środa, 6 listopada 2024 00:33
Reklama
Reklama

CO NIE NASZE NIE BĘDZIE ROBIONE było złą dewizą! Rozmowa z Janem Kulasem z KWW Jan Kulas 2024

Z Janem Kulasem, założycielem KWW Jan Kulas 2024 w rozmowie podsumowujemy wybory, zastanawiamy się jaki wpływ na lokalną politykę będą miały młode osoby w tczewskich samorządach. Samorządowiec i były poseł wskazuje na przyczyny porażki prezydenta Mirosława Pobłockiego w I turze oraz podpowiada nowe zadania do wykonania dla nowych władz.
CO NIE NASZE NIE BĘDZIE ROBIONE było złą dewizą! Rozmowa z Janem Kulasem z KWW Jan Kulas 2024

Autor: W. Mocny

Do wyścigu o fotel prezydenta Tczewa wystartowało 4 kandydatów, w tym pan, ale w tym przypadku wyeliminowano pana kandydaturę z ubiegania się o to najważniejsze stanowisko w budzących wielkie wątpliwości okolicznościach... Obyło się bez debaty prezydenckiej w pierwszej turze... 

- 5,5 roku temu, gdy w wyborach samorządowych Tczewa wystartowało 6 kandydatów na prezydentów, odbyła się debata na dobrym poziomie. Była autentyczna. Uczestniczyli w niej mieszkańcy miasta. Pamiętam przed wielu laty także debatę prezydencką z wszystkimi kandydatami w TeTce. Mamy prawo oczekiwać od lokalnej telewizji organizowanie takich debat. W tych wyborach obecny prezydent w I turze uchylał się od debaty, lekceważył konkurentów i wyborców. Do tego wszyscy skupili się na banerach, ulotkach i hasłach w internecie. Sprawa Mostu Tczewskiego była marginalnie traktowana. Gdy rozmawiałem z mieszkańcami o lokalnych mediach, w tym Gazecie Tczewskiej, temat mostu był często podnoszony. Padały pytania – dlaczego jest tak rzadko poruszany w kampanii? Głównym zarządcą tego zabytku jest starostwo, ale np. za prezydentury Zenona Odya zawsze zabiegaliśmy o sprawę najcenniejszego zabytku Tczewa i powiatu. Nie wystarczy pojechać do Gdańska. Trzeba podejmować interwencje w Warszawie, w ministerstwach. Wsparcie powiatu przez miasto zawsze będzie potrzebne. Zabrakło też debaty o czystości i schludności miasta. Doceniamy to co zrobiono, ale walające się śmieci i nierówne, brudne chodniki, to codzienność Tczewa. Nasze miasto było jednym z najczystszych na Pomorzu przed 1939 r. Chcielibyśmy, aby w większym stopniu wykorzystywano potencjał historyczno – turystyczny Tczewa oraz Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną. Przydałby się przedstawiciel w zarządzie tej instytucji gospodarczej. Strefa nie jest w pełni wykorzystana. Kapitał krajowy, zachodni, międzynarodwy i lokalny powinny współgrać ze sobą.


 

Czy wynik prezydenta M. Pobłockiego można uznać za żółtą kartkę?

- Myślę, że nawet na czerwoną. Sporo zawinił tu styl sprawowania władzy. Mieszkańcy bardzo surowo go ocenili przyznając 166 głosów (4,98 proc. z wszystkich okręgów) i w efekcie nie uzyskał mandatu do rady miejskiej. Mirosław Pobłocki nie jest też bez winy, biorąc pod uwagę działania wobec KWW Jan Kulas 2024 związane z utrudnianiem rejestracji list komitetu (mam nadzieję, że odpowiedz odpowiednie organy kontrolne. Mieliśmy tylko dwa dni na odwołanie – sobotę i niedzielę, gdy wszystko było zamknięte), a wcześniej odbieranie mi jak i innym mieszkańcom prawa do zabierania głosów podczas obrad rady miejskiej. Niestety ani prezydent, ani starosta prowadząc kampanię wyborczą nie skorzystali z urlopów, co oznacza, że nie dochowali standardów demokratycznych.


 

Z wyścigu odpadła też działaczka Lewicy, kontrowersyjna dyrektor szkoły Iwona Ochocka? Jak by pan skomentował te spektakularną porażkę liderki tczewskiej Lewicy i jej ugrupowania?

- Lewica musi uznać realia Tczewa. W Tczewie elektorat i sympatie dla Lewicy są bardzo ograniczone. Radykalne hasła w protestach tzw. Strajku Kobiet, organizowanym także w Tczewie nie zyskiwały szerszego uznania mieszkańców. Większość w Tczewie ma zdecydowanie zdrowe poglądy. Radziłbym pani Iwonie Ochockiej nie ubolewać nadmiernie na swoim losem, bo 6,5 proc. to przekroczenie progu. Pozostaje jednak kwestia zorganizowania szerszego komitetu wyborczego.

