Może na początek skupię się na skandalicznym wydarzeniu, o którym wspomniałem na początku, a mianowicie na odśpiewaniu przez zespół frankoński „pieśni ludowej”, która Polakom kojarzy się jednoznacznie z hymnem zbrodniczego, niemieckiego Wermachtu „Heili, Hailo, Heila”. Moim zdaniem oglądając owe zdarzenie nie było w tym żadnego przypadku i nieświadomości członków zespołu co śpiewają, jak tłumaczył to zdarzenie organizator. Jeden z młodych członków frankońskiego zespołu, który nie włączył się do odśpiewania owej pieśni, uśmiecha się pod nosem kręcąc głową.
Niestety włodarze Gdańska jak należało się spodziewać nie stanęli na wysokości zadania i ograniczyli się do przekazania lakonicznych przeprosin i tłumaczeń Niemców o nieświadomości, co śpiewali i jakie znaczenie ma owa pieśń dla Polaków.
Należy zadać sobie pytanie, dlaczego jest tak niebywała bezczelność Niemców, narodu, który w rzeczywistości nigdy nie odpowiedział za swoje niewyobrażalne zbrodnie na Narodzie Polskim oraz za złodziejstwo na masową skalę. Problem jest zapewne bardzo złożony, jednak na kilka szczegółów pragnę zwrócić uwagę.
Prawa miejskie Gdańsk – (osiedle – Osiek ) uzyskał 1312 roku, Główne Miasto w 1343 roku, Stare Miasto w 1374/77 i Młode Miasto w 1380 roku. W 1457 przywilejem króla polskiego Kazimierza IV Jagiellończyka (w czasie wojny trzynastoletniej) zlikwidowano rozbicie aglomeracji gdańskiej, podporządkowując władzom Głównego Miasta wszystkie dzielnice. Od tego momentu burmistrzowie Głównego Miasta stali się burmistrzami Gdańska. Przypomnę, iż Tczew uzyskał prawa miejskie w 1260 roku, czyli prawie 200 lat wcześniej. Niestety dzisiaj tej pięknej historii nie widać w naszym mieście. Dlaczego o tych datach wspominam? Otóż w Gdańsku jakoś mocno kultywuje się okres Wolnego Miasta Gdańsk, co widać w wielu miejsca. Postampt, rondo Wolnego Miasta Gdańsk, wytrasowane granice wolnego miasta, osiedle wolnego miasta Gdańsk, tramwaje jeżdżące z nazwiskami bohaterów o nazwiskach niemiecko brzmiących, itd., itd. Polaków mieszkających w Wolnym Mieście Gdańsk nazywa się Polonia Gdańską!!! Jaka Polonia? To byli Polacy - Gdańszczanie. Podkreślanie na każdym kroku formuły Wolne Miasto Gdańsk jest zdumiewające, ponieważ w historii Gdańska (711 lat praw miejskich), jako Wolne Miasto to epizod 1920-1939 rok, czyli tylko 19 lat! Epizod narzucony Polsce przez Traktat Wersalski. Do 1793 roku Gdańsk należał do Korony Królestwa Polskiego Rzeczpospolitej z dwiema małymi przerwami, kiedy gościł w Gdańsku zakon krzyżacki. Pozostały okres to rozbiory, a Wolne Miasto to nie było niemieckie miasto, jak sama nazwa wskazuje.
Czy narracja promująca niemieckość Gdańska ośmiela do takich zachowań jak frankoński zespół? Moim zdaniem tak.
Niestety Tczew ma swój udział w takiej narracji. Kilka lat temu między miejscowością Kolnik, a Miłobądz postawiono słup graniczny z wytrasowaną granicą gdzie przebiegała granica Wolnego Miasta Gdańsk. Miejsce upamiętnia żołnierza Michała Różanowskiego z tczewskiego 2 Batalionu Strzelców, który został zastrzelony po gdańskiej stronie wczesnym rankiem 16 sierpnia 1939 roku i być może był on pierwszym polskim żołnierzem, który zginął z rąk niemieckich oprawców przed rozpoczęciem II WŚ. Śmierć Michała Różanowskiego powinna być szczególnie i godnie upamiętniona. Jednak słup graniczny moim zdanie to podtrzymywanie takich samych demonów jak Wolne Miasto Gdańsk i musi zniknąć. To nie wszystko. Bardzo częste podkreślanie niemieckiej nazwy Dirschau może wskazywać, iż mamy do czynienia z niemieckim miastem. Tczew nigdy nie był niemieckim miastem. A Dirschau to epizod i smutny okres w historii naszego miasta, Polskiego miasta.
Jeżeli sami nie potrafimy zadbać o naszą bogatą historię, to trudno się dziwić, że po 78 latach śpiewa się oficjalnie „Heili, Hailo, Heila”na ulicach Gdańska, a w Kolniku stawia się słup graniczny Wolnego Miasta Gdańsk. Jaki jest tego cel? Abyśmy nie zapomnieli o „niemieckim mieście”?
Napisz komentarz
Komentarze