Duża część ostatniej sesji Rady Miasta była poświęcona komunikacji miejskiej, która obnażyła bezradność włodarzy, dlatego postanowiłem poświęcić jeszcze kilka słów temu problemowi. Jedno jest pewne, przegłosowano podwyżkę cen biletów na komunikację miejską i obecnie jesteśmy w awangardzie miejscowości gdzie ceny biletów będą jedne z najwyższych w Polsce. Oczywiście, włodarze oraz radni związani z otoczeniem popierającym prezydenta, będący na sesji mieli się dobrze, sprawiając wrażenie, że kompletnie nie rozumieją wagi sprawy i jak ważny dla mieszkańców jest to problem. Na argumenty Pana radnego Marcina Kussowskiego, o nie domaganiach komunikacji miejskiej, Pani radna Gertrud Pierzynowska stwierdziła wprost, iż nic nie rozumie z tego, co mówi Pan Kussowski i że jest to jakiś „…miszmasz…”. Otóż ja doskonale zrozumiałem intencję i przekaz Pana Radnego Kussowskiego. Komunikacja miejska daleka jest od oczekiwań mieszkańców, poza tym jest droga i słabej jakości, więc należy rozważyć powrót i organizację nowego Zakładu Komunikacji Miejskiej. Reakcja Pani radnej Pierzynowskiej na przywrócenie ZKM Tczew była przewidywalna, a mianowicie miasta na to nie stać. Pani radna Pierzynowska, jest Pani w wielkim błędzie, ponieważ nie jest Pani w stanie ocenić - czy miasto na to stać czy nie bez analizy i odpowiedniej koncepcji. Dla mieszkańców takie rozwiązanie, to przede wszystkim zalety. Po za tym skoro miasto stać na opłacanie tylko jednego urzędnika piastującego kierownicze stanowisko w spółce komunalnej w wysokości około 380.000 złotych, to oznacza, że budżet miasta ma się świetnie. Muszę w tym miejscu przytoczyć wyniki głosowania za podwyżką cen biletów, ponieważ wszyscy mieszkańcy powinni wiedzieć jak dba się o ich interes – za podwyżką było 12 radnych, wstrzymało się – 5 (chowanie głowy w piasek jest równoznaczna za akceptacją takiego rozwiązania, czyli podwyżką) i tylko 3 radnych było przeciw – Kussowski, Ciesielski, Skiberski. Argumentacja tych za i wstrzymujących się była jedna zostaliśmy „przyparci do muru”. Być może tak jest, ale są to konsekwencje wcześniejszych decyzji. Ponieważ kończy się umowa z obecnym przewoźnikiem, która ma obowiązywać tylko do końca grudnia, należy więc wybrać nowego lub obecnego przewoźnika. Rozstrzygnięcie przetargu ma nastąpić w styczniu, lutym 2023. A co się stanie, jeżeli nie będzie żadnego oferenta lub tylko jeden? Czasu jest ekstremalnie mało? Co wtedy? Czy będą dwa rozwiązania? Pierwsze - Tczew będzie bez komunikacji miejskiej lub drugie - nastąpi zgoda na wszystkie możliwe żądania przewoźnika, byleby była komunikacja miejska. Obawiam się, że taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, ponieważ jak słusznie zauważył jeden z radnych, w innych miastach taki przetarg ogłasza się przynajmniej rok wcześniej. Brak komunikacji w mieście, to byłby koniec tych włodarzy.
Likwidacja ZKM Tczew jakoś poszła lekka ręką, to był przejaw wielkiej nieodpowiedzialności i niekompetencji. Oczywiście, za wszystko zapłacimy jak zwykle - my mieszkańcy. Prezydent Tczewa i tak chodzi spacerkiem do pracy to, dlaczego inni nie mogą brać z niego przykładu?
Jeżeli jestem już przy osobie prezydenta miasta, to zapytam - jak tam rozmowy na temat dostaw ciepła dla obiektów użyteczności publicznej w Tczewie na preferencyjnych warunkach? Jako doświadczony samorządowiec, zarządzający spółkami komunalnymi, pan prezydent nie powinien mieć problemu z porozumieniem się z właścicielami ZEC Tczew, czyli spółką komunalną z Lipska? W końcu sprzedaż ZEC Tczew spółce komunalnej z Lipska za pół darmo, czyli marne 8 milionów złotych do czegoś zobowiązuje. Niestety, jak już wiemy, mieszkańcy Czyżykowa nie mogą liczyć na żadne ulgi w dostawie ciepła (tam również ZEC Tczew „made in Lipsk”). Zapewne włodarze Lipska do dzisiaj śmieją się do rozpuku z tego, jaki świetny biznes zrobili na tych marnych włodarzach z Tczewa i trudno im się dziwić, też bym się śmiał na ich miejscu. Jednak nie jest mi do śmiechu obserwując jak nieudolnie jest od lat zarządzane nasze miasto.
Napisz komentarz
Komentarze