Aktorka Anna Dzionek-Kwiatkowska wspaniale zagrała monodramę, dając popis umiejętności wokalnych, a zrazem aktorstwa dramatycznego.
Salwy braw
Przy okazji tczewskiej odsłony spektakl miał swoje 25. urodziny - 25. raz został wystawiony na deskach polskiego teatru. Dla twórców przedstawienie było ostatnim sprawdzianem przed występem na festiwalu w Gdyni, którego wybrane utwory prezentowane były w Tczewie.
Publiczność niezbyt licznie zgromadziła się w sali Centrum Kultury i Sztuki, mimo że cena nie była aż tak wygórowana (15 zł). Widzowie zrekompensowali to jednak twórcom wielokrotnymi brawami. Ale, co podkreślali zarówno reżyser Paweł Kruk, jak i sama artystka, robili to z wyczuciem, tak by umożliwić grę aktorską i jak najmniej przeszkadzać w przedstawieniu. Za to na końcu Anna Dzionek musiała dwukrotnie żegnać się z publicznością.
Życie w cieniu mężczyzn
„Bywają historię, o których powiedzielibyśmy: to nie może się wydarzyć, ale przecież zapisano w księdze: wszystko jest możliwe. A jeżeli coś nie stanie się w rzeczywistości, to możemy to wyśnić. Jeżeli nie zdarzy się jednemu, przydarzy się drugiemu, jeżeli nie dziś to jutro, jeżeli nie za rok, to za sto lat. Nieważne, komu i kiedy. Wszystko jest możliwe”. Tym cytatem z Tory zaczęła się monodrama, opowiadająca historię żydowskiej dziewczyny nie godzącej się na życie w cieniu mężczyzn. Było to motto, a zarazem pointa utworu.
Yentl wylewa obficie swe żale śpiewem i długimi wywodami w mieszkaniu stylizowanym na początek XX wieku: – Pamiętam jaki los przygotowano żydowskiej dziewczynie: prać, gotować, pilnować dzieci... To było jej zadanie. A chłopiec czytał uczone księgi. Zgłębiał tajemnice wszechświata!
Yentl przywdziewa męski strój, nawet mimo zakazu zamieszczonego w Torze (nie przywdziewaj stroju płci przeciwnej!), wkłada perukę, pali fajkę, aby upodobnić się do ojca, by w końcu rozpocząć studia w żydowskiej szkole w męskim przebraniu. Udaje się jej oszukać wszystkich, a nawet wyjść za mąż (!). W końcu jednak prawda w dramatycznych okolicznościach (Yentl zakochuje się w koledze z uczelnianej ławki) zostaje przez nią samą wyjawiona.
Być może dziś historia jest nieco przebrzmiała, ale dalej potrafi zaciekawić.
Najpierw film Barbrą Streisand
Pierwotnie opowiadanie zostało przeniesione na ekran, filmem z pamiętną rolą Barbry Streisand. Piosenki skomponowane przez Francuza Michela Legranda i śpiewane przez holywoodzką gwiazdę zostały nagrodzone Oscarem.
Tym bardziej można docenić spektakl, operujący uproszczoną formą, grą w jednej scenerii, przy monologu i śpiewie jednej aktorki. Pomocą służą aktorce tylko muzyka i gra świateł.
- Myślę, że to przypadek, iż akurat ta mała forma zaistniała jako początek festiwalu, ale to bardzo piękna historia – podkreślił reżyser Paweł Kruk. – Myślę, że trudno byłoby w warunkach tczewskiej sali zrealizować występ z większym składem aktorskim. Brak zawodowych świateł nie pozwolił na pełne oddanie klimatu. Mam nadzieję, że światła mimo to pomogły oddać nastrój. Założeniem było przedstawienie emocji za pomocą śpiewu, tak by był to śpiew duszy. Anna Dzionek jest od 6 lat na scenie. Sam jestem aktorem dramatycznym, wielokrotnie brałem udział w śpiewanych spektaklach muzycznych w teatrze. Trudność polega na tym, że wszystko trzeba wyrazić słowem i dołożyć emocje wyrażone śpiewem. Z drugiej strony to dzieło pomyślane do gry przy użyciu muzyki.
Niesamowite doświadczenie
Przygotowanie do długich scen muzycznych i dramatycznych aktorce Annie Dzionek zajęło sporo czasu.
- Barbra Streisand nie ma zaznaczonych wskazówek dla wykonawcy w piosenkach, poza tym słynie z tego, że nie ma pieśni prostych – powiedziała Anna Dzionek-Kwiatkowska. – Zderzenie z monodramem jest niezwykle trudne, tym bardziej że specjalizuję się w muzyce. To niesamowite doświadczenie! Nasz teatr jest w tej chwili w remoncie i gramy na gościnnych występach. Każdy z tych 25. spektakli był inny. Dużo zależy od tego jakie emocje „opanowują” aktora danego dnia.
Zgrzytem, który mógł doprowadzić nawet do przerwania spektaklu (aktorka powiedziała nam, że się nad tym zastanawiała) była impreza weselna w Restauracji Millenium, skutecznie przeszkadzająca hałasem. Biesiadne dźwięki towarzyszyły widowni przez całe przedstawienie...
Reżyser z Węgier
Prapremiera przedstawienia Yentl odbyła się 10 lat temu w Budapeszcie. Prawa do utworu należące do Barbary Streisand uzyskał węgierski reżyser Tibor Mikros, który przekazał je Teatrowi Muzycznemu w Łodzi. Artysta jest absolwentem prawa i filozofii. Dramaturgii uczył w Warszawie, w teatrze Józefa Szajny.
Miklos jest specjalistą od muzycznych widowisk teatralnych wyreżyserował m.in. w 1972 r. rock-operę Jesus Christ Superstar Andrew Lloyda Webbera w wersji koncertowej we własnym przekładzie. W 1979 r. założył Teatr Rockowy, cieszący się dużą popularnością.
Przełożył na węgierski libretta 18. musicali i rock oper, m.in. Evitę, Nędzników i West Side Story. Zaadaptował na scenę teatru muzycznego wiele znanych utworów literackich (m.in. Robin Hooda, Annę Kareninę, Czerwony Młyn, Nana). Od 20. lat prowadzi muzyczny Teatr Piccolo, w którym narodziło się wiele młodych talentów.
Reklama
Opowieść o żydowskiej dziewczynie - Yentl Singera
TCZEW. Spektakl Yentl - na podstawie utworu „Yentl, chłopiec z jesziwy” noblisty Isaaca Bashevisa Singera - można uznać za bardzo udaną zapowiedź III Festiwalu Edukacyjnych Form Teatralnych, będącego przeglądem teatrów muzycznych.
- 21.04.2009 00:00 (aktualizacja 13.08.2023 20:36)
Napisz komentarz
Komentarze