Przekaz cały czas jest taki, iż monitoring miejski służy naszemu bezpieczeństwu i istnieje dla naszego dobra. Czy tak jest w istocie? Osobiście mam, co do tego bardzo duże wątpliwości. Na pewno służy służbom odpowiedzialnym za nasze bezpieczeństwo i porządek, jednak tam też pracują ludzie. Monitoring może być również bardzo niebezpiecznym narzędziem w rękach ludzi, którzy mogą cynicznie wykorzystywać zapisy z monitoringu do własnych celów niekoniecznie czystych i uczciwych. Zdając sobie sprawę, jak niebezpiecznym narzędziem może być monitoring w wielu krajach o rozwiniętej demokracji, tego typu systemy są objęte szczególną kontrolą i restrykcjami prawnymi, aby uchronić mieszkańców przed niepowołanym wykorzystywaniem zapisów monitoringu. W wielu krajach wręcz zabrania się stosowania monitoringu, który de facto ogranicza nam wolność oraz poczucie prywatności.
Przykładem na to, że moje wątpliwości nie są wyssane z palca mogą być wydarzenia, które miały miejsce w Tczewie jakiś czas temu. Otóż grupa mieszkańców Tczewa zorganizowała akcję plakatową na słupach ogłoszeniowych. Plakaty nienaruszające uczuć religijnych, nieprzedstawiające treści wulgarnych, itd.. Na plakatach widniała informacja dotycząca zarobków kilku prominentnych urzędników opłacanych z naszych podatków czy innych danin. Wydawałoby się, że tak banalna rzecz jak plakat z zarobkami urzędników powinna przejść bez echa. Jednak stało się inaczej. Aby zidentyfikować inicjatorów akcji plakatowej aparat urzędniczy uruchomił machinę. Zapis z monitoringu został przekazany przez straż miejską prezydentowi Pobłockiemu, a ten zidentyfikował „sprawców” niewygodnego dla niego i jego otoczenia plakatu. Nie chcę wchodzić w szczegóły sprawy, bo nie taki jest mój zamysł w tym felietonie. Wydaje się, że finał sprawy powinien być oczywisty. W normalnym kraju o ugruntowanej demokracji osoby, które wykorzystały zapisy monitoringu do własnych celów powinny ponieść surową odpowiedzialność karną. Niestety nic takiego się nie stało. Osoby, które wykorzystały zapisy monitoringu nie poniosły żadnej odpowiedzialności. A usankcjonował to sąd. Osoby, które widniały na zapisie z monitoringu zostały poddane wielu nieprzyjemnym sytuacjom. Jest to typowy przykład wykorzystania systemu monitoringu do własnych celów i walki z wolnością słowa. Jedna skandaliczna rzecz, o której w kontekście tej sprawy muszę wspomnieć, to zlikwidowanie słupów ogłoszeniowych po akcji plakatowej. Niestety fakt ten przeszedł bez echa. Likwidacja słupów ogłoszeniowych to kolejny przejaw walki ze swobodą wypowiedzi.
Czy stawianie kolejnych systemów monitoringu nie ma czasami służyć permanentnej inwigilacji i zastraszaniu społeczeństwa. Bójcie się, bo was nagrywamy i w każdej chwili możemy wykorzystać zapisy monitoringu przeciwko wam? Czy system monitoringu spowodował zmniejszenie się wykroczeń i przestępstw? Czy monitoring podnosi bezpieczeństwo? Myślę, że to złudne przekonanie, którym się nas karmi. Osobiście nie wiem, jakie są statystyki, ale mam duże wątpliwości, co do rzeczywistej skuteczności systemu. Na pewno ułatwia pracę służb i łapaniu tych, którzy takie przestępstwa już popełnili. Jednak jest również narzędziem, które może służyć zastraszaniu, inwigilacji tych, którzy chcieliby wyrazić swoją dezaprobatę dla działań włodarzy przez powieszenie banera, plakatu czy chcieliby podjąć inne działania w mieście obnażające nieudolność władzy lokalnej. Dzisiaj zamyka się nam usta, bo oczy „wielkiego brata cały czas patrzą”.
Myślę, że zwiększenie pieszych i rowerowych patroli straży miejskiej przyniosłoby większy pożytek niż jeżdżenie samochodem dookoła miasta i patrzenie w ekran monitoringu, ale czy oto chodzi?
Zastanawia mnie, dlaczego zatraciliśmy poczucie ochrony własnej prywatności i wolności. Czy to jest już przejaw zastraszenia społeczności? Kupujemy bezkrytycznie informacje, które mają nas przekonywać, iż jest to dla naszego dobra, a w rzeczywistości ogranicza nasze prawa i godność.
Niestety na dzień dzisiejszy w Polsce nie ma ścisłych regulacji prawnych dotyczących stosowania systemów monitoringu wmawiając nam, że służy on tylko naszemu dobru.
Na naszych oczach świat Orwella staje się rzeczywistością, bardzo niebezpieczną.
Napisz komentarz
Komentarze