- Jak trafił pan do Polski?
- To długa historia. Trzy lata temu przyjechałem tutaj na wakacje. Wcześniej poznałem już Polaków we Włoszech. Spodobało mi się w Polsce. Nic mnie tu nie zaskoczyło. Najpierw mieszkałem w Gdyni. Na ulicach jest... ciszej, nie tak jak we Włoszech, gdzie panuje gwar, chaos. Pomyślałem, żeby sprobować pobyć dłużej i pracować. Tu jest fajny klimat, ludzie są spokojni. W Italii byłem kelnerem w restauracji.
- Przyjechał pan z Bolonii, ale rodzina pochodzi z Kalabrii, na południu Włoch, blisko Sycylii.
- Mój tata jak miał 15 lat za pracą pojechał do Emilii-Romanii (prowincja we Włoszech na północ od Rzymu – dop. red.). Urodziłem się w Bolonii. Tam chodziłem do szkoły. Mam prawie 30 lat.
- Jak to się stało, że zdecydował się pan zająć branżą gastronomiczną?
- Jestem geodetą. Studiowałem architekturę, ale ten kierunek nie podobał mi się. Tata od siedemnastu lat prowadzi restaurację, w miejscowości pod Bolonią. Powiedział: chodź pomożesz mi w pracy. Z początku w ogóle mi się to nie podobało. Ale z czasem jak zobaczyłem, że klienci są zadowoleni, gdy od wejścia na sale pytali: Gdzie Claudio, to wciągnąłem się.
- A jak pan znalazł się w Tczewie?
- Przez koleżankę. Poszliśmy do restauracji, którą prowadził jej kolega. Porozmawialiśmy i zdecydowałem się tutaj poprowadzić biznes. Nie ukrywam, że ważna sprawą był... piec na drewno. We Włoszech jest kultura przyrządzania pizzy i nie wyobrażam sobie takiej z pieca elektrycznego. Z pieca na drewno zupełnie inaczej smakuje. Mam zawodowego pizzermana. Jak produkty są świeże – a tylko takie mamy - to nie może zrobić nic źle. Z pobytu w Tczewie jestem zadowolony. Klienci mówią, że lubią moją kuchnię. W mieście takiej wielkości jak Tczew są inne relacje z konsumentami. Musisz mieć dla nich czas, porozmawiać, doradzić w wyborze. Klient, który jest dobrze obsłużony i zadowolony, powraca do ciebie i jest najlepszą reklama lokalu. Dzisiaj ludzie dużo podróżują po świecie i jedzą miejscowe potrawy. Gdy przychodzą do mnie i mówią, że smakuje tak samo jak we Włoszech, mam powód do satysfakcji. (...)
Napisz komentarz
Komentarze