Interwencja przedsiębiorcy to pokłosie naszych ostatnich publikacji, w których opisywaliśmy kontrowersje wokół przetargów zlecanych przez Zakład Usług Komunalnych w Tczewie, podsycane wzajemnymi oskarżeniami stron postępowań, m.in. przy okazji wyboru miejskiego przewoźnika czy firmy odpowiedzialnej za łatanie dziur w 2016 r. Firma Stanisława Gładysza, wygrywała już przetargi organizowane przez miasto. W październiku 2016 r. Gladpol przystąpił do konkursu na odśnieżanie i zimowe utrzymanie jezdni.
Nierealne wymagania?
- Na początku września 2016 r. zwróciliśmy się do ZUK z pytaniem czy i kiedy będzie przetarg. Delikatnie dano nam do zrozumienia, że mamy się skupić na służbie drogowej (w tym samym czasie Gladpol świadczył usługi z zakresu bieżącego utrzymania dróg - dop. red.) - mówi Stanisław Gładysz, prezes Gladpolu. - Aby wziąć w nim udział trzeba było wykazać, że firma w ciągu ostatnich trzech lat wykonywała co najmniej dwie usługi polegające na odśnieżaniu dróg i posypywaniu jezdni, za kwotę nie mniejszą niż 120 tys. zł każda. Przypomnę tylko, że przez ostatnie trzy lata nie było dużych zim. My odśnieżaliśmy w tym czasie na terenie gm. Tczew i gm. Pelplin i nie mieliśmy żadnych szans spełnienia tego wymogu. Podobnie inne lokalne firmy. Co innego nasi konkurenci w przetargu, którzy odśnieżali w Tczewie. W poprzednich latach ZUK płacił im nawet za dyżury postojowe, a więc tylko za to, że pozostawali do dyspozycji na wypadek opadów. Podobnych umów nie ma w okolicznych miastach. Przy takich warunkach spełnienie wymogu przerobu za 120 tys. zł nie jest żadnym problemem.
Trudno stwierdzić czy kryteria spowodowały, że do przetargu zgłosiły się jedynie dwie firmy - oprócz Gladpolu jeszcze tylko Bol-Trans z Subkowych. Prezes Gładysz twierdzi, że po wysłaniu pisma z prośbą o zmianę przerobu – ZUK zmienił zapis w Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia ze 120 tys. zł na 50 tys. zł, co jego firmie w ogóle dało szansę rywalizowania o umowę. (...)
Napisz komentarz
Komentarze