Te powieści zwane także sagą mazurską, to „Dom nad rozlewiskiem”, „Powroty nad rozlewiskiem” i „Miłość nad rozlewiskiem”.
Historie stały się na tyle atrakcyjne, że sięgnęli po nie producenci telewizyjni. Na podstawie pierwszej powieści „Dom nad rozlewiskiem” powstaje właśnie serial telewizyjny z Małgorzatą Braunek i Edytą Olszówką. Reżyseruje Maciej Żak, autor pogodnych komedii romantycznych „Rozmowy nocą”, „Ławeczka”.
Prace ruszyły na początku maja. Na stronach stopklatka.pl już pojawiły się spekulacje, że jeśli serial spodoba się widzom, być może wkrótce na dużym ekranie ujrzymy „Powroty nad rozlewiskiem”, opowiadające o życiu Barbary bohaterki „Domu...” Sama autorka zdradziła, że już jest namawiana do sprzedaży praw do powieści.
Jak to się zaczęło...
Pisarka zaczęła od tego, że wydawało się, iż jej życie potoczy się zupełnie innym torem.
- Zaczęło się to wszystko w trudnym dla mnie i męża okresie – przyznała autorka. – Zbankrutowaliśmy, tracąc nasz cały dorobek życia... Bankructwo jest bardzo trudnym przeżyciem. Bardzo ciężko przeżył to mój mąż. Szczęśliwie obyło się bez złamań nerwowych, ani innych okropnych przypadłości. Mam świadomość, że mieliśmy dużo szczęścia. Czasami przy takich wywrotkach życiowych różne rzeczy się zdarzają. Ale dobrze się stało, że wzięłam się do pisania. Gdyby nie to, pewnie dalej prowadziłabym ośrodek hotelarski. Dla mnie samej to było zaskoczenie, że wdrapałam się na półkę księgarską. Teraz z mężem prowadzimy gospodarstwo rolne.
Małgorzata Kalicińska stwierdziła, że styl musiała sobie wypracować. Nie była piątkową uczennicą, ale miała na tyle dobre polonistki, że jak nieskromnie powiedziała: „jestem dobra”.
Dobrze jest mieć czasem szczęście. Mama pani Małgorzaty była polonistką i od zawsze używał pięknego języka.
- Każdy kto ładnie mówi, też dobrze pisze. Wszystko to kwestia przelania tego na papier. Kiedyś mój redaktor prowadzący Jan Gregorczyk zwrócił mi uwagę, że piszę powieści obyczajowe i mój język powinien być salonowy. A ja, opisując kobietę, która napiła się wódki użyłam słowa „wyrzygała”. Janek powiedział: „proszę Cię zmień to”. A ja na to: „Zwymiotować to można w szpitalu, albo może to zrobić dziecko. Jak ja napiję się wódki to rzygam.” Inna sprawa, że ja tak nie pije...
Zasady pisarskie
Pisarka zauważyła, że nie każdy kto napisze książkę jest pisarzem. Pisarzem jest jej zdaniem ten kto potrafi stworzyć świat, nową rzeczywistość. Jeśli ktoś napisze książkę o sobie – biografię nie tworzy nowego świata, tylko dzieli się swoimi osobistymi przeżyciami.
W pisaniu trzeba mieć też pewne zasady...
- Założyłam sobie, że nie piszę o osobach, które znam i mam do nich negatywny stosunek. Na spotkaniach autorskich nigdy nie zdradzam, które wykreowane postaci są stworzone na podstawie prawdziwych.
Widownię interesowały nie tylko tajniki kuchni pisarskiej, ale także... kim jest osoba która serwuje im niezapomniane chwile; jaki ma światopogląd; skąd wie tyle o miłości?
- Pytania o światopogląd uważam za moją osobistą sprawę. Ani nie jestem ewangeliczką, ani ateistką. Uważam się za neopogankę. Wieżę w siły, które po prostu są. Lubię się do nich wracać. Nie potrzebuję do tego instytucji. Ale to nie znaczy, że nie potrafię zachwycać się ludźmi głęboko oddanymi swojej wierze. Kiedyś zachwycił mnie pewien ksiądz ewangelicki bardzo szanowany w swoim środowisku.
„Doceń kobietę!”
W trakcie rozmowy wyszło, że Małgorzata Kalicińska nie dość, że jest feministką, to jest w dodatku feministką przekonaną do tego przez męża feministę.
Nieoczekiwanie z ust autorki padło, że wystarczy przeczytać tylko fragment manifestu Polskiej Partii kobiet, by uzmysłowić sobie: „one mają racje!”.
