Pan Kazimierz Zimny znalazł się na liście najlepszych lekkoatletów 100 stulecia 1919-2019, jako najwybitniejszy biegacz na dystansie 3000/5000 m. Dlatego muszę wspomnieć o osiągnięciach. Olimpijczyk, uczestnik XVI Igrzysk Olimpijskich w Melbourne w 1956. Podczas XVII Igrzysk Olimpijskich w Rzymie w 1960 zdobył brązowy medal na dystansie
Sportowiec rodem z Tczewa czterokrotnie znalazł się w dziesiątce najlepszych polskich sportowców w Plebiscycie Przeglądu Sportowego. Należał do grona wybitnych Polskich sportowców określanych mianem Wunderteam – określenie polskiej reprezentacji lekkoatletycznej w latach 1956-1966. Był doktorem nauk o kulturze fizycznej, trenerem, działaczem sportowym. Organizator - między innymi Maratonu Solidarności. Niestety dopiero w 2015 Rada Miasta Tczewa nadała mu wyróżnienie Honorowy Obywatel Miasta Tczewa. W 2013 r. uzyskał godność Członka Honorowego Stowarzyszenia Biegający Tczew. Osiągnięć zapewne jest dużo więcej, jednak już te wymienione robią ogromne wrażenie.
Należy podkreślić, że przekazując swoje pamiątki łącznie z medalem olimpijskim do izby pamięci poświęconej jego osobie, która znajduje się w Tczewie przy ulicy Podmurnej 15 w fabryce Sztuk nie zapomniał o swoim rodzinnym mieście. Czy Pan dr. Kazimierz Zimny wybitny sporowiec ma należne miejsce w przestrzenia miasta Tczew? Moim zdaniem nie ma. Z racji wykonywanej pracy bardzo często przemieszczam się ulicą Podmurną, co mnie zainspirowało do napisania tego felietonu. Izba pamięci znajduje się w takim miejscu, iż przeciętny Tczewianin nie ma pojęcia o istnieniu takiego miejsca. Jej otoczenia pozostawia więcej niż dużo do życzenia. Przechodząc obok można potknąć się o własne nogi i nie zauważyć tego miejsca. Nawet Internet nie wskazuje tego miejsca, jako interesującego, a posługujący się Google map nie znajdą informacji o istnieniu izby pamięci. Jedno jest pewne włodarze są zadowoleni z siebie i mówiąc potocznie sprawa jest odfajkowana, bo jest izba pamięci (?). Jest, no i co! Postać Pan Kazimierza Zimnego zasługuje zdecydowanie na inne miejsce w przestrzeni miasta. Takim mógł być „stadion” przy ulicy Bałdowskiej, w którym to miejscu rozpoczynał swoją przygodę ze sportem. Niestety to, co zbudowano przy ulicy Bałdowskiej należy raczej nazywać boiskiem lekkoatletycznym, a nie stadionem. Przyjęcie ambitnego projektu budowy stadionu dawałoby miastu i mieszkańcom ogromne korzyści, a stadion po odbudowie mógł nazywać się stadionem im. Kazimierza Zimnego - tak nakazuje pragmatyzm. Żeby było jasne, nie mam nic przeciwko upamiętnieniu Pana Alfonsa Guzińskiego - tczewskiego pedagoga, trenera i działacza sportowego, obecnego patrona boiska, ale można to zrobić w inny sposób. Stadion w Starogardzie nosi imię Kazimierza Deyny. Dlaczego? Bo był wybitnym sportowcem, którego nie trzeba przedstawiać.
Historia Pana Kazimierza Zimnego mogłaby być wielkim atutem, czy też promocją miasta i jego mieszkańców oraz świetną motywacją dla młodych sportowców, niestety jak zwykle zrobiono wszystko po „tczewsku”. Jacy włodarze, takie miasto.
Napisz komentarz
Komentarze