Jest 2002 r. – mieszkańcy po raz pierwszy mają możliwość bezpośredniego wyboru prezydentów, burmistrzów i wójtów. Rządzący Gdańskiem 37-letni Paweł Adamowicz wygrywa wybory w II turze, rozprawiając się z 10 kontrkandydatami, w tym legendą „Solidarności” Bogdanem Borusewiczem. Kilka tygodni później nowy – stary prezydent Gdańska kompletuje gabinet, który po likwidacji zarządów miast, nie jest już w tak znaczącym stopniu uwikłany w polityczne zależności. Propozycję objęcia stanowiska wiceprezydenta składa rodowitemu tczewianinowi, Wiesławowi Bielawskiemu, który jak się później okazuje, będzie prawą ręką Adamowicza, niemal do ostatnich jego dni.
„Mówił, że to wielkie wyzwanie i trudna robota”
W tym samym czasie, na eksponowanym stanowisku w urzędzie widzi Bielawskiego także Zenon Odya. Prezydent Tczewa szuka wiceprezydenta ds. gospodarczych po odejściu Adama Protasiuka i chce, by zastępowała go osoba z doświadczeniem, która z marszu przywdzieje samorządowe buty. Wiesław Bielawski nadaje się do tego idealnie. Jest młodym i ambitnym urzędnikiem, do tego ze stażem na stanowisku naczelnika wydziału architektury w Tczewie oraz dwuletnim doświadczeniem dyrektora wydziału architektury w Gdańsku. Przekonanie do lepiej płatnego i prestiżowego urzędu nie wydaje się wyzwaniem karkołomnym. Dzieje się jednak inaczej.
- Złożyłem propozycję Wiesławowi Bielawskiemu, który jednak po dwóch dniach zadzwonił i poinformował, że przyjął ofertę Pawła Adamowicza. Okazało się, że w tym czasie prezydent zaproponował mu bycie zastępcą i pracę na rzecz Gdańska. Można powiedzieć, że w pewnym sensie Paweł Adamowicz „podkradł” mi dobrego urzędnika, ale oczywiście rozumiałem motywację Wiesława Bielawskiego, dla którego była to duża szansa rozwoju – wspomina tamte dni Zenon Odya.
Gdy prezydent Tczewa składa propozycję Wiesławowi Bielawskiemu, ten pracuje w Pomorskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej i niewiele wskazuje, że wróci do gdańskiego magistratu.
- Po wyborach prezydent Adamowicz skontaktował się ze mną i poprosił o rozmowę. Spotkaliśmy się w kawiarence Pellowskiego przy ul. Rajskiej - mówił kilka tygodni temu na antenie Radia Tczew Wiesław Bielawski. - Zapytał czy zgodziłbym się być jego wiceprezydentem do spraw polityki przestrzennej. Mówił, że to wielkie wyzwanie i trudna robota. Powiedziałem, że muszę mieć chwilę do namysłu, ale następnego dnia zadzwoniłem i powiedziałem, że się zgadzam.
Jeśli nie Odya, to kto?
Już w 1998 r. prezydent Tczewa rozważał mianowanie Mirosława Pobłockiego i uczynienie go swoim zastępcą. Cztery lata później był de facto zmuszony powrócić do tej opcji, która jak się później okazało, znacząco wpłynęła na polityczną historię miasta. (...)
Napisz komentarz
Komentarze