- Feminizm w Polsce ogranicza się do kobiet, które palą staniki, nie depilują się i nienawidzą mężczyzn. A normalne feministki chcą po prostu równowagi między światem kobiet i mężczyzn. Chcemy zwyczajnie równego dostępu do prawa i sprawiedliwości. Np. tego, by kobieta była doceniana z powodu swoich prac domowych. Sama za swój największy sukces życiowy uważam wychowanie dwójki wspaniałych dzieci. Chciałabym zmienić to jak postrzega się kobiety. Nie podobały mi się, sytuacje w szkole w której pracowałam, gdy pytałam ucznia co robi jego mama, a ten odpowiadał: „Mama nie pracuje, a tata jest architektem”.
Pytania czytelniczek i... czytelnika
Pod koniec spotkania zanim nastąpiły upragnione przez fanów autografy i zdjęcie z idolką był czas na pytania od czytelników.
Jak poradziła sobie pani z komputerem? Okazało się, że pani Małgorzata najpierw „wysługiwała” się córką, a dopiero gdy jej latorośl stanowczo odmówiła wzięła się za przełamywanie barier technologicznych i nauczyła się pisać, choć najpierw tylko dwoma placami...
Jedna z czytelniczek była zdziwiona znajomością ludzkiej duszy i wielu rodzajów miłości.
- Skąd u pani taka znajomość miłości? Skąd pani czerpie wiedzę i inspirację? – dopytywała jedna z fanek.
- No cóż... Mam 52 lata. Jestem dobrym obserwatorem i mam dobrą pamięć do różnych szczegółów – odpowiadała autorka.
- Pani książki się po prostu połyka – skomplementował nieoczekiwanie jeden z nielicznych panów.
- Dziękuję za ten męski głos, bo to co piszę, to taka babska literatura – odwdzięczyła się pisarka – wydaje mi się, że mężczyźni w moich powieściach szukają obrazu kobiet, które ekshibicjonizuje w moich powieściach. Chłopaki, które ciągną do domu nad rozlewiskiem szukają tej dobroci kobiet...
Bohaterowie ze skazą
Pani Małgorzata wspomniała także, że kiedyś napisała powieść o miłości pewnej singielki do pana, który fantastycznie grał w siatkówkę z drużyną niepełnosprawnych facetów.
- Miała to być powieść w odcinakach do jednej z gazet, ale nie przyjęto mi tego. Redaktor naczelny pisma powiedział, że muszę zmienić głównego bohatera. Powiedział: „moje czytelniczki szukają drzwi do lepszego świata”. Tym sposobem jednak stracił czytelniczkę.
Moi męscy bohaterowie są trochę słabi, ze skazą. Czytelnik nie znajdzie tu herosów Kena Foletta.
- A czy ciągnie panią do swojego majątku – zapytała jedna z pań.
- Niestety nie mogę tam wrócić i bardzo nad tym boleję.
Pytań było całe mnóstwo. Czytelniczki dopytywały o prawdziwość postaci Pauli, Kasi. Ktoś chciał wiedzieć dlaczego jedna z bohaterek wybrała takiego mężczyznę, a nie innego, gdy tymczasem logiczne było, że powinna wybrać tego drugiego. Komuś innemu spodobała się forma przekazywania przepisów kulinarnych na kartach powieści.
- Kiedyś podczas jednego ze spotkań podeszła do mnie czytelniczka mówiąc: „To jest mój mąż. Widać, że młodszy? Ma problem alkoholowy”. Pan pokiwał głową. Do tego zamierzamy kupić pensjonat... Mam mówić dalej?
„Poszło” już 100 tysięcy książek!
„Dom nad rozlewiskiem” (2006) do tej pory sprzedał się w nakładzie ponad 100 tys. egzemplarzy i wciąż pojawiają się nowi amatorzy tych opowieści. W 2007 roku do księgarń trafiła kolejna powieść Małgorzaty Kalicińskiej zatytułowana „Powroty nad rozlewiskiem” .
Reklama
Powieści nad rozlewiskiem
TCZEW. Miejska Biblioteka Publiczna im. Aleksandra Skulteta w Tczewie zaprosiła fanki twórczości Małgorzaty Kalicińskiej – autorki cyklu bestsellerowych powieści obyczajowych – na spotkanie autorskie. Przybyło mnóstwo czytelniczek i kilku... panów.
- 21.05.2009 00:00 (aktualizacja 13.08.2023 20:36)
Napisz komentarz
Komentarze