Muszę dla porządku przytoczyć wysokości diet radnych w roku 2022, ponieważ nie jest tak, że radni pełnią swoje funkcje charytatywnie i mamy prawo wymagać ciężkiej pracy na rzecz miasta i mieszkańców, którzy ich wybrali. W hierarchii radnych wygląda to następująco:
- Przewodniczący Rady Miejskiej to - około 3.200 zł brutto miesięcznie
- Wiceprzewodniczący 80% - około 2.600 zł brutto miesięcznie
- Przewodniczący stałych komisji 65% – około 2.100 zł brutto miesięcznie
- Wiceprzewodniczący stałych Komisji - 50 % około 1.600 zł brutto miesięcznie
- Pozostali radni pracujących w dwóch Komisjach - 45 % około 1.440 zł brutto miesięcznie
- Pracujący w jednej Komisji - 40 % czyli około 1.280 zł brutto miesięcznie.
Są to kwoty niebagatelne, ponieważ w przypadku przewodniczącego rocznie jest to kwota około 38.400 zł, a zwykłego radnego 15.360 złotych.
Przyznaję, że trudno znaleźć informację o kwotowych dietach pobieranych przez radnych z Tczewa. Dlaczego?
O zarobkach tczewskich włodarzy nie będę wspominał, ponieważ jest to odrębny temat.
Jak wspomniałem wcześniej odniosłem wrażenie oglądając ostatnią sesję, że większość obecnych na sesji było mocno znudzonych? W pewnym sensie jestem w stanie to zrozumieć, gdyż słuchanie na kolejnych sesjach tego samego może znudzić każdego. Kolejny rok słyszymy o rewitalizacji parku, a w zasadzie teraz już dwóch, czyli starego parku oraz parku „Piotrowo”. Już cztery lata słyszymy o zagospodarowaniu nieruchomości po sądzie przy ulicy Kołłątaja. Po raz kolejny ma zostać ogłoszony przetarg na sprzedaż tej nieruchomości, o czym poinformował prezydent miasta. Oczywiście to jedyny pomysł, na jaki stać włodarzy miasta, ponieważ na nadmiar kreatywności nigdy nie mogliśmy liczyć. Podobnie było z „przystanią” nadwiślańską. Jak skończy ten obiekt z atrakcyjną lokalizacją? Osobiście nie jestem optymistą, co do przyszłości tej nieruchomości. Jak wiadomo miasto odkupiło zabytkowy wiatrak, ale również w tym przypadku mam wrażenie, że entuzjazmu nie widać ani wśród radnych ani włodarzy. Jeżeli nie powstanie jakaś inicjatywa społeczna, która wniesie nowe kreatywne pomysły, to obawiam się, że wiatrak może podzielić los mostu lub „przystani”, która jak wiadomo nigdy nią nie została. W zasadzie ostatnią sesję rady miasta i sprawy tam poruszane można określić jednym określeniem „odgrzewanych kotletów”. Być może stąd znudzenie - tylko w takim razie, co tam robią ci ludzie?
Moją uwagę zwróciły jeszcze dwa fragmenty sesji. Czyli wystąpienie posłanki lewicy Pani Beaty Maciejewskiej w kontekście darmowej komunikacji. Nie bardzo wiem, co tam robiła, lecz zapewne jest to rozgrzewka do nadchodzących wyborów i dopisanie się do kiełbasy wyborczej, jaką jest ogłoszenie przed wyborami wprowadzenia darmowej komunikacji miejskiej w Tczewie.
Jedynym jasnym punktem sesji było wystąpienie na zakończenie Pana Jana Kulasa, który na tle sali sprawiał wrażenie dynamicznego, spontanicznego i bardzo dobrze przygotowanego. Mówiąc o rocznicy bitwy o Tczew w lutym 1807 roku zrobił naprawdę pozytywne wrażenie.
Napisz komentarz
Komentarze