Myślę, że osiągnęła przyzwoity wynik, który mógł doprowadzić nawet do 1-2 mandatów w RM.

Dużo lepiej wypadła niż Trzecia Droga, której tczewianie pokazali żółtą kartkę. Być może pewien wpływ miało stanowisko PSL do protestu rolniczego i mało młodych ludzi na listach.

Generalnie ruch młodych obywateli słabo zaistniał w tych wyborach W zasadzie każde ugrupowanie ma sobie coś do zarzucenia.


 

Radę Miejską w Tczewie czekają przetasowania. Zapewne w obu radach zmieni się przewodniczący komisji, rad. Jest też możliwość zmiany starosty przy umiejętnej polityce. Ale z drugiej strony w dużej mierze obóz prezydencki i obecnego starosty zachował stan posiadania. Jak pan ocenia obecny wynik wyborów w naszym regionie pod względem składów osobowych ww. rad?

- Co najmniej dobrze. W Radzie Powiatu Tczewskiego byłem aktywnym uczestnikiem, często się udzielałem, ale jako gość często byłem też gościem obrad Rady Miejskiej w Tczewie. Zmiany pewne zaszły. Najbliżsi współpracownicy prezydenta Tczewa: Zenon Drewa (322 głosy), Krzysztof Misiewicz (207 głosów) ledwie weszli do RM. Kazimierz Ickiewicz będąc w tym samym okręgu otrzymał prawie dwa razy więcej głosów – 514.


 

Czy można czynić zarzut z tego, że włodarze wykorzystują swoją pozycję w walce wyborczej? 

- Od urzędników na najwyższych stanowiskach wymaga się więcej. Zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z ostatnimi 2-3 tygodniami kampanii. Dotyczy to jednak nie tylko ich. Za nimi poszło ok. 6-7 dyrektorów w powiecie, którzy kandydowali pełniąc swoje funkcje. Czy kolejarz, urzędnik, nauczyciel lub dziennikarz mają takie możliwości? Czy powinni mieć? Na pewno jest to społecznie nieakceptowane.


 

Wybory wygrało wielu młodych radnych w całym powiecie tczewskim.

- To prawda. Mamy teraz kilku młodych radnych osób 30- i 40-latków, zarówno w mieście, jak i powiecie. To dobry znak. Tak stało się w przypadku komitetu PiS, a Jarosław Kowalczyk (34 lata) uzyskał najlepszy wynik 788 głosów w całej Radzie Miejskiej w Tczewie, Maciej Smoliński (43 lata) i Amadeusz Szlagowski (31 lat). Z kolei jestem zaskoczony słabszym wynikiem PO... Chyba zawinił brak wyrazistego lidera samorządowego, jeśli chodzi o oba te ugrupowania. O kształcie koalicji zadecyduje rozstrzygnięcie kto zostanie prezydentem Tczewa. Przegrana M. Pobłockiego bardzo prawdopodobna, miałaby też wpływ na klimat i powoływanie koalicji w Radzie Powiatu Tczewskiego. Słyszałem od jednej radnej, że pan Pobłocki próbował sterować odwoływaniem przewodniczących w Radzie Powiatu. Jeśli to prawda byłaby to niedopuszczalna ingerencja.


 

Młodzi wyborcy zarzucają panu, że skoro nie dało się zarejestrować swojej kandydatury na prezydenta, ani dwóch okręgów, to znaczy, że ekipa Jana Kulasa się nie nadaje.

- To są zwyczajne hejty, których wobec mojej osoby i osób z naszego komitetu nie brakowało. Widocznie bardzo było nie w smak, że pojawiła się nowa propozycja na lokalnym rynku politycznym ze świeżymi pomysłami i programem. Problemy przy rejestracji uważam za celowa. Dla mnie była to próba pozbycia się najpoważniejszego kontrkandydata dla prezydenta M. Pobłockeigo. Mieliśmy trzy silne listy: na Starym Mieście, Śródmieściu II, Suchostrzygach. Bardzo długo zabiegaliśmy o szeroki blok z komitetami Samorząd Od Nowa i PiS, który mógłby wygrać ze swoim kandydatem w I turze i zyskać znaczącą większość o obu kluczowych radach miasta i powiatu. Zależy mi też na poparciu naszych działań przez tych dawnych członków PO, których kół partia nie zarejestrowała. Wiem, że start z 2 okręgami jest skromnym osiągnięciem, ale jak na tak krótki czas i niechęć Miejskiej Komisji Wyborczej uważam, że i tak nie wypadliśmy tak słabo, jak niektórzy myśleli. W żadnym razie nie można naszego startu nazwać kompromitacją. Nasza grupa działaczy i radnych, których będziemy wspierać będzie miała wpływ na nasz samorząd. Samo jej zawiązanie jest już wartością.


