Trenerka personalna i nauczycielka gimnastyki wystąpiła jeszcze w czwartej i piątej serii Ninja Warrior Polska, a w sezonie 7 dotarła aż do finału programu, gdzie okazała się najlepszą zawodniczką. Otrzymała tytuł Last Woman Standing. W ostatniej edycji w TV okazała się najlepszą zawodniczką.
Jednak to atestowane zawody sportowe oznaczają możliwość kariery zawodniczej.
- Podczas Mistrzostw Świata w Belgii biegłam na 100 m OCR. Teraz udało mi się zejść do 34 sekund czym pobiłam rekord Europy i Polski. Do rekordu świata zabrakło mi 2 sekund. Mamy co robić w następnym sezonie – mówi Kasia Jonaczyk. - Biegłam w półfinale z Filipinką. Biegłyśmy bardzo równo. W zasadzie dopiero na ostatnim metrze wszystko się rozegrało. Moim zdaniem Filipinką była jedną z najlepszych zawodniczek OCR – stwierdza.
Dodajmy, że były to pierwsze mistrzostwa świata organizowane przez światową federację biegów OCR (od ang. Obstacle Course Racing). Federacja zrzesza 110 krajów. Wszystko jest formalizowane i z certyfikowane. O samowolce, która do niedawna cechowała tę dyscyplinę sportu – nie ma już mowy. Są określone parametry przeszkód. Podczas zawodów wszystko jest skrupulatnie mierzone jeśli chodzi o urządzenia...
„Mamy to! Marzenie spełnione!”
- Dużo serca i dużo pracy wkładam w ten sport i dla dni takich jak dziś zdecydowanie warto!!!
Dziękuje za ogrom wsparcia jakie dostałam! Jestem przeogromnie wdzięczna i najchętniej wyściskałabym każdego z osobna. Dziękuje @gladko_przez_przeszkody do którego trafia większość moich rozterek przeszkodowych i oczywiście @damian_luniewski dzięki któremu ten sezon mieni się złotem. DZIĘKUJE x 1000000” - napisała zawodniczka z Kociewia w swoich mediach społecznościowych.
Jest młodą osobą. Ma ok. 26 lat. Absolwentka gdańskiego AWF. Pochodzi z Kociewia z maleńkiego Szczerbięcina na samej „górze” powiatu tczewskiego. Możemy dziś jednak powiedzieć - mamy prawdziwą Wonder Woman! Konkurencje, w których startuje wymagają stalowej siły, kociej zwinności i bardzo dużej wytrzymałości i odporności na stres. Tu liczy się każdy centymetr i każda sekunda! Jeden błąd i wiele miesięcy, potu podczas treningu mogą obrócić się w proch. Ale zacznijmy od początku.
Najpierw start w programie TV
- Cała moja przygoda z biegami z przeszkodami zaczęła się od moich znajomych, którzy pojechali na telewizyjne show POLSATU Ninja Warior. A jak ja zobaczyłem ten program powiedziałam: „kurcze jak to super wygląda”. Zawsze lubiłam sport i od razu zaczęłam sobie myśleć: „co trzeba zrobić aby dostać się na ten duży plac zabaw?” - wspomina.
- Sport jest moją pasją i tym co lubię robić w czasie wolnym. Także życie zawodowe mu poświęciłam, bo pracuje od 2 lat jako trenerka w Sportowej Szkole Podstawowej w Gdańsku, gdzie uczę dzieci akrobatyki, chodzenia na równoważni. Uczę też dzieci podbiegów przeszkodowych.
Minął rok i zgłosiła się do kolejnej II edycji Ninja Warrior. Wtedy były to jej początki. Zanim stała się ninją w kobiecym wydaniu wcześniej... tańczyła folklor w zespole ludowym. Tańczyła już jako 7-latka. Wywijała też na parkiecie hip – hop i tańce towarzyskie. To parkiet był jej pasją życia, a nie pobyty na siłowni. To miało się jednak dość szybko i nieoczekiwanie zmienić.
- Na początku nie umiałam się nawet podciągać. Było dość trudno się przestawić z tańców... - podsumowuje krótko.
- U mnie w domu było podejście albo sport, albo zdrowie – przyznaje. - Teraz jednak wszystko się zmieniło rodzina widzi, że praca nad sobą przyniosła Kasi efekt w postaci niebywałych sukcesów sportowych. Obecnie prawie całe życie podporządkowane jest treningom i startom. Pozostały czas poświęca dzieciom jako trenerka. Na życie towarzyskie, rodzinne brakuje już po prostu czasu. Nasza rozmówczyni zdaje sobie sprawę, że niedługo będzie musiała inaczej rozplanować swoje życie...
- Okienko treningi, praca w szkole, ogarnięcie swoich spraw i... weekendowe starty. Po miesiącu, dwóch przekonałam się, że muszę zacząć z czegoś rezygnować. I tak zaczęłam schodzić z pełnego etatu w szkole... Zdaję sobie sprawę, że fajnie rozwija się moja przygoda z biegami przeszkodowymi. Nawet nie pomyślałam, że tak będzie. Młodsza nie będę. Muszę wykorzystać tę szansę, którą dał mi los! Myślę, że mogę liczyć na 2-3 lata startów na wysokim poziomie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. Teraz chcę być bardziej sportowcem niż trenerem. Na trenowanie innych przyjdzie czas później.
O biegach OCR
Czym właściwie są tajemniczo brzmiące biegi OCR. To nowa dyscyplina kojarzona z popularnym programem TV Ninja Warrior oraz Runmageddonem. Jak mówią osoby uprawiające ten sport – to nie tylko biegi z przeszkodami, ale także przekraczanie własnych granic, współpraca z innymi, praca nad sobą, ale też dobra zabawa. Często mylone są z biegami przez płotki lub lekkoatletycznymi biegami olimpijskimi z przeszkodami. Są w tej dyscyplinie biegi techniczne, wymagające dużej siły i zwinności oraz sprinty z niezwykłym tempem i mniejszą ilością przeszkód. W biegach OCR zawodnicy pokonują różnego rodzaju bariery jak mury, druty kolczaste, przeszkody wodne, błoto i wiele innych. Dystanse biegów OCR mogą wynosić od kilku do kilkunastu kilometrów, a liczba i trudność przeszkód zależą od konkretnej trasy i organizatora zawodów. Wymagają sporej wytrzymałości.
Istnieją różne techniki i strategie, które można zastosować, by pokonywać konkretne bariery. Należą do nich m.in. monkey bars – technika polegająca na przenoszeniu się po belkach jak małpy, wall climb – czyli wspinaczka po ścianie, czy rope climb – wspinaczka po linie. To także równoważnie, ringi, rurki i klify. Na profilu facebook'owym Kasi można znaleźć kilka filmów z jej zawodów, gdzie dokładnie widać z czym wiąże się ten sport.
Warszawskie złoto
Z Kasią spotkaliśmy się w Warszawie w dniu jej startu w zawodach Polskiej Ligi Przeszkodowej 24 września. Były to zawody, gdzie zbierane są kwalifikacje na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Jak jej poszło? Wróciła ze swoim kolejnym złotem!
- W tej dyscyplinie zachwyciło mnie, że tak wszechstronnie rozwija ciało – mówi. - Świetnie sprawdza się jako sposób na rozwój fizyczny dzieci. Tory w tej dyscyplinie są bardzo różne, dlatego trenujemy przeróżne sfery motoryczne. Bardzo fajnie widać to na zawodach skillowych, w których część zawodników jest wytrzymała, a inna zwinna. Raz jedni mają łatwiej raz drudzy. Często decyduje też... wzrost. Wszystko to wprowadza dużą dozę niepewności co do wyniku i przebiegu rywalizacji. Mężczyzna jest w tym sporcie więcej, a ich biegi są bardziej ekstremalne, bo fizycznie różnią się bardzo. Czasami jeden z zawodników musi zaryzykować doskok do przeszkody, decydując się w jednej chwili, bo inaczej przegrałby na czas... Oglądam to wszystko z zapartym tchem.
Jak mówi Kasia przy pierwszych zawodach szybko się zniechęcała. Wówczas nie traktowała tego wszystkiego zbyt poważnie, raczej jako hobby. Pojawiła się kontuzja, trochę treningów wypadało... Ale motorem byli znajomi, do których drużyny dołączyłam.
- Wcześniej były zawody lokalne, ale wtedy pierwszy raz wystartowałam w Mistrzostwach Polski. Pomyślałam „z czym do ludzi. Będzie wstyd”. Pomyślałam, że przynajmniej spotkam się ze znajomymi. I okazało się, że nie dość, że przywiozłam złoto, to nieoficjalnie udało mi się pobić rekord świata! To było w Kutnie w 2021 r. (Elita Kobiet, 100 m, Biegun Ninja Team. W 2022 r. Zdobyła także złoto w MP w Sopocie w sztafecie żeńskiej, Gorący Potok Team – dop. red.).
Podczas startu w jej pierwszych Mistrzostwach Polski w Kutnie gdzie pobiła rekord świata, ostatecznie go nie uznano ze względów formalnych – jeden z klifów miał inne parametry od tych oficjalnych. Niemniej był to jej pierwszy znaczący sukces i od tego zaczęła trenować „na poważnie”. Potem było jeszcze złoto na Bałkanach. W sumie miały być to wakacje, a wróciła ze złotem...
- Na początku wiele osób na mnie nie stawiało – wspomina. - Nie znałam zawodniczek i poziomu, ale we Włoszech się udało. Rodzina reagowała różnie. Teraz wszyscy się przyzwyczaili i mi kibicują. Tata szybciej poczuł bluesa. Rodzice pojechali ze mną na pierwszy telewizyjny Ninja Warrior. Tata, gdy zobaczył te emocje stał się fanem numer jeden show. Teraz wielu znajomych mnie pyta kiedy zawody. Chcą jeździć ze mną i mi kibicować. Moje rodzeństwo 24-letnia siostra i 30-letni brat traktują moje starty jako rzecz normalną. Siostra to typ naukowca, a brat jest trochę pomiędzy... Trochę dwa światy...
Kasia Jonaczyk obecnie biega w gdyńskim „Biegunie”. (Biegun OCR Gdynia).
Wawrzyniec Mocny/Fot. Facebook, profil K. Jonaczyk
Napisz komentarz
Komentarze