Tymczasem przedstawiciele przedsiębiorstwa dziwią się protestom, ale zapewniają, że podejmą starania, aby praca zakładu stała się mniej uciążliwa.
„Nieuciążliwe i bezpieczne”
Spółka Kommunalservice Vornkahl Polska Sp. z o.o. działa na os. Staszica od jedenastu lat. Firma zajmuje się przede wszystkim utylizacją odpadów organicznych oraz produkcją kompostu.
- „Działalność spółki rozwiązuje lokalne problemy zagospodarowania odpadów organicznych. Nowoczesne zaplecze techniczne i organizacyjne, 20-letnie doświadczenie oraz działalność zgodna z wytycznymi UE powodują, iż kompostowanie odpadów jest nie tylko nieuciążliwe, lecz przede wszystkim bezpieczne dla środowiska i zdrowia ludzi” – czytamy na stronie internetowej spółki.
Kommunalservice Vornkahl Polska dzierżawi od Zakładu Wodociągów i Kanalizacji plac, na którym powstaje kompost. Odpady do jego produkcji zwożone są z całego regionu. Na terenie firmy widać wielkie hałdy odpadów, przysypane ziemią i trocinami.
Nikt nas nie pytał o zgodę
Jak mówią mieszkańcy osiedla, najgorzej jest w weekendy, gdy pryzmy odpadów są mieszane. Gdy tylko wieje północny wiatr, smród z kompostowni bez problemów dociera na pobliskie ogródki działkowe i dalej, nad osiedle.
- Nie da się wówczas wyjść na ulicę, a o otwieraniu okien nie ma nawet mowy, no chyba, że chce się mieć problemy z wywietrzeniem domu – stwierdzają nasi rozmówcy.
- Odpady są zwożone do kompostowni kontenerami – mówi jeden z mieszkańców. - Nie daj Boże jechać za nimi samochodem. Trzeba się wówczas zatrzymać, aby wywietrzyć cały pojazd. Odpady są zwożone od piątkowego popołudnia do niedzieli, kiedy żaden z urzędników nie przyjedzie stwierdzić faktu, że śmierdzi, bo po prostu nie ma ich wtedy w pracy. W poniedziałek, gdy zdążą zasypać odpady trocinami, smrodu i problemu już nie ma, byle do kolejnego weekendu. Jednak od połowy kwietnia cuchnie już codziennie. Mój pies w ogóle nie chce w pobliże kompostowni chodzić na spacery.
Gdy budowano oczyszczalnię ścieków mieszkańców osiedla pytano o zgodę, zdając sobie sprawę z uciążliwej dla ludzi działalności takiej inwestycji.
- W przypadku kompostowni nikt nas o nic nie pytał – podkreślają mieszkańcy. – Powstała i tyle. Postawiono nas przed faktem dokonanym i tak od dziesięciu lat jesteśmy dosłownie atakowani smrodem.
Gdy w latach 70. planowano rozbudowę os. Staszica Sanepid zgodził się tylko na wydzielenie o ponad połowę mniej działek pod budownictwo jednorodzinne niż chciało miasto. Powód – depresyjny teren bez odpowiedniego przewietrzania...
- Najdziwniejsze jest to, że nie ma przepisów określających normy mówiące o tym kiedy zapach jest uciążliwy dla człowieka, a kiedy nie – zauważa kolejny nasz rozmówca. – W świetle prawa więc kwestia intensywności smrodu jest sprawą czysto subiektywną. Komuś cuchnie bardziej, innemu mniej. Ale w naszym przypadku fetor przeszkadza wszystkim mieszkańcom.
Obietnice właściciela
O problemie mieszkańców os. Staszica pisała już wielokrotnie lokalna prasa. We wrześniu 2003 r. Starostwo Powiatowe w Tczewie cofnęło firmie Kommunalservice Vornkahl Polska decyzję zezwalającą na kompostowanie, gdy okazało się, że do firmy przywieziono odpady zwierzęce z zakładu utylizacyjnego w Uśnicach, w ilości przekraczającej zapisy wspomnianej decyzji. Firma odwołała się jednak do Samorządowego Kolegium Odwoławczego – z powodzeniem. W 2006 r. mieszkańcy rozpoczęli zbieranie podpisów przeciwko działalności zakładu. Jego właściciel zapewnił, że dopełni starań, aby problem fetoru został rozwiązany. Niestety – jak uważają sami mieszkańcy – od pięciu lat nic się nie zmieniło. Spółka miała tylko zamontować na terenie kompostowni różę wiatrów, aby wiedzieć, kiedy wieje północna bryza, niosąca nad osiedle cuchnącą chmurę. I tyle...
Tysiące ton odpadów rocznie
Jak wynika z „Planu gospodarki odpadami powiatu tczewskiego na lata 2008 – 2011” (a także z podobnego dokumentu z lat 2004 - 2007) kompostownia na os. Staszica jest jedynym tego typu przedsiębiorstwem w powiecie tczewskim. Zakład jest przygotowany technologicznie i formalnie do kompostowania odpadów w łącznej ilości 50 tys. ton na rok. W samym tylko 2006 r. kompostowaniu poddano blisko 25 tys. ton odpadów biodegradowalnych, głównie osady ściekowe pochodzące z oczyszczalni w Tczewie.
- Płacimy firmie Kommunalservice Vornkahl Polska za odbiór osadów z naszej oczyszczalni – mówi Marcjusz Fornalik, prezes Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Tczewie. - Rocznie jest ich 7 tys. ton. Swego czasu robiliśmy próby, aby przerabiać je samemu, ale było to niemożliwe z przyczyn technologicznych. Osady te mogą trafiać do Regionalnego Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów w Tczewie, którego budowa ma wkrótce ruszyć, ale zbyt wcześnie, aby mówić o konkretach. Czasami fetor przeszkadza także naszym pracownikom. Wówczas prosimy firmę, aby przerzucali pryzmy, gdy wiatr nie wieje na południe.
Przywożą padlinę z ferm drobiu?
Pierwszą decyzję na wykorzystanie odpadów organicznych w procesie kompostowania dla firmy Kommunalservice Vornkahl Polska starosta tczewski wydał 16 stycznia 2001 r. Obecnie obowiązuje decyzja na odzysk odpadów wydana przez wojewodę pomorskiego 26 sierpnia 2005 r. (uwzględniająca zgodę na kompostowanie odpadów zwierzęcych), którą zmienił starosta w dniu 18 grudnia 2009 r. Umowa jest zawarta na czas nieokreślony z rocznym wyprzedzeniem. Odzyskowi może być poddawanych 102 rodzajów odpadów, w tym m. in. odchody zwierzęce, odpadowa tkanka zwierzęca, odpady z przygotowania i przetwórstwa produktów spożywczych pochodzenia zwierzęcego. Nasi informatorzy mówią też o odpadach z ferm drobiu i przywożonych na teren zakładu padłych kurczakach. To ich rozkład ma powodować najgorszy fetor.
- Do Starostwa Powiatowego docierały sygnały o przykrych zapachach, ale ostatnie takie zdarzenie wystąpiło 2 czerwca 2004 r. – informuje wicestarosta tczewski Mariusz Wiórek. - Na każdy taki sygnał, kiedy starosta tczewski był właściwy do prowadzenia postępowania administracyjnego była reakcja w postaci przeprowadzonej kontroli na terenie kompostowni. W jej wyniku firma Kommunalservice Vornkahl Polska Sp. z o.o. podejmowała działania, które prowadziły do wyeliminowania przykrych zapachów. W pozostałych latach nie stwierdzono przekraczania warunków decyzji. Starosta nie jest uprawniony do nakładania kar. Kompetencje te należą do Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Gdańsku. Jednak niepokojące informacje od mieszkańców os. Staszica wystarczą do skontrolowania firmy prowadzącej kompostownię, zgodnie z procedurami określonymi w obowiązujących przepisach.
