (materiał się rozciąga i żagiel nie nadaje się do mocniejszych wiatrów), puszczają też szwy... Bosman segregował ten materiał na taki, który może jeszcze naprawić, jakoś wykorzystać. Potrafię malować na wszystkim: na desce, płótnie, jedwabiu, bawełnie... Mi zaświtało, iż żagle to piękna, duża powierzchnia, która w niczym mnie nie będzie ograniczać. Wpadłam na pomysł, że byłby to świetny materiał pod obraz. Kolejną zaletą „obrazów na żaglach” jest łatwość w ich transporcie. Miałam do przewiezienia z wystawy w Elblągu 30 obrazów, które nie mogąc skorzystać z samochodu przewiozłam pociągiem. Te 30 obrazów zawinęłam w trzy rulony (ok.1,5 m wysokości). Dla mnie ten materiał nie ma wad. Chociaż materiał się gniecie, to można go... wyprasować i to bez szkody dla obrazu. Na żaglach maluje się akrylami albo farbami olejnymi.

 

Pani Anna nie chciała zdradzać wszystkich technicznych szczegółów, co doskonale rozumiemy.

- Moja pierwsza wystawa z obrazami na żaglach odbyła się w Centrum Filmowym w Gdyni. Najpierw zgłosiłam się do reżysera gdyńskiego Sławomira Pultyna. Zaproponowałam mu nietypowe obrazy na żaglach. Nie chciałam pokazywać zdjęć, bo te nie oddają tego co w rzeczywistości. Gdy wystawiłam obrazy było wielkie zdziwienie. Głównym tematem było morze. Na pl. Grunwaldzkim obok Teatru Muzycznego jest przeszklona galeria z bardzo szerokimi, wysokimi schodami. To fantastyczne miejsce na wystawy. To było piękne i ważne dla mnie wydarzenie. Tym bardziej, że cieszyło się sporym zainteresowaniem. Także finisaż. Tak się zaczęło. Potem pojawiły się kolejne propozycje spotkań. Od tamtego czasu miałam bardzo wiele prezentacji moich obrazów.


 

Inspiracją przyroda i morze

Pani Anna w 2023 r. miała wystawę nowych obrazów, które powstały zainspirowane dniem wyciągania łodzi z wody. Na koniec sezonu wyciągano kilkanaście łódek. Wykonała masę zdjęć na podstawie których później powstały nowe prace. Aby namalować scenę z rzeczywistości trzeba zarówno zapamiętać ją, jak i utrwalić na zdjęciu, by nie utracić szczegółów. Wspomniała jeszcze o ekspozycjach w Pucku, kolejnej w szkole filmowe i o ostatniej, tegorocznej w bibliotece elbląskiej na ul. Św. Ducha. W sumie ma już za sobą kilkadziesiąt wystaw również w mniejszych ośrodkach. Jak mówi, każde miejsce do pokazania obrazów jest ważne. Ma swój klimat i niepowtarzalnych odbiorców.


 

- Każda przystań, keja to dla mnie wystawa, bo tam są ludzie, a obrazy wystarczy rozwinąć z rulonu – dodaje. - Bardzo rzadko spotkałam się z opinią, że żagiel to niegodny artysty materiał. Zwykle są to zarzuty od ludzi, którzy... żeglują. Ale zdarzyło się to może ze dwa razy... Uważam, że w dobrym tonie jest nie zarzucać sobie czegoś. Jeśli coś mi się nie podoba, tak jest z obrazami różnych artystów (jedni lubią inni nie), a jesteśmy oboje twórcami, to powinniśmy się szanować. Po prostu nie wypada mówić innemu artyście o drugim źle. Chciałabym, by moje obrazy cieszyły. Założeniem jest także by były one sztuką użytkową.


 

Pani Anna o swoim stylu mówi „ekspresje”, „moje przemyślenia”, które wynikają z jej charakteru. Niewątpliwie ich cechą są impresję, a więc cechy impresjonizmu. Zawsze chce oddać w nich część siebie. Oryginalnie przedstawić temat. Nie ukrywa jednak, że bywa iż otrzymuje zamówienia na kopie Szyszkina. (Rosyjski artysta. Malował pejzaże, lasy, jeziora – dop. red.).


 

Nietypowy portret bursztynnika

Zapytaliśmy czy tworzy portrety. Okazuje się, że niespecjalnie lubi tę tematykę.


 

- Chyba najciekawszym portretem na moim blogu oprócz portretu mojego męża, których wykonałam kilka jest portret mojego kolegi – Piotra Sobaczyńskiego ze Stegny. Prowadzi on tzw. „Galerię na desce”. Zajmuje się on poławianiem bursztynu, z którego wykonuje zupełnie nietypową biżuterię. Są to szalone, oryginalne projekty (m.in. łączenie drewna z bursztynem – dopr. red.) Namalowałam jego portret na podstawie zdjęcia, ale starałam się włożyć w niego pozytywne emocje, które mi się z nim kojarzyły. Potem wysłałem mu obraz kurierem. Gdy obraz doszedł, zadzwonił do mnie mówiąc: „nareszcie ktoś poznał co mi w duszy gra!”. A był to portret nierealistyczny. Piotr umieścił go nawet w miejscu, gdzie sprzedaje bursztyn i biżuterię. Staram się jednak nie wchodzić w tematykę portretową. To był wyjątek – zaznacza.


 

Artystka chciałaby pokazać swoje obrazy w Tczewie. Szczególnie inspirujące jest dla niej Muzeum Wisły, które mówi o historii życia ludzi nad rzeką. Tczew ma interesujące miejsca na tego typu wydarzenie. W tym roku planuje wystawę właśnie w Tczewie i Wejherowie. Zgromadzenie obrazów jednak trochę trwa. Jak każdy artysta sama ma ich niewiele w swojej pracowni i konieczne byłoby odszukanie ich i zebranie. Tczew związany jest z wodą, rzeką, Bałtykiem, dlatego nasze miasto może stać się dobry źródłem tematów malarskich.


 

Wawrzyniec Mocny

Fot. Archiwum rodzinne


 

Obrazy Anny Jarzyny można obejrzeć na stronie https://obrazyolej.blogspot.com/


 



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama