Na bulwarze, zamkniętym dla mieszkańców, wciąż rozłożony jest specjalny rękaw przciwpowodziowy.
- Rękaw zostanie do czasu otrzymania informacji o minięciu zagrożenia, a o otwarciu bulwaru zadecyduje starosta – wyjaśnia mł. bryg. Adam Zieliński, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Tczewie.
Powtórka nie będzie?
We wtorek rano, 1 czerwca, stan wody w Wiśle był na poziomie 905 cm. Rzeka na dobę opada o 15.20 cm.
- Stan alarmowy na Wiśle w Tczewie wynosi 820 cm, dlatego przewidujemy, że będzie on przekroczony jeszcze przez około cztery dni – informuje Włodzimierz Mroczkowski, naczelnik Wydziału Administracji i Zarządzania Kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Tczewie. - Dopóki rzeka nie powróci do macierzystego koryta, wszystkie służby ratownicze, dozoru i gminne będą w gotowości. Z otrzymywanych co 3 godz. meldunków wynika, że zmniejsza się ilość podsiąków.
W tym tygodniu na południu kraju znowu ma mocno popadać, ale powtórka z wysokiej fali raczej już nie grozi. Nie powinno dojść do sytuacji, która wywołała ostatnią powódź, gdy przez 3 dni spadło tyle deszczu, co zwykle spada przez 3 miesiące.
- Akcja przeciwpowodziowa w Tczewie pokazała, że sprawnie funkcjonuje obieg informacji i współdziałanie wszystkich służb – podkreśla Włodzimierz Mroczkowski. - Podziękowania należą się zwłaszcza strażakom za szybką decyzję o położeniu ponad kilometrowego rękawa wzdłuż brzegu rzeki. Dopiero potem mogliśmy się zabrać za zabezpieczanie budynków, czego niestety niektórzy mieszkańcy nie rozumieli. Choć gdyby woda miała powyżej 11 metrów, to żadna zapora by nie pomogła.
Murek na bulwarze, czy wał na Czyżykowie?
- Fala, która przyszła była tzw. stuletnią, czyli teoretycznie powinna się pojawić raz na sto lat. – mówi Mirosław Pobłocki, wiceprezydent Tczewa.- Czy się pojawi za 99 lat, czy za rok, tego nikt nie wie. Pojawiły się głosy o postawieniu murku, i jego wysokości, zabezpieczającego Tczew od strony Wisły. Może wystarczyłby półmetrowy, a co jeśli przyszłaby fala 2-metrowa? A być może w ogóle go nie potrzeba. To takie zabezpieczenie bardziej psychologiczne, że coś zrobiliśmy. Ciągle myślimy w kategoriach bulwaru, a tak naprawdę najbardziej zagrożone były południowe krańce miasta - rejon Czyżykowa, gdzie fala powodziowa podchodziła praktycznie pod domy mieszkalne. Ułożono tam wał z worków z piasku. Więc mówiąc o murku, to tam przy jeszcze większej o półtora metra fali wszystko będzie zalane. Trzeba się zastanowić, czy tam nie usypać wału.
- Pomysł postawienia na bulwarze murku warto rozważyć – uważa z kolei Włodzimierz Mroczkowski. - Murek o wysokości pół metra mógłby stanowić ściankę oporową dla innych ewentualnych zapór, jak właśnie rękaw. Teren ujścia Strugi Subkowskiej do Wisły pod Czyżykowem wymaga z kolei regulacji. W planach jest budowa śluzy, zamykanej na czas wysokiej wody, ale o konkretach na razie trudno mówić. Na pewno dużo by to kosztowało.
Powódź uwidoczniła jeszcze jeden problem – budowanie domów na terenach zagrożonych zalewaniem.
- Miasto ma miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, na którym zaznaczone są tereny zalewowe – wyjaśnia wiceprezydent. - Przy tworzeniu planu dostaje się wytyczne z różnych organów, m. in. Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. RZGW daje wytyczne, które są nakazem, jakie tereny należy uznać za zalewowe. I my ich wytyczne wpisujemy do planu. Jednak na przestrzeni lat te wytyczne się zmieniają. Z tego powodu dwa lata temu wycofano działkę między ul. Zamkową a parkingiem na bulwarze z przetargu.
Zagrożona rodzina i domy
Część mieszkańców zagrożonych zalaniem terenów wzięła sprawy w swoje ręce, nie czekając na pomoc służb.
- Mamy dyżury przy pompie, bo woda pojawiła się w piwnicy - informuje Andrzej P., mieszkaniec budynku przy ul. Samborówny w Tczewie. - Sami zaczęliśmy zabezpieczanie budynku od nasypania piasku do worków... z piaskownicy. Potem kolega załatwił jeden wóz piachu, a kolejny dał starosta.
W czasie powodzi Wisła podeszła pod sam dom rodziny Szymoniaków w Knybawie przy ul. Nadwiślańskiej. Rozlewisko zagroziło też innym nieruchomościom w stanie surowym. Dodatkowym problemem po nadejściu wody okazał się północny wiatr, przez który rozlewisko napierało na wały. Te z czasem zaczęły przesiąkać...
Rodzina Szymoniaków, słysząc alarmujące monity nadciągające z południa Polski, aby ratować dobytek zabrała się do budowy umocnień wału, który przed pracami miał wysokość 10,3 m.
Rodzina zaalarmowała straż pożarną, która udostępniła kontakt z władzami gminy, Gminnym Centrum Kryzysowym oraz żwirownią w Rokitkach.
- W sobotę, 22 mają, wójt gminy Tczew Roman Rezmerowski uruchomił akcję dodatkowego zabezpieczenia wałów wokół naszych domów poprzez podniesienie ich do 12 m – relacjonuje Wiesław Szymoniak. - Przystąpiliśmy do usypywania ziemi. Wykonaliśmy opaskę z worków z piaskiem do wysokości 1,5 m. Żwirownia w Rokitkach dowoziła nam ziemię glinianą ciężkim sprzętem. Do pomocy przy zabezpieczaniu domu włączyły się służby ratownicze: Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej, OSP Tczew, OSP Godziszewo, policja. Najcięższa sytuacja nastąpiła podczas przejścia fali kulminacyjnej w nocy z poniedziałku na wtorek. Czuwaliśmy na zmianę sprawdzając stan wałów. Bardzo pomógł nam przy tym syn Mateusz i jego koledzy. W wyniku zagrożenia odłączono nam prąd, którego nie mieliśmy od wtorku do soboty. Na szczęście sąsiad, który mieszka wyżej, pozwolił nam na podłączenie się do jego sieci.
Sąsiedzka pomoc
Arkadiusz Abramczyk pożyczył rodzinie 360-metrowy kabel, który pozwolił na podpięcie prądu (rodzina dodatkowo zakupiła spalinowy agregat prądotwórczy) za zgodą sąsiada Zbigniewa Sulczyńskiego do sieci w jego domu. Arkadiusz Abramczyk, dysponując koparko-ładowarką pomagał też w zabezpieczaniu wałów. Pomocy udzielały też przypadkowe osoby, których rodzina nawet nie znała. Dzięki temu wały były na bieżąco wzmacniane.
- Żywioł był bardzo trudny do opanowania i tylko cudem nie doszło do zalania domu – ocenia pan Wiesław. - Było ciężko, ale wszystko zakończyło się powodzeniem. Woda jednak podeszła pod trzy domy w budowie, a dojazd do tych posesji został zalany.
Trzeba podnieść wały
Rodzina nie zdawała sobie sprawy, że wybudowała się na terenie zalewowym.
- Kupując działkę nie mieliśmy świadomości, że budujemy się na terenie zalewowym – tłumaczy Wiesław Szymoniak. – Instynktownie myśleliśmy o usytuowaniu nieruchomości wyżej, ale linia zabudowy w projekcie znajdowała się 6 metrów od drogi. Plan zagospodarowania budynku nie brał pod uwagę takich sytuacji. Rozwiązaniem tego problemu jest podniesienie ul. Nadwiślańskiej o 1,2 m do rzędnej wysokości 10,5 m i usypanie wału dodatkowo do wysokości 12 m. Wówczas wał powinien całkowicie zabezpieczyć drogę dojazdową do kilku działek.
Gdzie była władza?
Przez cały miniony tydzień tj. od 24 do 31 maja powodzianie w Jaźwiskach - Potłowie, których domy i dobytek został zalany przez wezbraną Wisłę, nie otrzymali jakiejkolwiek pomocy ze strony gminy Gniew i rządu. Nikt z władz gminy nie zainteresował się, czy ludzie ci mają co jeść i pić. Nie otrzymali żadnej pomocy medycznej. Burmistrz Gniewa odrzucił również propozycję wspólnej akcji charytatywnej z mediami Wydawnictwa Pomorskiego na rzecz powodzian z gminy Gniew. W miniony czwartek mieszkańców odwiedził starosta Witold Sosnowski. W rozmowie z powodzianami, Eweliną i Sławomirem Kurkiem oraz Markiem Nochem, obiecał udzielić materialnego wsparcia. Starosta mógł na miejscu zapoznać się ze ogromnymi stratami, jakie tegoroczna powódź wyrządziła rodzinom Noch, Kurek i Łobockim. Po wizycie w Jaźwiskach starosta pojechał do Gniewa na ulicę Wiślaną, gdzie rozmawiał na temat pomocy z Ewą i Andrzejem Hyjek.
Reklama
Rzeka powoli wraca do koryta
POWIAT TCZEWSKI. Od niedzieli, 23 maja, na Wiśle utrzymuje się stan alarmowy. Taka sytuacja może jeszcze potrwać do końca tego tygodnia. Wielka woda na rzece pokazała, że choć udało się obronić bulwar i Stare Miasto w Tczewie przed zalaniem, brakuje odpowiednich zabezpieczeń na południowych krańcach miasta.
- 02.06.2010 00:00 (aktualizacja 06.08.2023 14:52)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze