Zacznę jednak od tczewskich ścieżek rowerowych i jej użytkowników. Chociaż daleka droga do pełnej i satysfakcjonującej sieci ścieżek rowerowych w mieście, to w ostatnich latach coś w tym temacie drgnęło i jest ich coraz więcej. Ten fakt bardzo mnie cieszy. Jednak za rozbudową ścieżek rowerowych, których celem jest zachęta do korzystania z takiej zdrowej formy przemieszczania się, nie idzie wzrost bezpieczeństwa zarówno dla rowerzystów, pieszych jak i zmotoryzowanych. O nieprzemyślanych i niebezpiecznych fragmentach ścieżek rowerowych, jak choćby przy ulicy Gdańskiej już wcześniej pisałem. Nie zrobiono w tym temacie kompletnie nic. Zobaczymy, co będzie z nowo remontowanym fragmentem ulicy Gdańskiej w kontekście bezpieczeństwa ruchu rowerowego.
Na ścieżkach rowerowych widzimy dynamicznie rosnący ruch i bardzo dobrze, ponieważ są to same zalety dla mieszkańców. Jednak to, co jest niepokojące to bezpieczeństwo. Służby odpowiedzialne za nasze bezpieczeństwo, jak Straż Miejska czy Policja kompletnie nie reagują na to, co dzieje się na ścieżkach rowerowych. Osobiście byłem świadkiem, jak Policja karała rowerzystę jadącego po chodniku, jak również widziałem zatrzymanie rowerzysty, przejeżdżającego po pasach bez ścieżki rowerowej. Niestety takiej skuteczności służby nie wykazują w kontekście ruchu rowerowego, gdzie są zdecydowanie większe zagrożenia. Zawsze wydawało mi się, że ścieżki rowerowe jak sama nazwa wskazuje są przeznaczone dla ruchu rowerowego. Jednak mam nieodparte wrażenie, że jednymi z głównych uczestników ruchu na ścieżkach rowerowych są piesi, co gorsza bardzo często całe rodziny z dziećmi. Dlaczego piesi nie chodzą po ulicy? Myślę, że dlatego iż boją się skutecznej interwencji Straży Miejskiej czy Policji oraz konfrontacji bezpośredniej z samochodami. Dokładnie takie same zagrożenia jak na ulicach są na ścieżkach rowerowych z tym, że tu służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo kompletnie nie reagują. Piesi poruszający się po ścieżce rowerowej mają małe szanse na wyjście bez szwanku w konfrontacji z rowerem. Tylko w tym roku w Polsce doszło już do ponad 150 poważnych wypadków oraz do 2 wypadków śmiertelnych z udziałem pieszych i rowerzystów. Najgorsze jest to, że uczestnikami ruchu na ścieżkach rowerowych są często rodziny z małymi dziećmi, wózkami, a użycie ostrzegawczego sygnału dźwiękowego czy zwrócenie uwagi przez rowerzystę rodzi często agresję pieszych. Służby niestety nie reagują na niebezpieczne zachowania pieszych poruszających się po ścieżkach rowerowych uważając, że bezpieczeństwo na ścieżce to problem rowerzystów. Ponieważ ruch rowerowy rośnie lawinowo, to czas na skuteczne egzekwowanie porządku, a niebezpieczne fragmenty ścieżek zostaną poprawione. Czy mamy czekać na poważny wypadek? Czy wtedy nastąpi otrzeźwienie? Myślę, że Straż Miejska nie jest powołana tylko do stawiania mandatów kierowcom za złe parkowanie, ale powinna zadbać o bezpieczeństwo rowerzystów i pieszych. Mam nadzieję, że nie doczekamy się poważnego wypadku na ścieżce rowerowej, bo jeżeli tak się stanie to winni będą również włodarze oraz Straż Miejska za swoją nonszalancję.
Teraz kilka słów na temat „ Przystania nadwiślańskiej”. Ucieszyła mnie informacja, że zawiązała się inicjatywa, zmierzająca do uratowania obiektu wybudowanego za nasze pieniądze. Uważam, tak jak inicjatorzy akcji, że obiekt wybudowany za około 6 milionów złotych z publicznych pieniędzy powinien zostać w gestii mieszkańców. Niestety, jako mieszkańcy możemy liczyć tylko na siebie i powinniśmy za wszelką cenę powstrzymać sprzedaż tego obiektu. Niestety, wydaje mi się, że obecni włodarze nie są w stanie zrobić nic racjonalnego z tym obiektem, co jest bardzo zastanawiające? A może po prostu są tak słabymi włodarzami?
https://www.facebook.com/olek.wojciechowski.1829/
Napisz komentarz
Komentarze