15 lutego br. odbędzie się kolejna rozprawa w sprawie możliwości niezgodnego z prawem pozyskania nagrania z miejskiego monitoringu. Wiele wskazuje, że następna z kolei przyniesie mowy końcowe i ogłoszenie wyroku pierwszej instancji. Do tej pory Mirosław Pobłocki mógł być spokojny o polityczne konsekwencje zakończenia procesu. Jest mało prawdopodobne, by włodarzowi groziła kara pozbawienia wolności. Sytuacja diametralnie zmieniła się po wprowadzeniu zmian do ordynacji wyborczej, które w ciągu kilku ostatnich dni przegłosowały Sejm i Senat.
PiS apelował, ale nie odwołał
- Nie jestem skazany ani na grzywnę, ani na karę pozbawienia wolności. Zgłaszając swoją kandydaturę w wyborach, zawsze robię to zgodnie z obowiązującymi przepisami - komentuje prezydent Tczewa.
Dotychczas zakaz kandydowania dotyczył wyłącznie samorządowców skazanych prawomocnym wyrokiem na karę więzienia za umyślne przestępstwo ścigane z oskarżenia publicznego lub umyślne przestępstwo skarbowe. Tymczasem zgodnie z przegłosowaną 31 stycznia nowelizacją, zakaz startu w wyborach dotyczyć ma każdej zasądzonej kary. Krytycy nowych zapisów zarzucają pisanie prawa pod konkretny przypadek i polityka. Chodzi o prezydent Łodzi Hannę Zdanowską skazaną na karę grzywny za poświadczenie nieprawdy. Tuż przed październikowymi wyborami PiS próbował wpływać na rozstrzygnięcia sugerując, że jako pracownik samorządowy Zdanowska straci mandat po ewentualnym objęciu urzędu. Skończyło się na apelach o niekandydowanie. Jednocześnie przypadek prezydent Łodzi nagłośnił problem braku spójności pomiędzy zapisami kodeksu wyborczego i ustawy o pracownikach samorządowych, który dawał pole do różnych interpretacji, a nawet dyskredytowania przeciwników politycznych. (...)
Napisz komentarz
Komentarze