Amfiteatr był dobrze przygotowany na przyjęcie artysty. Wydzielone sektory dla publiczności, doskonale oświetlona i nagłośniona scena (tym zajął się Sławomir Łosowski z Kombi).
Żywiołowy wstęp
Cała impreza Lata w Amfiteatrze rozpoczęła się o godz. 18. Wówczas jako support wystąpiły zespoły - Świeżo Malowane i GTC. Bydgoska grupa wraz z żywiołowym wokalistą swoimi energetycznymi, rockowymi kawałkami rozruszała publiczność. Tczewski zespół GTC zachwycił przede wszystkim niezwykłym głosem swojej wokalistki - Ewy Szwajlik, laureatki opolskich debiutów oraz wielu festiwali w Polsce. Mocne brzmienia obu zespołów były doskonałym wstępem dla koncertu Raya Wilsona i Stiltskin.
Aplauz publiczności
- Przyjechałam tutaj z Łodzi specjalnie na występ Ray’a – powiedziała nad tuż przed wyjściem wokalisty na scenę jedna z jego fanek. – Na koncertach Wilsona byłam już nie raz, a każdy z nich to nowe, niesamowite przeżycie. Jest po prostu genialny. Zresztą sami zobaczycie...
A znany muzyk już od pierwszych dźwięków pokazał klasę. Usłyszeć można było zarówno kawałki „Genesis” z płyty „Calling All Stations”, oraz z wcześniejszych płyt zespołu, solowych krążków Raya Wilsona („Live & Acoustic”, „Change”, „The Next Best Thing” czy „Propaganda Man”), jak i tych nagranych ze Stiltskin. Największym aplauzem publiczności cieszyły się jednak covery „Genesis”, które śpiewane były zgodnym chórem zarówno przez starszych słuchaczy, jak i nastolatków.
Tego nie odda płyta...
Podziw wzbudzały popisy artysty na gitarze akustycznej i basowej oraz umiejętność przeistaczania się z rockmana w lirycznego barda. Niezwykłe było też jego przeżywanie muzyki – widać było jak głęboko wczuwa się w swoje ballady i jak bawi się wspólnie z publiką przy szybszych kawałkach.
Stworzył niepowtarzalną atmosferę, a jego lekko zachrypnięty, mocny niemalże hipnotyzujący głos, w wieczornej scenerii parku brzmiał niepowtarzalnie – czegoś takiego nie odda żadna płyta. Kiedy zaśpiewał jeden ze swoich utworów jedynie z towarzyszeniem gitary akustycznej na scenie pojawiła się prawdziwa magia.
Ciepło i z humorem
Niemalże każdego zaskoczyło, jak sympatycznym i ciepłym człowiekiem jest Ray Wilson.
- Jestem Szkotem i nie macie pojęcia, jak ciężko mi wymówić słowo: Tczew – żartował na początku. – Spróbuję jeszcze raz: Tczew.
Zapowiedział też, że w przyszłym roku nagra jedną piosenkę w naszym ojczystym języku.
- Gosia uczy mnie tekstu, ale ciężko mi to idzie. Jestem już za stary i wypiłem za dużo whisky... – stwierdził.
Przez cały koncert Ray był w bliskim kontakcie z publicznością. Wytworzył się swoistego rodzaju dialog między nimi. Żartował, opowiadał anegdotki ze swojego życia, wspomniał też swój pierwszy koncert w Polsce w katowickim Spodku, w którym zaśpiewał jako nowy wokalista „Genesis”.
- Doskonale pamiętam ten koncert – mówił, a w tym momencie w górnych rzędach rozległy się głośne oklaski.
Na wyciągnięcie ręki
- Byłem wtedy w Spodku – opowiada Mirek – To było mistrzostwo. Dlatego tak bardzo się cieszę, że mogłem dziś usłyszeć Raya na żywo w moim rodzinnym mieście i być tak blisko niego.
Publiczność bawiła się znakomicie. O ile na początku wszyscy siedzieli na swoich miejscach, po kilku zagranych numerach wstali, tańczyli, klaskali – mocne brzmienia Stiltskin oraz szybkie piosenki z irlandzką nutą roztańczyły każdego.