 

Brakuje ładu architektonicznego i spójnej koncepcji estetycznej miasta. Mamy pseudo zegar słoneczny i pseudo fontannę (podobno są już plany gruntownej przebudowy, bo inwestycja się nie sprawdza) obok opuszczonych murów starego browaru... Plany likwidacji amfiteatru oraz zniknięcie napisu „Amfiteatr im. Grzegorza Ciechowskiego”.

- Pewne rozwiązania są chybione. Za naczelnika ZUK Kamińskiego ład w mieście był zdecydowanie większy. Brakuje przezorności i planów, jak np. w kwestii przejęcia zabytkowego wiatraka. W przypadku parku miejskiego i amfiteatru mamy do czynienia z kompletną klęską. Tradycje trzeba szanować. Upadek kultury w amfiteatrze, na pl. Hallera prawie nie ma życia kulturalnego. Tereny nadwiślańskie są nadal do zagospodarowania. Brakuje strategii Tczewa nad Wisłą. Wydaje mi się, że to m.in. przez brak społecznej debaty. A budowa slipu dla wioślarzy i przystani dla żeglarzy bez konsultacji społecznych jest przyczyną wielu uchybień. Teraz będą napływały środki unijne, zatem jest szansa, na nowe plany, inwestycje oraz rozwinięcie pewnych koncepcji.


 

Czego panu zabrakło w tej kadencji? Jeśli chodzi o PO, chyba mamy do czynienia ze „zużyciem liderów”, mówiąc brzydko?

- Trzeba sięgnąć w przeszłość do postawy i działań posła z Kociewia Sławomira Neumanna. W tych wyborach i poprzednich został głęboko „schowany”. Co się z nim dzieje? Gdzie przebywa? Nie wiadomo. Jako nasz komitet będziemy domagać się przeprosin za jego słowa skierowane do mieszkańców Tczewa, których nie zacytuje, za które nigdy nie przeprosił.


 

Kwestia przeprosin S. Neumanna nie pojawiła się w Tczewie w całej kampanii samorządowej. Czyżby komitetom tczewskim w ogóle nie zależało, aby ten polityk przeprosił za ten niewybredny epitet, który usłyszała cała Polska oraz za wpływanie, w prawie mafijnym stylu, w taki sposób na politykę Tczewa i powiatu tczewskiego?

- Pan Neumann bezwzględnie ingerował w naszą lokalną politykę. Przypomnę tylko, że dwukrotnie unieważnił demokratyczne wybory do powiatowych struktur PO. Powinien za to odpowiedzieć. Nigdy nie powinno się w polityce, zwłaszcza naszej lokalnej stosować takich metod działania. Uważam, że komisje sejmowe powinny się nim zająć bezapelacyjnie, także biorąc pod uwagę jego działalność jako wiceministra zdrowia. Należy jego metody napiętnować ku przestrodze.


 

Wróćmy do kampanii KWW Komitet Jana Kulasa 2024. Chyba zabrakło wyrazistych, mocnych liderów w okręgach, których niezarejestrowano? Działania przy rejestracji pana kandydatury na prezydenta okazały się nieskuteczne. 

- Moją kandydaturę na prezydenta Tczewa rejestrowano aż trzy dni, by w piątek wieczorem oznajmić, że nie mogę startować. Unieważniono zbierane przeze mnie i kolegów osobiście podpisy rejestracyjne z okręgu Stare Miasto, gdzie mieszkam. Gdy chciałem pokazać przewodniczącemu MKW te podpisy pan Janusz Landowski, stwierdził, że jestem nieupoważniony do tego by je przedstawić. Podpisywały nasze listy także starsze osoby. Najstarsza osoba, która podpisała listę miała 79 lat. Osobiście podpisała, a padł zarzut, że podpis mimo wszystkich danych był... nieczytelny.


 

Jako komitet mieliście 10 konkretów dla Tczewa. Czy tczewianie w nie uwierzyli? Patrząc na kampanię KWW Samorząd od Nowa wydaje się, że część ich postulatów programowych jest podobna. Jest też częściowo zbieżna z publikacjami Gazety Tczewskiej. Oczywiście nie mam na myśli mostu tczewskiego (śmiech). Co pan na to?

