Na początek może trochę statystyk. Most drogowy zbudowano w latach 1851–1857, czyli budowa trwała około 6 lat (!!!). A jak długo trwa obecny remont? Pierwsze prace remontowe rozpoczęto (według wariantu historycznego) już w 2012 roku (!!!). W 2019 r. konserwator zabytków nakazał przerwać prace w trakcie rozbiórki powojennego przęsła ESTB, które miało zostać zachowane i wyeksponowane. Po tym fakcie wylała się cała masa popłuczyn w kierunku Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, obarczając go winą za przedłużający się remont oraz obecny stan mostu. Oczywiście jest to bardzo wygodna narracja dla osób rzeczywiście odpowiedzialnych za most. I tutaj na początek należy się kilka wyjaśnień. Otóż odpowiedzialnym za most i jego remont nie jest premier Morawiecki, ani poseł Smoliński, ani nawet Trzaskowski, który podczas kampanii prezydenckiej obiecał, produkując się na bulwarze, rychłe zakończenie remontu. Za most odpowiedzialne jest Starostwo Powiatowe w Tczewie na czele ze Starostą - panem Augustynem, piastującym obecnie to stanowisko!!! Skoro pan Augustyn pchał się na to stanowisko, to miał chyba świadomość wyzwania i odpowiedzialność, jaka będzie czekała na niego w kontekście mostu. Czy obejmując to stanowisko nie był świadomy, co go czeka? A jeżeli tak było, to tym gorzej. Reasumując - za most na Wiśle w 100% odpowiada Starostwo Powiatowe ze Starostą na czele i żadne opowieści tego nie zmienią.
Przyjmując wariant historyczny, koszty remontu kilka lat temu oszacowano na ogromną kwotę ponad 300 milionów złotych!!! Niewiarygodnym jest fakt (o ile mi wiadomo), iż podejmując decyzję o rozpoczęciu remontu na tak wielką skalę, nie było żadnego biznes planu!!! Czy obecnie jest? Nie dość tego - najważniejsza rzecz, która powoduje tak ogromne perturbacje wokół mostu, to kolejny fakt, iż podjęto decyzję o rozbiórce i remoncie mostu, nie mając zabezpieczonych środków na tę inwestycję. I to jest sedno całej sprawy! Jak to mówił złotousty „…pieniędzy nie ma i nie…”. Oczywiście są środowiska i osoby, które bardzo chętnie podchwyciły narrację o odpowiedzialności Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, próbując odwrócić uwagę od rzeczywistych problemów z mostem. Zapominając jednocześnie, że skoro przyjęto wersję remontu mostu w wersji historycznej, to oczywistym jest, że konserwator zabytków musi mieć pieczę nad prawidłowym przebiegiem remontu z zachowaniem pierwotnego charakteru mostu.
Jego wyjątkowość doceniono w 2004 roku, kiedy to Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Budownictwa uznało go za Międzynarodowy Zabytek Inżynierii Budowlanej, jako pierwszy obiekt w Europie Środkowo-Wschodniej i jeden z 240 na świecie. Jeżeli most ma przedstawiać jeszcze jakąkolwiek wartość po przyjęciu remontu w wersji historycznej, to nadzór konserwatora zabytków jest niezbędny w innym przypadku powstanie jakaś karykatura industrialna. W tej kwestii oficjalnie wypowiedział się Wojewódzki Konserwator Zabytków, szkoda tylko, że tak późno. Do całej bardzo interesującej wypowiedzi odsyłam na Tczewska.pl lub do wersji gazetowej. Jednak w telegraficznym skrócie spróbuję opisać wypowiedź konserwatora. To, co chyba najważniejsze to kilka błędów w nowym projekcie, który jest niezgodny z pierwotnym projektem starego mostu, zaprojektowane nowe elementy po prostu nie pasują do starej części, co z kolei powoduje znaczny wzrost kosztów. Następna sprawa to odniesienie się do kosztów tj. do 32 milionów złotych na ekspozycję przęseł ESTB. Pan prezydent Pobłocki w lokalnej telewizji, jak i pan starosta pomstowali, iż 32 miliony złotych na ekspozycję tych przęseł jest nie do przyjęcia. Wojewódzki Konserwator Zabytków odnosząc się do tych wypowiedzi jasno i rzeczowo zwrócił uwagę, że nie ma potrzeby wydawania tak ogromnej kwoty na ten cel. Podając przykład dwóch firm zainteresowanych realizacją tego przedsięwzięcia za kwotę około 3,5 miliona złotych (jedna firma), 800 tys. Euro (druga firma).
Odnoszę wrażenie, że tczewskim włodarzom dziesiątki milionów przelatują tak szybko, iż zaczynają się gubić, w przypadku basenu niedoszacowali inwestycji o ponad 20 milionów złotych, a tutaj przeszacowali o grubo ponad 20 milionów złotych. O co w tym wszystkim chodzi?
Wypowiedź konserwatora zabytków obnaża brak wizji i kompetencji lokalnych włodarzy. Jeżeli ci ludzie będą decydowali o remoncie mostu, to możemy nigdy jego zakończenia nie doczekać lub doczekać w takiej formie, że Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Budownictwa szybko zweryfikuje swoją decyzję. A most po remoncie zostanie wpisany na listę dziedzictwa kiczu i tandety razem z kolorowym, plastikowym zamkiem na bulwarze.
Napisz komentarz
Komentarze