Pół roku na rozwiązanie problemu
Niedawno mieszkańcy ponownie zaczęli zbierać podpisy pod listem protestacyjnym do prezydenta Tczewa. W krótkim okresie czasu podpisało się pod nim ponad 300 osób. List trafi też m. in. do starosty, pomorskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska oraz do ministra środowiska. W minioną środę z inicjatywy prezydenta spotkali się inicjatorzy zbierania podpisów oraz przedstawiciele firmy prowadzącej kompostownię.
- Podczas spotkania padły rzeczy, które muszą być wyjaśnione – mówi prezydent Mirosław Pobłocki. - Rozmawiałem też z prezesem ZWiK i oczekuję, że w ciągu od 3 do 6 miesięcy temat zostanie zamknięty. Gdybyśmy teraz pojechali na osiedle, to pewnie byśmy stwierdzili, ze nic nie śmierdzi. Ale czy to oznacza, że mieszkańcy kłamią? Podejrzewam, że te zapachy przedostają się w momencie przerzucania pryzm. Czy jest to robione, gdy wieje wiatr w odpowiednim kierunku i czy zostały zachowane wszystkie reżimy technologiczne? To trzeba wyjaśnić. Jeżeli okaże się, że firma nie jest w stanie zagwarantować bezzapachowego funkcjonowania, prezes ZWiK ma otwartą rękę w podjęciu decyzji co dalej ze współpracą z Kommunalservice. Aczkolwiek osady z oczyszczalni i tak będą musiały być przerabiane. Być może, gdyby firma ograniczyła utylizację odpadów tylko do tych z naszej oczyszczalni, problem się zmniejszy. Pytanie tylko, czy firmie nadal będzie się to opłacało i czy inne rozwiązania technologiczno – organizacyjne nie przełożą się na wzrost ceny wody.
Prezydent przyznaje, że jest zdziwiony, iż problem kompostowni pojawił się ponownie po pięciu latach.
- Pojawiają się głosy, że powodem jest zwiezienie przez spółkę wstępnie przefermentowanych osadów z oczyszczalni w Malborku – dodaje Mirosław Pobłocki. - Komunnalservice kategorycznie zaprzecza, że utylizuje odpady poubojowe. Ale to też trzeba sprawdzić.
Dlaczego kompostownia powstała stosunkowo blisko osiedla i ogródków działkowych?
- Pamiętajmy, że obok jest oczyszczalnia, której osady Kommunalservice przerabia – przypomina prezydent Tczewa. - Gdy firma jeszcze w Tczewie nie działała, osady były gromadzone w dużych zbiornikach. Wtedy też śmierdziało. Problem pojawił się wówczas, gdy zbiorniki zrobiły się pełne. Wymyślono więc rozwiązanie w postaci kompostowni. Faktycznie lokalizacja może nie jest najlepsza, ale gdy ograniczy się działalność kompostowni tylko do utylizacji osadów ściekowych, to nie powinno być problemu.
„Nie mamy nic do ukrycia”
Zapytaliśmy przedstawicieli firmy Kommunalservice Vornkahl Polska Sp. z o.o., co się zmieniło w działalności kompostowni od 2006 r., gdy mieszkańcy po raz pierwszy zbierali podpisy przeciwko jej działalności.
- Zainstalowaliśmy różę wiatrów oraz prowadzimy dziennik, w którym każdego dnia zaznaczamy kierunek wiatru, więc gdy wieje w niekorzystnym kierunku zakład przerywa działalność – wyjaśnia nam Thomas Hartig, prokurent spółki. – Zakupiliśmy również sprzęt o większej wydajności pracy, co ma przełożenie na szybsze przerzucanie pryzm. Ponadto zrezygnowaliśmy z niektórych odpadów (zmiana decyzji na odzysk odpadów). Testowaliśmy środki antyzapachowe z trzech niezależnych firm. Niestety, nie sprawdziły się.
- Nie pracujemy także w dni, które sąsiadują ze świętami – dodaje Piotr Chrobak, pełnomocnik firmy. - Przykładem jest okres między ostatnią Wielkanocą a majowym długim weekendem.
