Miasto wyludnia się, młodzi ludzie uciekają z Tczewa, Stare Miasto może być atrakcją dla scenarzystów filmów w stylu Miasteczko Twin Peaks, a parki zamieniają się w zdziczałe zakątki, gdzie tylko wilków brak. Co gorsza w przeciwieństwie do tego, co mówił prezydent Pobłocki o Starogardzie, że jest to miasto zapyziałe z dziurawymi ulicami, to raczej odwrotnie - Tczew wpisuje się dokładnie w taki obraz. Sąsiadujące miasta, jak na przykład Gdańsk, Starogard, Gniew czy Malbork systematycznie pięknieją. W przeciwieństwie do Tczewa, gdzie basen od wielu lat jest kiełbasą wyborczą, w Skarszewach już pod koniec roku zostanie oddany do użytku nowy pełnowymiarowy basen!!! Niestety tej sytuacji nie pomaga bierność, a wręcz bicie czołem przed prezydentem większości radnych, którzy podobno są reprezentantami mieszkańców. Oczywiście jest kilku radnych, niestety można ich policzyć na palcach jednej ręki, którzy nieśmiało zadają niewygodne pytania na temat stanu miasta, co powoduje aroganckie reakcje, często bezczelne odpowiedzi albo po prostu ich całkowity brak. A to prezydent powinien się tłumaczyć przed radnymi i mieszkańcami, a nie odwrotnie.
Ostatnim przykładem może być aroganckie zachowanie prezydenta w kontekście pytań, zadanych w związku z problemami dotyczącymi płatnych miejsc parkingowych. Jak to zwykle bywa w Tczewie nic nie może zostać załatwione bez problemu i przyjaźnie dla mieszkańców. Wymyślony system jest nieprzyjazny dla mieszkańców, skomplikowany i drogi. Skandaliczny jest fakt, iż mieszkańcy muszą płacić za miejsca parkingowe w obrębie swoich miejsc zamieszkania. Osobiście od dawna uważałem, że płatne miejsca parkingowe w takim mieście jak Tczew, to proceder policzony tylko na wprowadzenie para podatku, który ma sfinansować po części darmową komunikację miejską. Z czego co zauważyłem, to nie przeprowadzono żadnej optymalizacji ruchu kołowego w mieście, a wybudowane parkingi przy dworcu (kosztem 13 milionów złotych kilka lat temu!) przy ulicy ks. Ściegiennego, nie rozwiązały żadnego problemu, a odwrotnie - zwróciły uwagę jako inwestycje ocierające się o wielki skandal.
W pierwszym miesiącu działania stref płatnego parkowania zostaliśmy obciążeni para podatkiem w wysokości 61.540 zł. Państwo radni zadaję oficjalne pytanie ile z tej kwoty pozostało do dyspozycji na cele poprawy życia mieszkańców? Bardzo aktywnym uczestnikiem, co już nie jeden mieszkaniec odczuł na własnej skórze, w systemie płatnego parkowania jest Straż Miejska. Instytucja powołana do służenia mieszkańcom i opłacana przez mieszkańców miasta. Jeżeli operator systemu parkowania (jak rozumiem) świadczy usługę komercyjnie, a straż miejska nęka nas mieszkańców pilnując interesu operatora i częściowo miasta, to czy operator ponosi swoją część kosztów związanych z pracą straży miejskiej na jej rzecz? Funkcjonariusze straży miejskiej biegając zdyszani po parkingach w tym czasie, nie pełnią swoich właściwych obowiązków dla których mieszkańcy ich powołali, a przede wszystkim pilnują interesu operatora. W jakiej części dowiemy się po odpowiedzi - ile z tych 61.540 złotych pozostało na „czysto” dla miasta. Dlaczego mieszkańcy mają opłacać straż miejską, kiedy świadczy ona usługę na rzecz operatora komercyjnego? A jaka odpowiedź, na oburzenie mieszkańców w związku ze źle funkcjonującym systemem, padła z ust prezydenta? „…Poczekajmy dłużej, aż mieszkańcy przyzwyczają się do systemu…” To dopiero niebywała arogancja.
Na marginesie - jestem również oburzony systemem. Przyjechałem na jedno z płatnych miejsc parkingowych na 15 minut. Wrzuciłem do parkometru 50 groszy. Pokazało mi, że za 50 groszy mam 15 minut, zatwierdziłem i niestety dawaj jeszcze 50 groszy - inaczej do domu. Nie mam zamiaru płacić więcej jak 50 groszy za tą farsę i żądam opłaty od 50 groszy, czyli za 15 minut postoju.
Napisz komentarz
Komentarze