Do naszej redakcji zgłosiły się dwie kobiety. Obie uważają, że padły ofiarą działalności Danuty B., do stycznia tego roku pracującej dla Provident Polska S.A.
Śmieje mi się w twarz
Pani Jadwiga (imię zmienione; dane do wiadomości redakcji), mieszkanka Miłobądza, jakiś czas temu wzięła pożyczkę z firmy Provident. Kredyt został spłacony. Zdziwiła się, gdy otrzymała telefon z działu windykacji tej firmy, z żądaniem spłaty kolejnej pożyczki w wysokości około 4 tys. złotych.
- Pożyczkę zaciągnęłam podobno w październiku, ale nigdy nic nie podpisywałam, nie otrzymałam też żadnych pieniędzy - twierdzi kobieta. - Wszystko na to wskazuje, że przedstawicielka firmy, u której brałam kredyt po raz pierwszy, wykorzystała moje dane osobowe oraz sfałszowała podpis. Teraz mam na głowie windykatorów, którzy zastraszają, dzwonią przez cały dzień, nawet późnym wieczorem, żądając spłaty pożyczki, której nigdy nie wzięłam. Skąd ma wziąć te pieniądze, skoro utrzymuję się z niskiej emerytury? Ta kobieta mijając mnie na ulicy potrafi zaśmiać się prosto w twarz.
Prosiła, to pomogłam
Pani Karolina (imię zmienione; dane do wiadomości redakcji), mieszkanka jednej z wsi w gminie Tczew, także była klientką Danuty B.
- Pewnego dnia ta kobieta pojawiła się u mnie z płaczem pytając, czy mogę wziąć dla niej kredyt, bo elektrownia chce odciąć jej prąd – opowiada. - Potrzebowała gotówki „na teraz”. Obiecała, że będzie ją spłacać. Twierdziła, że sama nie może jej wziąć, bo Provident swoim przedstawicielom nie daje pożyczek. To nieprawda.
Danuta B. rat kredytu jednak nie uiszczała. Teraz pani Karolina jest winna Providentowi blisko 8 tys. złotych z odsetkami.
Nasyłają komorników
Zdaniem naszych rozmówczyń, osób oszukanych na dwa przedstawione wyżej sposoby, może być przynajmniej dwadzieścia. Trudno jednak ustalić rzeczywistą liczbę poszkodowanych. Ludzie wstydzą się swojej naiwności lub faktu, że mają problem z windykatorami. Tak wynika z poczty pantoflowej. Danuta B. miała swoich klientów głównie w Miłobądzu, Mieścinie, Maleninie, Dąbrówce i Lubiszewie.
- Gdy działania tej kobiety wyszły na jaw, kierownik tczewskiego rejonu firmy jeździł po wioskach i notował, kto brał u niej pożyczkę i na jaką sumę – mówi pani Karolina. - Zabierał umowy pożyczek i ich nie oddał. Po co? Skoro zobaczyli, że ona ich oszukuje, to dlaczego nie cofnęli jej pełnomocnictw i nadal pozwalali na oszukiwanie ludzi? Oni mają świadomość, że ich pracownik oszukiwał ludzi, a mimo to, nasyłają komorników. Ludzie nie płacili pożyczek, a nowi przedstawiciele, którzy zastąpili tę kobietę, też po nie nie przychodzili. Teraz niewinni ludzie mają na głowie długi. Kierownik rejonu zapewniał, że te kredyty zostaną umorzone, ale nic takiego, jak dotąd, się nie stało.
Próbowaliśmy się dowiedzieć bezpośrednio od kierownika tczewskiego rejonu firmy Provident, na jakiej podstawie udzielał takich obietnic oraz dlaczego zabierał umowy udzielanych przez Danutę B. kredytów. Niestety, mimo kilku prób w biurze firmy na Pl. Hallera nie udało się nam nikogo zastać.
Chciała tylko pomóc
Danuta B. nie pracuje w Providencie od stycznia tego roku. Kobieta nie chciała z nami oficjalnie rozmawiać, powołując się na zobowiązanie złożone przed byłym pracodawcą. W luźnej rozmowie stwierdziła, że nigdy nikogo nie oszukała, nie podrabiała też podpisów swoich klientów. Jej jedyny błąd polegał na tym, że brała pożyczki dla osób na poczet spłaty ich wcześniejszych zobowiązań, z którymi sobie nie radzili. Chciała tylko pomóc. Dodała, że wie, że zrobiła źle i gdyby mogła cofnąć czas, to nigdy by do tego nie doszło. Dla firmy Provident pracowała przez półtora roku. Nie dowiedzieliśmy się jednak, ilu takich pożyczek - „aby pomóc” - udzieliła.
