Kwoty zarobków, jakie tam padają mogą przeciętnego obywatela doprowadzić do bezsennych nocy i białej gorączki. Ponieważ kwoty porażają muszę koniecznie przytoczyć kilka przykładów za wPolityce.pl. Na początek autor tekstu zwraca uwagę, że najdrożsi menedżerowie spółek gminy Gdańsk zarabiają już rocznie ponad 340 tys. złotych. Mówimy tu o roku 2020 Liderem tej grupy był prezes GIWK i członek rady nadzorczej GUKiGW, którego przychody przekroczyły 354 tys. złotych. Kolejny na liście były wiceprezydent Gdańska, prezes spółki miejskiej - prezes Gdańskich Autobusów i Tramwajów, spółki korzystającej z dotacji do komunikacji miejskiej, podsumował rok na poziomie 346 tys. zł. Z kolei inny były wiceprezydent, prezes MTG SA, mimo stagnacji na rynku wystawienniczym spowodowanej pandemią, osiągnął przychody w wysokości 343 tys. złotych. Następny były wiceprezydent, obecnie wiceprezes GIWK osiągnął przychody 341 tys. złotych. Osób zarabiających w okolicy 300 tyś. złotych związanych z układem urzędniczym jest więcej jednak nie chcę rozwijać tego tematu. Po więcej szczegółów tej interesującej sprawy odsyłam do tekstu wPolityce.pl.
Czy sytuacja w Gdańsku jest przypadkiem odosobnionym? Myślę, że nie. Przyglądając się oświadczeniom majątkowym wielu urzędników nasuwa się bardzo wiele pytań. Czy w Tczewie sytuacja jest inna? Już kilka lat temu grupa mieszkańców przez akcję plakatową próbowała zwrócić uwagę na rażąco wysokie i nieprzyzwoite przychody niektórych prezesów spółek komunalnych wynoszące grubo ponad 200 tys. złotych (kilka lat temu!). Jednak finał był bardzo nieprzyjemny dla inicjatorów ujawnienia horrendalnie wysokich przychodów. Przeciwko tym osobom uruchomiono aparat urzędniczy do tego stopnia, iż posłużono się zapisem z monitoringu w celu wykrycia sprawców akcji plakatowej. Dla samych tych urzędników, fakt ujawnienie ich zarobków nie miał chyba żadnego znaczenia i konsekwencji. Patrząc na nieprzyzwoicie wysokie przychody urzędników spółek komunalnych Gdańska - prawie 500 tysięcznego miasta, sięgające około 350 tys. złotych rocznie - oburzenie może sięgnąć zenitu. Co w takim razie można powiedzieć o jawnych przychodach prezesa ZWiK spółki komunalnej w Tczewie (miasta ok. 54 tysięcznego), który wykazał w swoim oświadczeniu majątkowym za rok 2019! przychody 261.631,41zł !!! Pragnę w tym miejscu zwrócić uwagę, że przychody gdańskich urzędników dotyczą roku 2020, a nie 2019! Jak to wygląda w innych spółkach komunalnych Tczewa nie wiem? Niestety nie są jeszcze dostępne oświadczenia majątkowe tczewskich urzędników za 2020 rok.
Nie mam nic przeciwko temu żeby ludzie zarabiali jak najwięcej, nawet 500 tys. złotych, jednak za pracę, która tyle jest warta. Na pensje rządzących spółkami komunalnymi składamy się my wszyscy - w cenie wody, ścieków, czy za wywóz śmieci. Rządzący spółkami komunalnymi nie muszą wykazywać się szczególnymi umiejętnościami w zarządzaniu, ponieważ są to spółki monopolistyczne. Proszę mi wyjaśnić, jakimi umiejętnościami charakteryzują się ci ludzie, co uprawnia ich do pobierania tak wysokich przychodów, bo tego nie rozumiem. Właściwie powinienem zacytować tekst z jednego z filmów „ …wiem, ale nie powiem…”
W to wszystko wpisuje się również inny proceder. Nie wiem czy zostało zapamiętane wielkie oburzenie, kiedy Pani Premier Szydło przyznała premie ministerialne na poziomie około 60 tys. złotych. Mniej więcej w okolicy tego samego czasu w Tczewie prezydent miasta(!) przyznał swoim urzędnikom związanym ze spółkami komunalnymi premie dochodzące do około 50 tys. złotych!!! Jakoś specjalnie nikogo to nie oburzyło?
Czy to jest już patologia demokracji lokalnej? Czy przejaw zastraszenia społeczeństwa i robienia, co się chce, bo i tak mogą nam …?
Napisz komentarz
Komentarze