Mieszkankę do nagłośnienia sprawy, zachęciła nasza publikacja sprzed dwóch tygodni. Opisaliśmy powtarzający się w marketach przypadek krępującej rewizji, przeprowadzonej tuż przy kasie, przez ochronę. Jak wyjaśniali przedstawiciele sieci, biuro kierownika, w którym przeprowadzane są kontrole, było wtedy zajęte, ponadto klient miał prawo odmówić rewizji i poczekać na policję.
Ochroniarz potwierdził wersję kasjerki
Do kolejnej nerwowej sytuacji doszło w poranek 2 stycznia br. Niezbędna była interwencja ochrony oraz odtworzenie nagrania z monitoringu.
- Kasjerka zsumowała wszystkie moje produkty – relacjonuje mieszkanka Tczewa. - Do zapłaty wskazała 53,19 zł. Podałam banknot 100-złotowy. Poprosiła o drobne w kwocie 3,19 zł. Podałam 3 zł i szukałam dalej 19 gr. W tym czasie kasjerka wbiła na kasie kwotę 103,19 zł i otworzyła kasetkę. Podając odliczone 19 gr., zapytałam o moją resztę. Poinformowała mnie, że położyła, jednak pieniądze nigdzie nie leżały. Powiedziała, że nic się nie stało i poprosi ochronę o obejrzenie nagrania z kamery.
Klientka odczekała przy kasie dłuższą chwilę. Gdy z biura wyszedł ochroniarz, miała usłyszeć, że to ona zabrała do portmonetki sporne 50 zł. Mieszkanka była całkowicie przekonana do swoich racji - zażądała okazania nagrania.
- Na nagraniu nic nie było widać, ponieważ stałam tyłem do kamery i dużo zasłaniałam swoim ciałem. Na co pan z ochrony powiedział, że bardzo dobrze widać, że to ja zabieram pieniądze. Kolejny raz zostałam w domyśle nazwana oszustką.
Kobieta poprosiła, by wezwano policję. (...)
Napisz komentarz
Komentarze