Koncert trwał dwie godziny. Oczywiście nie odbyło się bez bisu, w którym zaskoczona publiczność usłyszała m. in. „Knockin’ on heaven’s door” Boba Dylana oraz „No Woman no cry” Boba Marleya. Fani podbiegli pod samą scenę. Zaczęło się szaleństwo – tańczyli, śpiewali wraz z Rayem, którego mieli teraz na wyciągnięcie ręki.
Sto lat Ray!
Pomimo tego, że artysta powiedział swoim fanom „Dobranoc”, pozostał z nimi. Podpisywał płyty, które zachwyceni kupowali już w trakcie występu, fotografował się z nimi, z każdym porozmawiał i pożartował.
I dla niego znalazła się niespodzianka – kwiaty i tort urodzinowy. 8 września artysta obchodzić będzie bowiem swoje 41. urodziny. Fani odśpiewali mu „Sto lat”.
– To „Happy Birthday” po polsku – wyjaśniono zaskoczonemu solenizantowi.
Wówczas zaczął przytupywać i podśpiewywać razem z nimi.
– Niech żyje nam, Hej! Niech żyje nam, Hej!
Cały koncert wraz z tczewską widownią oglądała dziewczyna Raya, Gosia. To dla niej muzyk przeprowadził się do Poznania.
Pozostaną wspomnienia
Zdziwienie mogła budzić niska frekwencja widzów na koncercie. Wiązało się to zapewne z tym, że wstęp na występ był płatny. A tczewianie przyzwyczaili się już do darmowych wstępów na imprezy w Amfiteatrze...
- Chcieliśmy uniknąć chuligańskich awantur i wulgarnego zachowania podczas imprezy – tłumaczy Tadeusz Żmijewski, dyrektor Centrum Kultury i Sztuki w Tczewie, organizatora koncertu. – Takie incydenty zdarzały się już wcześniej. Poza tym Ray Wilson to gwiazda światowego formatu, przyjechał do nas ze swoim sprzętem i całym zespołem.
- Bilet kosztował jedynie 10 zł – mówi Alina, fanka artysty. – To praktycznie nic za taką muzyczną ucztę, jaką zaserwował nam Wilson. To był jeden z najlepszych koncertów, jakie kiedykolwiek zagrano w Tczewie.
- Szczerze powiem, że nie słyszałam o zespole Stiltskin ani o jego liderze – przyznaje Katarzyna. – Do Amfiteatru zaprosił mnie mąż – fan „Genesis”. Kiedy usłyszałam jak śpiewa i gra Ray Wilson, byłam pod wielkim wrażeniem. To był iście gwiazdorski koncert. Kupiliśmy płytę i koszulkę, odtąd ja również jestem fanką grupy Stiltskin. Podejrzewam, że większość ludzi po prostu nie zdawała sobie sprawy, jak charyzmatyczny i niesamowity jest Ray Wilson.
Obiecał że wróci
Sobotni koncert na pewno długo pozostanie w pamięci tczewian obecnych w Amfiteatrze. Miejmy nadzieję, że to nie ostatni występ gwiazdy takiego formatu na naszej scenie i – co najważniejsze – że mieszkańców naszego miasta nie zniechęci symboliczna cena biletów.
Mamy też nadzieję, że Ray Wilson jeszcze do Tczewa przyjedzie i będzie mógł zaśpiewać dla większej widowni. Na zakończenie koncertu obiecał, że wróci.
Reklama
Ray Wilson, czyli magia na scenie. Wspaniały koncert charyzmatycznego muzyka
TCZEW. Wszyscy, którzy w minioną sobotę byli w tczewskim Amfiteatrze nie mieli wątpliwości – na scenie występowała wielka gwiazda. Ray Wilson, ze swoim zespołem Stiltskin, dał wspaniały, niezapomniany koncert.
- 24.08.2009 00:00 (aktualizacja 13.08.2023 22:00)
Napisz komentarz
Komentarze