W niedzielę w Tczewie odsłonięto wystawę w Parku Kopernika, poświęconą właśnie tym wydarzeniom. W tym dniu również oddano hołd i złożono wiązanki kwiatów pod pomnikiem Solidarności. Wszystko może wydawać się w jak najlepszym porządku, jednak nie było. W tych naszych obchodach rocznicowych nie uczestniczyli „ nasi ” lokalni włodarze. Oprócz Gazety Tczewskiej nie wiem czy jakieś inne media lokalne odnotowały uroczyste otwarcie wystawy i oddanie hołdu pod pomnikiem Solidarności? Co gorsza, nie wiem czy ta informacja jest prawdziwa, ale podobno miasto zażądało zapłaty za miejsce postawienia wystawy „40 lat Solidarności”, która była inicjatywą społeczną, a nie biznesową? Jeżeli ta informacja się potwierdzi, będzie to nieprawdopodobny skandal.
Tczew na mapie Polski również w dalszej historii, nie tylko tej 40 letniej Solidarności, był znanym ośrodkiem antykomunistycznym, wymienianym niejednokrotnie w radiu Wolna Europa, czy wydawnictwach podziemnych. W okresie stanu wojennego w Tczewie działała bardzo prężna i silna grupa podziemia, która czynnie uczestniczyła w tamtych wydarzeniach.
W książce o Gazecie Tczewskiej dowiadujemy się, że w podziemiu antykomunistycznym związanym z redakcją GT w latach osiemdziesiątych w Tczewie uczestniczyło czynnie około 60 osób! Pod nosem milicji i służby bezpieczeństwa.
Zastanawiam się, dlaczego tczewscy włodarze, część mediów lokalnych po prostu bojkotuje tak ważne obchody dla naszej niepodległości? Odpowiedź w zasadzie powinna nasuwać się sama. Skoro nie biorą udziału w tak ważnym wydarzenia, jakim jest 40 rocznica powstania Solidarności - mają inne poglądy na te sprawy. Może jest tak, że dla wielu większym świętem było wprowadzenie stanu wojennego, albo układanie się przy okrągłym stole z komunistami?
Niestety „gruba kreska” spowodowała, że ludzie w różnym stopniu powiązani z systemem komunistycznym czy postkomunistycznym mają się świetnie. I nigdy nie będą celebrować takiego święta jak 40 rocznica Solidarności, ponieważ nie interesują ich zmiany, wolność, niepodległość.
Przyszła mi przewrotna myśl, czy nie zorganizować obchodów rocznicowych wybuchu bolszewickiej rewolucji październikowej 1917 roku. W końcu demokracja mi tego nie zabrania. Myślę, że frekwencja byłaby niezła, a kwiaciarnie dużo by zarobiły na czerwonych goździkach. A my, jako mieszkańcy poznalibyśmy twarze potomków bolszewickich czy kolaborantów. Oczywiście to żart, jednak pokazujący słabość demokracji. Nie rozliczanie się z przeszłością, tworzenie się lokalnych układów doprowadza do rozbicia wspólnoty. Jeżeli w takich uroczystościach nie bierze udziału cała wspólnota, tylko uczestnicy tamtych wydarzeń, to za kilkanaście lat dowiemy się może, że to PZPR obalił komunizm. A może oto chodzi?
Olek Wojciechowski
Napisz komentarz
Komentarze