Tylko kilka skarg
Jak podkreślają nasi rozmówcy, od wspomnianego 2006 r. trafiło do nich za pośrednictwem Wydziału Spraw Komunalnych Urzędu Miejskiego tylko kilka skarg na działalność kompostowni. Stąd zaskoczenie przedstawicieli spółki protestem połączonym ze zbieraniem podpisów.
- Jesteśmy w stałym kontakcie z Wydziałem Spraw Komunalnych UM w Tczewie celem jak najszybszej reakcji na problemy mieszkańców - mówi Thomas Hartig. - Na naszą prośbę pytania mieszkańców mają być kierowane bezpośrednio do nas – podaliśmy dyżurny numer telefonu. Zawsze jesteśmy otwarci na dyskusje z mieszkańcami. Uważam, że w ciągu 11 lat naszej działalności wykonaliśmy dobrą pracę nie tylko dla Tczewa, ale i regionu.
W weekendy nie pracujemy
Protestujący mieszkańcy podkreślają, że najbardziej intensywny zapach pojawia się w weekendy.
- Jak wcześniej poinformowaliśmy, że w weekendy nie pracujemy – wyjaśnia Thomas Hartig. - Przyjeżdżają do nas tylko kontenery z odpadami, ale nie są one wówczas przerabiane, tylko zrzucane z pojazdów. To zaledwie jeden, czasami dwa kontenery na weekend (około 10 ton). Oprócz tego w weekendy ZWiK dostarcza nam odpady z bieżącej pracy oczyszczalni.
Nasi rozmówcy podkreślają, że od lat nie przyjmują żadnych odpadów pochodzenia zwierzęcego.
- Rocznie przerabiamy średnio 27 tys. ton odpadów – tłumaczy Piotr Chrobak. - Kompostujemy wiele odpadów – jak papier, tytoń, gałęzie – które w ogóle nie wydzielają uciążliwych zapachów.
"To miasto wybrało lokalizację"
Dlaczego kompostownia działa akurat w tym miejscu, stosunkowo blisko siedzib ludzkich?
- Bo wyznaczyło je samo miasto organizując jedenaście lat temu przetarg – zaznacza Thomas Hartig. - Zdaniem miasta działalność oczyszczalni i kompostowni na tym terenie powodowała najmniejsze uciążliwości dla mieszkańców. To nie jest tak, że sami wybraliśmy tę lokalizację.
Jak spółka zareaguje na protest mieszkańców?
- Dla właściciela firmy problem mieszkańców ma najwyższy priorytet – dodaje prokurent spółki. - Niemniej jednak jest on zaskoczony, że sprawa ta przybrała taki obrót, gdyż - jak już wcześniej oznajmiliśmy - w ostatnich pięciu latach miasto poinformowało nas tylko o nielicznych skargach, na które też od razu reagowaliśmy. Na spotkaniu, które odbyło się 25 maja w Urzędzie Miejskim, zaprosiliśmy mieszkańców osiedla, by zobaczyli na własne oczy jak działa nasza kompostownia. Nie mamy nic do ukrycia. Myślimy co jeszcze zrobić, aby nasza praca była jak najmniej uciążliwa dla mieszkańców. Ale o konkretach na razie jest zbyt wcześnie mówić. Już teraz pracujemy tylko przez trzy dni w tygodniu.
- Wyobrażenie ludzi o naszej działalności jest bardzo dramatyczne – uważa Piotr Chrobak. - Chcemy szukać dialogu.
Reklama

Mieszkańcy: kompostownia zatruwa nam życie! Padlina do kontroli. "To miasto wybrało smrodliwą lokalizację"?
POMORZE. Mieszkańcy os. Staszica w Tczewie mają dość sąsiedztwa kompostowni, a przede wszystkim fetoru powstającego podczas produkcji nawozu. Rozwiązania problemu nie mogą się doczekać od kilku lat. Pod listem protestacyjnym do prezydenta zebrali ponad 300 podpisów.
- 06.06.2011 09:14 (aktualizacja 20.08.2023 20:35)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze