Jednak zazwyczaj nie czekamy aż problem rozwiąże się sam, bo nigdy tak się nie dzieje, tylko podejmujemy działania, aby wrócić szybko do równowagi. Teoretycznie ten sam problem dotyczy samorządu, który w tym wypadku jest spowodowany obniżeniem wpływów do budżetu miasta, o około ok.11 mln złotych zgodnie z tym, co ogłosił Pan Prezydent Tczewa. Jednak w tym przypadku nie podjęto inicjatywy żeby zrobić wszystko i kontynuować planowane inwestycje czy podejmować nowe inicjatywy. Pan Prezydent po prostu ogłosił na sesji Rady Miasta, że część inwestycji zostaje wstrzymanych, a o nowych inicjatywach możemy zapomnieć dając do zrozumienia, żeby nie zawracać głowy, bo nie będzie pieniędzy. Nic mi nie wiadomo, aby podjęto jakiekolwiek wysiłki, aby utrzymać cykl inwestycyjny, a co za tym idzie miejsca pracy oraz i tak już marny rozwój miasta. Wstrzymanie inwestycji nie doprowadza do wyjścia z kryzysu, a wręcz go pogłębia i prowadzi do jeszcze większej stagnacji.
I oto nagle pojawiła się świetna informacja dla mieszkańców. Tczew otrzyma środki na inwestycje ze wsparcia państwa, z programu „Tarcza dla samorządu”. Nie ukrywam, że ucieszyła mnie ta informacja, ponieważ dodatkowe środki z budżetu w wysokości około 5,8 mln złotych dla miasta, na inwestycje, to bardzo dobra wiadomość. Jednak w tym miejscu zapaliła mi się „czerwona lampka”. Otóż budowa tak zwanej „przystani” nad Wisłą kosztowała dokładnie około 5,8 mln złotych ! Mam nadzieję, że to przypadek, jednak jestem mocno zaniepokojony. Przypomnę tylko, tak zwana Przystań, która prawdziwą przystanią nigdy nie została, kosztowała nas mieszkańców 5,8mln zł w 2008roku. Dzisiaj po 12 latach budynek jest opuszczony, wymagający remontu, a miasto chce sprzedać ten obiekt za cenę wywoławczą 2 mln. złotych !!! I co ciekawe bezskutecznie. Po 12 latach biorąc pod uwagę tylko inflację i ceny nieruchomości - cena powinna wzrosnąć, a fenomenem jest fakt, że nie ma chętnych na zakup nawet za cenę 2 mln złotych ??? Zapewne potencjalni kupcy nie wiedzą, jakiego białego kruka mogą mieć w garści decydując się na zakup.
Mam nadzieję, że zbieżność kwot nie będzie złym prorokiem. Być może należy zmienić narrację i uświadomić włodarzom, że te pieniądze na inwestycje w mieście otrzymaliśmy my mieszkańcy, a nie wy włodarze. Może wtedy zostaną one wydane zgodnie z interesem mieszkańców dla podniesienia komfortu życia w mieście?
W tym miejscu chciałem zakończyć dzisiejszy felieton, jednak skoro wspomniałem o nieruchomości nad Wisłą, chciałbym zadać dodatkowe pytanie. Otóż czy to prawda, że jedna z najatrakcyjniejszych działek budowlanych w mieście została przekazana za 1 zł pod nowy Sąd, a w zamian miasto otrzyma budynek Sądu przy ul. Kołłątaja za 1 zł ? Jeżeli tak jest, to uważam, że mieszkańcy mają prawo wiedzieć, jaka była wartość działki przekazanej pod Sąd, a jaka jest wycena obiektu starego Sądu . Czy była to przemyślana strategia, a mieszkańcy na tym zyskają? Czy będzie to taki sukces biznesowy jak tzw.”Przystań”? Może radni reprezentujący mieszkańców podejmą temat i uzyskają wyjaśnienia i przekażą je lokalnej opinii publicznej?
Olek Wojciechowski
Napisz komentarz
Komentarze