Nasuwa się jednak pewna refleksja, obok której trudno przejść obojętnie. Doskonale do sportu pasuje powiedzenie, że „…sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą…”. Tak jest również na naszym lokalnym podwórku. Pan prezydent Tczewa bardzo chętnie pokazuje się obecnie na zdjęciach z tczewskim olimpijczykiem, który będzie nas reprezentował w Tokio we wioślarstwie. Nie stroni również od zdjęć pokazujących obiekty sportowe. Można by odnieść wrażenie, że Tczew to mekka wszelakich sportów. Wydawałoby się, że ci, którzy odnoszą największe sukcesy mogą liczyć na największe wsparcie miasta i włodarzy. Rzeczywistość jednak jest ponura. Dotyczy to zarówno bezpośrednio zawodników, jak i obiektów sportowych w Tczewie. Przykładów można mnożyć wiele, jednak skupię się tylko na kilku.
Na początek zacznę od sekcji wioślarskiej. Patrząc na słabe zaplecze sekcji wioślarskiej, które pozostawia bardzo wiele do życzenia, a rola miasta w promowaniu wioślarstwa jest chyba żadna, to nie rozumiem, co w tym gronie na zdjęciach robi prezydent Tczewa? Należy natomiast oddać wielkie ukłony trenerom, którzy potrafią wyszkolić sportowców na tak wysokim poziomie. Kolejny niechlubny przykład sportu w Tczewie to piłkarki ręczne. Dyscyplina, która ma bardzo duże tradycje w Tczewie. Poświęciłem temu tematowi już jeden ze swoich felietonów, więc nie będę się rozpisywał. Przypomnę tylko, że piłkarki ręczne Sambora Tczew w ostatnim czasie stanęły przed ogromną szansą gry w Superlidze. Należało jednak spełnić jeden warunek – mieć zabezpieczony budżet na sezon w wysokości minimum jednego miliona złotych. Niestety, nie udało się zabezpieczyć takiej kwoty i zawodniczki zostały wycofane z rywalizacji o Superligę. Być może niektórzy liczyli na to, iż zawodniczki wezmą puszki w rękę i będą zbierały w mieście pieniądze na ten cel? Otóż państwo włodarze Tczewa, ponieważ nie umiecie wesprzeć sportu na takim poziomie to podpowiem, co trzeba zrobić. Pojechać do Kwidzyna umówić się z burmistrzem miasta. Ponieważ miasto Kwidzyn wspiera swoją drużynę piłkarzy ręcznych grających w Superlidze od wielu lat, to może powiedzą wam, jak to się robi.
Kolejna dyscyplina sportowa to pływanie. Ogromne sukcesy - olimpijczycy, finaliści Mistrzostw Świata i Europy oraz wiele innych. I co? Przez wiele lat samorządowcy nie potrafili zrobić nic, by stworzyć warunki godne dla lokalnego sportu pływackiego na odpowiednim poziomie. Bajki o nowym basenie słyszymy już od lat. W końcu jest decyzja, nie będzie żadnego nowego basenu. Istniejący basen zostanie wyremontowany i rozbudowany. Zastrzeżeń można mieć wiele do tego pomysłu. Sport profesjonalny raczej nie będzie miał swojego miejsca, albo mieszkańcy będą mieli ograniczone możliwości korzystania z basenu, jak bywało do tej pory - innego wyjścia nie ma. Koszt remontu i rozbudowy basenu to około 35 milionów złotych, koszt budowy betonowej wiaty parkingowej przy dworcu to 13 milionów złotych. Więc czego możemy się spodziewać po remoncie basenu? Na pewno korków na ulicy Wojska Polskiego i smrodu spalin. Niebawem zapewne zobaczymy kolejne piękne zdjęcia przy obiekcie sportowym z panem prezydentem. Wkrótce nastąpi zakończenie budowy stadionu piłkarsko-lekkoatletycznego, jestem przekonany i idę o zakład z każdym, że wstęgę będzie przecinał pan prezydent Tczewa, a zdjęcia obiegną świat. Tyle tylko, że należy w tym momencie przypomnieć, kto blokował budowę stadionu? Stadion na dramatycznie niskim poziomie, po prostu zmarnowana szansa. Wiele osób zapewne ze mną się nie zgodzi i jestem w stanie to zrozumieć. Jeżeli na klepisku powstaje piękna kolorowa bieżnia, wyrwana z gardła włodarzom, to robi wrażenie. Jednak nie zmienia to faktu, iż ten obiekt nie rokuje nic poważnego, a drugiej szansy nie będzie przez kolejnych wiele lata. Na zakończenie muszę wspomnieć o „przystani nadwiślańskiej”, która powinna być związana ze sportami wodnymi. Niestety jak widać, włodarze nie mają żadnych kompetencji do zarządzania tego typu obiektem, który powinien zostać włączony do infrastruktury sportowej miasta, a ta jest bardzo słaba. Zapewne powstanie tam kolejna pizzeria lub bar z piwem, tak dla sportu.
Obserwując to, co dzieje się w Tczewie - mam nieodparte wrażenie, iż działacze sportowi zgadzają się na wszystko, co zaproponuje ratusz, bo boją się stracić to, co mają, a niestety małą niewiele. Sport w Tczewie funkcjonuje jeszcze tylko dzięki pasjonatom. Jak ich zabraknie pozostanie już tylko „Biegający Tczew”, skądinąd cenna inicjatywa, ale na poziomie czysto amatorskim dla wybranych. Tylko, z kim wtedy lokalni politycy będą się fotografować i obściskiwać, sami raczej w sporcie nic nie osiągną?
https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829/
Napisz komentarz
Komentarze