- Popełniliśmy pewne błędy. Nie zdołaliśmy przebić się z naszym przekazem/programem do szerszej grupy mieszkańców. Kampania KWW Jan Kulas 2024 ruszyła zbyt późno. Nie chcę wymieniać żadnych nazwisk, ale planowaliśmy utworzenie dużego bloku w oparciu o program „Bezpieczny nowoczesny Tczew” ze słynnymi 50 punktami programowymi, w tym 10 punktach, w którym znalazło się „muzeum kolejnictwa”, który to pomysł podchwycono. Mówiliśmy o basenie olimpijskim 50 m. Ryszard Różycki pokazał, że można to zrobić na terenach II LO w ramach rozwinięcia tzw. centrum sportowego, które już funkcjonuje wraz z krytą halą Powiatowego Centrum Sportu. Wiele pisaliśmy w naszym programie o sporcie i rekreacji. Będziemy odwoływali się jako działacze do przyjaznych nam komitetów, które przecież nie odrzuciły naszych pomysłów. Liczymy, że nasz głos spoza rad będzie się liczył w lokalnej debacie publicznej. Sporo osób przy tej kampanii przeszkoliło się i nabyło nowych umiejętności. Są pewne cenne plusy naszej pracy.


 

A jednak widać było, że wyborcy tczewscy głosowali nie za konkretnymi programami, tylko przeciw obecnej polityce miejskiej, przeciw pewnym działaniom starostwa. Mam wrażenie, że głosowano „negatywnie”...

- Znużenie apodyktyzmem prezydenta było znaczące. Być może gdyby powstałoby ciało konsultacyjne, rady społeczne, przedsiębiorców czy rada gospodarcza... Tego nie było, a decyzje były jednostronne.


 

Poważnym problemem jest odpływ młodych mieszkańców Tczewa z miasta... Nowy prezydent i rada będą musieli zmierzyć się ze zmniejszeniem się liczby mieszkańców miasta.

- Zejście z poziomu 60 tys. do obecnego stanu jest złym trendem. Gdyby miasto było lepiej zarządzane, lepiej się rozwijało ludzie by nie wyjeżdżali. Podczas jednej z ostatnich sesji na pytanie jednego z radnych opozycji w sprawie liczby mieszkańców, prezydent kluczył i nie chciał odpowiedzieć na to pytanie. Tczew musi być atrakcyjny dla młodych, wykształconych mieszkańców. Zła jest sytuacja, gdy radni są powiązani zawodowo z instytucjami czy spółkami miejskimi.


 

Pytanie co dalej. Czy pana Komitet „składa broń”, a może będzie działał dalej tyle, że oddolnie?

- Nabraliśmy sporo doświadczenia. Wygenerowaliśmy wszechstronny program społeczno – gospodarczo. Pracowaliśmy nad nim wiele miesięcy. Ufam, że przekonamy kolejne osoby. Jesteśmy otwarci na młodych ludzi. Chcemy by uczestniczyli w życiu politycznym poprzez młodzieżowe kluby, studenckie, uczniowskie, by lepiej funkcjoniwała Młodziezowa Rada miejska z własnym budżetem. Młodzieżowa Rada Powiatu Tczewskiego, współpracująca z Sejmikiem Młodzieży Pomorskiej byłaby dobrym pomysłem. Ważne jest promowanie młodych talentów sportowych i naukowych. Ważne jest, by dorośli mieszkańcy „nie tylko swoi” byli doceniani. Zasad „co nie nasze nie będzie robione” jest złą dewizą. Ważne też, by nie utrącano oddolnych inicjatyw mieszkańców jak np. utracone przez Tczew „Święto Wisły”. Nie tylko instytucje miejskie powinny mieć możliwość organizacji imprez sportowych czy innych.


 

Rozmawiał Wawrzyniec Mocny



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ObserwatorDuo 30.04.2024 10:01
A to ciekawe! Pan Jan Kulas sugeruje w wywiadzie, że muzeum kolejnictwa to pomysł jego komitetu wyborczego, który to Samorząd OdNowa podchwycił. Interesująca teoria - jakie jeszcze postulaty SoN miałby kopiować od JK? ;) :D W każdym razie proponuję dla odświeżenia pamięci zajrzeć na Forum Dawnego Tczewa, do wątku "Muzeum Kolejnictwa w Tczewie": https://dawnytczew.pl/forum/viewtopic.php?style=5&t=470 Tam niejaki ŁukaszB (chyba łatwo się domyśleć, kto to) zaczyna swój post z 13 lipca 2011 r. tak: "Od dawna marzę o tym, że w Tczewie powstanie Muzeum Kolejnictwa. Śmiem twierdzić, że byłby to hit, który wypromowałby nasze miasto co najmniej w skali krajowej."

Reklama
Reklama
Reklama