Dotarliśmy do pisma z Działu Windykacji Provident Polska S.A. skierowanego do Danuty B. w dniu 23 marca tego roku, z informacją o naruszeniu przez nią zapisów umowy o świadczenie usług oraz procedur spółki. Czytamy w nim, że doszło do powstania deficytu w wysokości 43 699,00 złotych. Do dnia 6 kwietnia Danuta B. miała uregulować powstały deficyt w kwocie 41 775,20 zł.
Policja już działa
Pani Jadwiga zgłosiła sprawę oszustwa do Prokuratury Rejonowej w Tczewie. Podobnych zawiadomień od połowy kwietnia trafiło tam jeszcze pięć.
- 15 kwietnia sprawa została przekazana Komendzie Powiatowej Policji w Tczewie z poleceniem dokonania czynności sprawdzających, polegających na przesłuchaniu osób, które złożyły zawiadomienie, i zgromadzeniu niezbędnej dokumentacji od firmy Provident – informuje Kajetan Gościak, prokurator rejonowy w Tczewie.
Jeśli będą ku temu podstawy zostanie wszczęte postępowanie z paragrafu 1 art. 286 Kodeksu Karnego: „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”.
Provident: umorzeń nie będzie
Nieprawidłowości w rejestrze Danuty B. jej przełożeni wykryli 20 stycznia.
- Wcześniejsza współpraca z przedstawicielką przebiegała prawidłowo i nie otrzymaliśmy żadnych skarg od klientów – zapewnia Adam Czarnecki, specjalista ds. PR w firmie Provident Polska S.A. - Niestety, przedstawiciel okazał się nieuczciwym współpracownikiem. Działając niezgodnie z Umową o świadczenie usług przez przedstawiciela, wewnętrznymi procedurami i regulaminem, naraził firmę na utratę zaufania i znaczne straty finansowe.
Po wykryciu nieprawidłowości w pracy przedstawicielki i przeprowadzeniu kontroli wszystkich udzielonych przez nią pożyczek podjęto decyzję o rozwiązaniu umowy z Danutą B. Sprawę zgłoszono też na policję. Obecnie dział prawny firmy zbiera odpowiednią dokumentację w celu przekazania sprawy do organów ścigania. Zapytaliśmy, czy – aby wykluczyć możliwość oszustwa przez przedstawiciela – każda przyznawana pożyczka w firmie Provident jest dodatkowo sprawdzana.
- Polityka firmy nakłada na przełożonych przedstawicieli obowiązek kontroli udzielonych przez nich pożyczek – wyjaśnia Adam Czarnecki. - Dodatkowo Dział Kontroli Wewnętrznej czuwa nad ich prawidłowością. W tym przypadku wszystkie pożyczki były udzielone zgodnie z procedurami i nie budziły wątpliwości.
Przed zatrudnieniem sprawdzani są także pracownicy i przedstawiciele firmy.
- Każda osoba aplikująca do pracy w naszej firmie musi przedłożyć dwie referencje od swoich byłych pracodawców – wyjaśnia nasz rozmówca. - Przed rozpoczęciem współpracy kandydat musi wylegitymować świadectwem o niekaralności.
Czy osoby, które czują się oszukane przez Danutę B., mogą liczyć na umorzenie kredytów?
- W przypadku, gdyby którakolwiek umowa została sfałszowana, klienci nie ponosiliby żadnej odpowiedzialności, a pożyczki zostałyby umorzone – mówi przedstawiciel Providenta. - Jednak zgodnie z informacjami, które udało nam się zebrać, wszyscy klienci podpisali te umowy dobrowolnie i świadomie. Składając swój podpis pod umowę, przyjęli na siebie określone zobowiązania.
Reklama
Fałszowała czy tylko chciała „pomóc”... Czy była przedstawicielka firmy pożyczkowej dopuściła się oszustw?
POMORZE. O tym, że w ogóle wzięli pożyczki z popularnej firmy udzielającej kredyty, dowiedzieli się dopiero, gdy zaczęli otrzymywać telefony od windykatorów. Mowa o mieszkańcach gminy Tczew, którzy czują się oszukani przez byłą przedstawicielkę tej firmy.
- 16.05.2011 08:59 (aktualizacja 11.08.2023 11:54)

Reklama
Napisz komentarz
Komentarze