1 Sierpnia, to Powstanie Warszawskie – wystąpienie zbrojne przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim, zorganizowane przez Armię Krajową w ramach akcji „Burza”, połączone z ujawnieniem się i oficjalną działalnością najwyższych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Największa operacja militarna Armii Krajowej. Wielka nadzieja walczących o wolność i niepodległość Państwa Polskiego spod okrutnej okupacji niemieckiej. Dlatego żałosne są wypowiedzi w stylu – „…Dziś wiemy, że Powstanie 1944 było błędem…” Nie będę pisał, kto te słowa z lokalnych polityków wypowiedział w przededniu obchodów wybuchu powstania, bo szkoda mojego cennego czasu dla takiego typa. Może warto zastanowić się, dlaczego czerwona hołota przyglądała się krwawiącej Warszawie z drugiego brzegu Wisły, oczywiście pewną naiwnością było liczenie na skuteczną pomoc zachodnich sojuszników. Niestety jak mówią – „historia lubi się powtarzać”, co widzimy dzisiaj. Jakie znaczenie ma przyjęcie 5 milionów uchodźców wojennych z Ukrainy? Najważniejsze jest fikcyjne wyreżyserowanie braku praworządności w Polsce tak, aby móc zablokować środki z KPO, żeby czasami Polacy nie podnieśli za wysoko głowy. O braku pomocy dla uchodźców wojennych nie wspomnę. Kto za tym stoi? Może Islandia? Jakoś mi to nie pasuje. A może Księstwo Liechtenstein, w końcu pod Grunwaldem byli po ciemnej stronie mocy, ale to też mi nie pasuje? Nie wiem?
Zostawmy jednak już ten wątek. Sierpień roku 80, to jeden z kilku miesięcy, które odcisnęły największe piętno na historii PRL. Przeszedł do historii z powodu strajków, zakończonych zawarciem czterech porozumień sierpniowych. Początek powstania wielkiego ruchu „Solidarność” i początek definitywnego upadku zbrodniczego reżimu komunistycznego - proces, który trwa do dnia dzisiejszego. Tczew zawsze był silnym ośrodkiem działalności struktur antykomunistycznych, dlatego sierpień wyzwala szczególnie duże emocje wśród lokalnych byłych działaczy antykomunistycznych.
We mnie sierpień wyzwala jeszcze jedno wielkie oburzenie, związane z lokalnym ograniczaniem swobody wypowiedzi. A mianowicie na przełomie lipca i sierpnia 2018 roku decyzją włodarzy miasta usunięto słupy ogłoszeniowe, ograniczając mieszkańcom w ten sposób dostęp do swobody wypowiedzi i informacji. Nie należy tego zdarzenia bagatelizować. Przypomnę tylko, iż wśród 21 postulatów sierpniowych był punkt 3, którego treść brzmiała – „ Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań.” W tym kontekście może dziwić ówczesna wypowiedź dyrektora ZUK – „… słupy to mało estetyczne relikty PRL-u - w zamian proponuję nowoczesne gabloty…”. Oczywiście brzmi to jak kabaretowy fragment z filmu „Alternatywy
Konia z rzędem temu, kto wie, co w tych gablotach wisi? I oto zapewne chodziło? Osobiście jestem przekonany, iż likwidacja słupów ogłoszeniowych miała na celu ograniczenie swobody wypowiedzi i informacji i to jest bardzo groźne zjawisko w przestrzeni funkcjonowania lokalnego samorządu. Panu dyrektorowi ZUK zwrócę tylko uwagę, iż ten rzekomy relikt PRL zniknął po 150 latach, jako element miejskiej architektury. Zastanowił mnie fakt, iż ostatnie słupy były likwidowane w sierpniu, czy to przypadek? Być może, jednak bardzo znamienny.
Dlaczego wróciłem do nieistniejących już słupów ogłoszeniowych? Po prostu sentyment. Ponieważ przypomniał mi się okres wakacyjny, kiedy słupy ogłoszeniowe były pełne informacji o wielu wydarzeniach, które odbywały się w mieście i były trwałym elementem życia miasta i mieszkańców.
Osobiście będę walczył oto, aby słupy ogłoszeniowe wróciły do przestrzeni miasta bez kamer, monitoringu skierowanych na nie, aby inwigilować mieszkańców. Ponieważ ich likwidację uważam za jeden z przejawów walki lokalnych pseudoelit z prawdziwą demokracją, swobodą wypowiedzi i informacji.
https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829
Napisz komentarz
Komentarze